Umyślnie, na tytułowym zdjęciu, jak i w filmiku wprowadzającym do tematu tego miesiąca, zestawiłem ze sobą symboliczny kosz z zeszytami, które mogą pełnić współcześnie podobną funkcję. Jesteśmy z natury zbieraczami. Musimy w sobie tę zdolność rozwijać.
Już od dawna, codziennie wieczorem biorę swój kalendarz – zeszyt i spisuje swoje różne obserwacje, wnioski, historii, które działy się w ciągu dnia. Obecnie pod koniec roku kalendarzowego, kiedy zeszyt powoli się kończy, widzę „cały swój rok” – jak wiele się wydarzyło, jak w wielu sytuacjach miałem możliwość uczestniczyć, brać czynny udział, wykorzystywać okazje i szanse, czegoś się nauczyć, coś dla siebie i innych zyskać. Zeszyt – koszt pełen przeróżnych ułomków codzienności. Dziś, za rok, kiedykolwiek, mogę sięgnąć do mojego „kosza” i znów odkryć na nowo hojność Boga, który ofiarował mi takie dary – życie i konkretną codzienność. Po historiach nie pozostaje tylko jakieś wspomnienie, bardziej lub mniej wyraźny obraz. Dobro, konkretne doświadczenie, wciąż są żywe i kiedykolwiek otwierając zeszyt, na jakiejkolwiek stronie, znów mogę zaczerpnąć z tej historii, kolejną, konkretną lekcję dla życia. Wnioski przychodzą z czasem i w perspektywie właśnie tego czasu, otrzymujemy niekiedy kolejny dar – sytuacja odżywa w nas, w zupełnie inny sposób – niekiedy, to po prostu uśmiech, a innym razem wsparcie, które pomoże nam zbudować kolejną chwilę, kolejne ciekawe doświadczenie. Dobro, we właściwy sposób pielęgnowane, wciąż się pomnaża, wciąż przynosi nowe owoce.
Istotną sprawą, kierunkiem dla naszej codzienności jest to, byśmy bardziej przeżywali swoją codzienność, różne wydarzenia. Życie pełne jest różnych zdarzeń, które trzeba odkryć w swoim życiu. Wypełniamy codzienne obowiązki, angażujemy się w przeróżne sprawy, ale i tak wciąż w naszej codzienności są sprawy, w które się nie angażujemy, które z różnych powodów pomijamy lub zwyczajnie ich nie dostrzegamy. Wydarzenia są w naszym życiu, mimo naszego nastawienia i zaangażowania lub jego braku. Próbujemy wrażliwości lub innych narzędzi, dzięki którym otworzymy oczy i dostrzeżemy sytuacje dla nas, w które powinniśmy się angażować. To zadanie bardzo indywidualne – musisz sam ustalić, co w tobie wywołuje taką reakcję, by dzięki niej odkrywać, w co powinieneś rzeczywiście się angażować i na czym powinno ci bardziej zależeć. Może nam się wydawać, że naprawdę bardzo wiele widzimy, że angażujemy się we właściwe sprawy, a i tak wiele spraw uświadomimy sobie ich istnienie dopiero po fakcie. Nie da się przewidzieć wszystkiego i wyłapać wszystkie sytuacje w naszej codzienności. Jeszcze inną sprawą jest to, w jaki sposób przeżywamy te sytuacje, w które się angażujemy. Może zbyt powierzchownie realizowanie różnych zadań sprawia, że też ich w odpowiedni sposób nie wykorzystamy. Niestety, istnieje bardzo wiele pułapek i są one różnego rodzaju, które wciąż chcą nam coś odebrać, czegoś nas pozbawić.
Każda sytuacja rodzi specyficzną dla siebie atmosferę. Wszystkie czynniki, które składają się na dane wydarzenie, wymagają naszego ROZCZYTYWANIA. Zrozumienie kontekstu, właśnie nas uwrażliwi na istniejące czynniki, które staną się odpowiedziami na nasze pytania. Im bardziej świadomie przeżywamy jakąś chwilę – wydarzenie, tym więcej z niej świadomie czerpiemy, tym więcej owoców zyskujemy dzięki tym wydarzeniom, tym więcej też zyskuje nasza przyszłość.
Warto przyjrzeć się Chrystusowi. Idzie za nim tłum, On spoglądając na nich, martwi się o to, co będą ewentualnie jedli. Słowa do Filipa, są też zauważeniem trudności z wiarą, jakie mają uczniowie. Uzależnia swoje działanie od małego chłopca i tego co on ma (pięć chlebów i dwie ryby). Ostatnim gestem w tej scenie jest zebranie ułomków. Wszystko to detale, szczegóły, które decydują o tej scenie. Są to detale potrzebne do zrealizowania zamysłu Jezusa. Warto w tym kontekście pomyśleć o naszym działaniu, o detalach, które są obecne w naszym życiu, o ich potrzebie rozeznawania, by móc w pełni zrealizować jakieś zadanie.
Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło (w.12). To nie kwestia zachowania jakiegoś dobra na zapas, albo na czarną godzinę, raczej chodzi o zachowanie tego dobra, które będzie nas wewnętrznie budowało, umacniało w różnych doświadczeniach, kierował nami we właściwym kierunku. Wyobraź sobie właśnie takie dobro, które zawsze jest w tobie, stale tobie towarzyszy i jest dla ciebie twórcze. Zastanów się, czy jest coś, co jest akompaniamentem każdego twojego dnia, każdego twojego zadania? To jest dobro, które jest tłem naszego życia, obecne w każdym obrazie, w każdej chwili naszego życia. Zbieranie tych obrazów, napełni nie jeden „kosz”.
Przynudzam pewnie tematem zeszytu, ale to jeden ze sposobów, by zbierać dobro, by je wydobyć ze swojej codzienności z różnych sytuacji i w jakiś sposób utrwalić. Samo zapisanie jakiegoś wydarzenia, to oczywiście nie wszystko. Najważniejsze jest to, by uczynić jakąś historię w swoim życiu, by móc cokolwiek zapisać. To, co powinniście zapisać, pozostanie dłużej niż samo wydarzenie, historia. Zostanie w twoim sercu jako przeżycie, a na kartce pozostanie jedynie ślad wizualny tego, co nosisz w sobie. Te historie będą odżywały w nas po to, by kształtować kolejną okazję czynienia dobra. Zbieranie, nie ma być jakimś sentymentalizmem, ale głębokim, duchowym przeżywaniem każdego dobra, każdej sytuacji.
Najmocniejsze słowa Jezusa brzmią jak przestroga. „ABY NIC NIE ZGINĘŁO”. Warto, abyśmy te słowa przyjęli w szczególny sposób do siebie i wciąż odnosili je do swojej codzienności.
„Zbieractwo” odręcznie pisane to skarb nad skarby! O to Rozczytywanie… po roku, dwóch, dziesięciu… twórzmy własne historie, aby nic nie zginęło.
Dzięki!