XV Niedziela zwykła – Mk 6, 7-13

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien». I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich». Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

Podróż z przesłaniem.

Ilekroć zaczynają się wakacje, mam w sobie szczególne pragnienie by wyruszyć w podróż. Innego typu podróż, polegającą bardziej na duchowym doświadczeniu, na odkryciu nowych miejsc i stworzeniu ciekawych sytuacji dyskusji wokół jakiegoś religijnego tematu.

Dzisiejszy fragment, większość osób skupia zapewne na tym, co apostołowie mieli zrobić, dokąd pójść, a nie na tym, w jak sposób szli. Może to akurat moje jakieś zaciekawienie sprawia, że to zauważam mocniej. Wysłał ich po dwóch…

Podróż wpisana jest w naturę człowieka, w naturę też Narodu wybranego, którego historia często mierzy się z drogą i jej odkrywaniem. Droga jest ich doświadczeniem zmierzenia się z sobą, ale i też z tym, co dzieje się wewnątrz ich pod względem religijnym. Szukają Boga… i nie jest im łatwo rozpoznać Jego obecność pośród nich.

Może i nam dzisiaj potrzebny jest taki „Boży spacer” – droga, w której odkryjemy Jego obecność, ale i też odkryjemy to, do czego nas zaprasza poprzez życie. Może wyruszenie razem z innymi sprawi, że sami spojrzymy na wiarę, na życie w inny sposób. Może warto by było poddać się drodze, temu dokąd nas ona zaprowadzi.

DOŚWIADCZENIE:

Dosłownie kilka dni temu, mieliśmy w planie jakiś wyjazd. Plan jednak nieco się posypał, ale to, co wyniknęło, było chyba jednak w jakiś sposób zaplanowane przez inną Siłę. Eksploracja nieznanych terenów w okolicach Gniezna przyczyniła się do poznania nowych miejsc, do spojrzenia na pewne sprawy w zupełnie inny sposób. Morał mojego wyjazdu jest prosty – „niekiedy trzeba poddać się spontaniczności, bo otworzy mnie czasami na nowe kierunki…” Trudne byłoby to do zyskania, gdyby nie  inni. Droga razem z innymi, tworzy piękne doświadczenia.