Być uważnym to takie przeciętne i powszednie. Przecież życie, w naturalny sposób tego wymaga. W każdej sytuacji, przecież, doświadczamy wszechobecnej ostrożności. Przejście dla pieszych, potoczne czynności w domu: gotowanie, krojenie; jazda samochodem lub rowerem i wiele innych przykładów sytuacji, w których bycie uważnym jest jak najbardziej potrzebną i realizowaną przez nas cechą.

Co zatem ważnego jest jeszcze w tym temacie, że mam się nad nim zatrzymać i zastanowić? 

Bo wydawałoby się, że tak powszednie sytuacje, o których już wspominałem są przez nas już opanowane, to jednak zdarzają się sytuacje wypadkowe, w których nagle pojawia się coś nowego, bywamy zaskoczeni, zaszokowani, że tym razem nam coś nie poszło tak jak trzeba, że zawsze było inaczej. 

Patrzę sobie przez okno i zastanawiam się ile z tych osób, które dziś widziałem wpadło w pułapkę codzienności i to, co wydawało im się opanowane i znane, nagle zmieniło się i ich pokonało. Jedni cieszą się, że im jakoś życie codzienne wychodzi, a tuż obok jest osoba, żyjąca w podobnej sytuacji, a jednak nie radzi sobie z tym, z czym ma do czynienia każdego dnia. Co ich wyróżnia? Czy jest, coś szczególnego, charakteryzującego poszczególne osoby, co sprawia, że jednym się jakoś powodzi, a innym nie? Patrzymy niekiedy na tą samą sytuacje, lub jakąś osobę, a jednak każdy z nas dostrzega coś zupełnie innego. Czy z nami, czy z innymi jest w takim razie coś nie tak, że w opisie tego samego zdarzenia, bywają tak skrajnie różne opinie? Właśnie tutaj wkraczamy w inny rodzaj „bycia uważnym”, co bardziej dotyka naszego duchowego wnętrza i sprawia, że choć jesteśmy tak bardzo do siebie podobnie, to jednak bywamy inni.

To, w jaki sposób przeżywamy nasze życie, pojedyncze sytuacje, zależy w dużej mierze od naszej wewnętrznej wrażliwości – od tego jak jesteśmy „uważni”. 

Kto widzi więcej? To pytanie i odpowiedz na nie, może nie wnosi zbyt wiele w nasze życie, ale zastanawiam się, dlaczego tak niekiedy jest, że pewne osoby, w niektórych sytuacjach są wstanie dostrzec coś więcej – więcej pozytywów, różnych opcji i możliwości, a inne osoby, mogą patrzeć i patrzeć i niczego nie dojrzą. Czy to raczej kwestia rozumu, czy serca, wiedzy, czy duszy? 

Źródła wewnętrznej „uważności” można dostrzegać w różnych sprawach. Dla jednych będzie to bardzo naturalne, bo wypływa z tego, w jaki sposób został wychowany, bo inni nieustannie zwracali mu uwagę na różne sprawy, przez co nauczył się dostrzegać wokół siebie znacznie więcej. Dla innych źródłem mogą być zdolności – np. artystyczne: malarstwo, fotografia, w których bardzo liczy się wyłapywanie w normalnym świecie, niezwykłych rzeczy i ukazywanie ich za pomocą kliszy lub farby. Ludzie – artyści, mogą być bardziej wrażliwi ze względu na to, jak postrzegają świat przez pryzmat swoich zainteresowań. Dla osób, szczególnie wierzących, źródło wrażliwości może tkwić w modlitwie i sakramentach. Dla ludzi wiedzy, ich poznawanie różnych rzeczy, umiejętność łączenia faktów i wszechstronność, mogą sprawić, że wewnętrznie są szczególnie uważni. Myślę, że w tym względzie, każdy z nas musi popatrzyć na to, co ma, aby móc określić jakie jest też jego źródło „uważności”.

Czy istotniejsze jest to jak widzę, czy co widzę?

Pisząc o źródłach, pomyślałem, że podobnie bywa z tym, co widzimy. Każdy z nas może mieć różną wrażliwość i zwracać uwagę na coś zupełnie innego. Jednak wspólnym mianownikiem jest na pewno to, że takie osoby widzą więcej. Wrażliwość – czyli „wewnętrzna uważność”, sprawiają, że człowiek zmienia wartość tego, jak widzi i zarówno tego, co widzi. Wrażliwość przenika całego człowieka i to wszystko, co go otacza. Stąd człowiek mając taką wewnętrzną cechę docenia docenia zarówno to jak widzi i co widzi. „Uważność wewnętrzna” sprawia, że człowiek w naturalny sposób coraz bardziej rozwija w sobie tę cechę.