Pierwsze słowa… Modlitwa Pańska jest szczególną modlitwą, swoistym wyznaniem wiary. Lekcja, której udziela nam Jezus poprzez tą modlitwę, może wprowadzić nas w środek szczególnej relacji pomiędzy Bogiem, a człowiekiem.
Spotkania z różnymi osobami, mają swoje szczególne zaplecze. Spotykamy się z kimś, bo pragniemy nawiązać z tą osobą jakąś więź, lub ją kontynuować. Im bliżej jesteśmy z kimś, tym mocniejszą tworzymy więź, tym mocniej jesteśmy wstanie dla niej się poświęcić. Wiedząc, co nas łączy z inną osobą, wiemy, jak mamy to budować, na co mamy zwrócić uwagę.
Trudno niekiedy określić początek relacji z jakąś osobą, bo to nie tylko kwestia czasu, czy jakiegoś miejsca. Po jakimś czasie, przychodzi moment na określenie tego, co się dzieje pomiędzy osobami. To właśnie z czasem osoby odkrywają, że się przyjaźnią, że się w sobie zakochali itd. Nikt w zasadzie, w początkach relacji z jakąś osobą, nie czyni takich założeń. To po prostu się dzieje, a my sobie to uświadamiamy i zaczynamy to jakoś nazywać.
Od dziś zacznę wierzyć… tego typu stwierdzenie brzmi mało realnie. Wiążąc to z powyższymi myślami, wiara jest relacją z Bogiem, którą „tworzymy budując więź z Bogiem”. Brak wiary lub trudności z nią związane, mogą być właśnie połączone z tą kwestią – braku relacji lub słabości mojej więzi z Bogiem. Trudno wierzyć, nie mając odniesienia do Boga, nie mając z Nim więzi, nie mając doświadczenia spotkania z Bogiem.
Pierwsze słowa modlitwy Pańskiej, mają niezwykła wagę. To słowo otwierające tak naprawdę najważniejszą kwestię. Relacja z Bogiem zaczyna się w Nim. On ma każdego z nas w swoim sercu. Moje zadanie, to spotkać się z Nim, by się odnaleźć w Jego sercu. Dla każdego z nas, bardzo ważnym zadniem pozostaje, nieustanne szukanie Boga, szukanie ze swojej strony okazji do spotkania się z Nim. To nie tylko zadanie dla tych, którzy „szukają wiary”, ale to zadanie dla wszystkich tych osób, które w sprawach codziennych – zadaniach, obowiązkach… gubią niekiedy Pana Boga, a nawet idąc dalej, pozostawiając Go daleko za sobą.
Spotkanie z Bogiem, ma okazję coś w nas stworzyć. Bóg może wówczas w naszym sercu zasiać pragnienie wiary, relacji z Nim. Może wydawać się to nam niemożliwe, abstrakcyjne, ale to właśnie więź z Nim, może jedynie nas faktycznie na Niego otworzyć i w dalszym etapie, pozwala nam przyjąć Go do swojego serca.
Słowa „OJCZE NASZ” wymagają od nas dużej uwagi i wrażliwości.
Co powinienem rozumieć i czuć, wypowiadając te słowa?
Samo słowo „OJCZE”, wywołać powinno w nas doświadczenie bliskości. On tym słowem obejmuje całą naszą osobę, całe nasze życie. Ucząc nas tego słowa, uczy tego, co powinno nas łączyć – relacja szczególnego rodzaju – Ojciec i dziecko. Dzięki temu, oprócz fundamentu dla naszej relacji, odkrywamy Boga jako Tego, który nam stale towarzyszy, nawet gdy wydaje nam się daleki, głuchy, milczący. To niezwykłe, że jest towarzyszem naszej drogi, że stale przy nas jest i wciąż czeka, na nasze zaproszenie – na jakiekolwiek nasze przyzwolenie. Odkrywając osobiście Jego bliskość i relację, musimy otworzyć się na szersze przesłanie, które zawarte jest w słowie „NASZ”. Moja osobista relacja z Nim, nie jest jedyną. Skoro każdy człowiek może mówić do Niego „OJCZE NASZ, to znaczy, że również pomiędzy nami, powinna istnieć i rozwijać się szczególna więź. Zbliżając się do Boga, możemy też wzajemnie zbliżać się do siebie, tworzyć w ten sposób, jedną rodzinę, wspólnotę.
Właśnie w tym momencie powinieneś dostrzec, że dzięki Bożej inicjatywie – dzięki tej relacji, rodzi się coś szczególnego – z egoistycznego ja, rodzi się pełne miłości my. Bóg, gdy w naszej mentalności staje się Ojcem, wówczas my realnie stajemy się siostrami i braćmi. To nas stwarza, to daje nam szczególne przeczucie, że nie jesteśmy sami. Ta rzeczywistość sprawia, że w czymś możemy zakorzenić swoje życie, zyskać swoją tożsamość, zacząć budować życie, na czymś bardzo realnym i konkretnym.
Bóg pozwala tak do siebie mówić, bo jest to Jego wyraz miłości. Zaprasza nas do uczestniczenia w tej miłości, przez osobistą miłość, przez uznanie Jego jako Ojca, a siebie jako Jego dziecko. To wydarzenie, udzielenie nam tej szczególnej miłości, jest dla nas darem całkowicie bezinteresownej Jego miłości, jest obrazem nieustannego obdarowywania nas przez Boga.
Rozpoczynamy tą szczególną modlitwę od budowania więzi z Ojcem. Można by pomyśleć, że wszystko, co jest nam potrzebne, jest zawarte w tym początkowym, jakże ważnym zwrocie: „OJCZE NASZ”. Spotkanie z Bogim, rozpoznanie Kim jest On dla mnie, to okazja, by otworzyć na Niego w pełni swoje serce. To jest właściwe nastawienie wobec Boga, wobec wiary, wobec chrześcijaństwa. Rozpoczynając od miłości, od pragnienia spotkania Boga, otwieramy swoje serce na właściwą drogę, którą On otworzy przed nami.
Wypowiadając te szczególne słowa, warto pomyśleć, co one dla mnie oznaczają, co wnoszą w obecną moją sytuację?
Ale przypatrzmy się też sobie – w jaki sposób te słowa wypowiadamy – czy w nie wierzymy, czy w moim sercu czuję się dzieckiem, czy On jest dla mnie Ojcem?
Znaczenie słów, ich rozumienie jest oczywiście ważną sprawą, ale jeszcze istotniejsze jest to, jaka jest moja kondycja – mojego serca, moich myśli? Jak wygląda moja codzienność, jak wyglądają moje relacje z innymi osobami…
Modlitwa zawsze funkcjonuje w dwóch kierunkach a tutaj szczególnie mamy okazję zbudować coś razem z Bogiem, ale to również moment, kiedy On w nas, może coś również zbudować.