Każdy z nas przeżył zapewne lekcję miłosierdzia, ale czy we właściwym stopniu wykorzystujemy ten dar. Tutaj mamy do czynienia z darem, który nie jest jakąś teorią. To głęboka, realna tajemnica, którą powinniśmy wcielać i w nasze życie.
Gdy wypowiadam te słowa, modlitwy Pańskiej, bardzo często odczuwam wewnętrzne, duchowe przynaglenie, aby dzielić się darem, który sam otrzymuję. Wzajemność, wydaje mi się intuicyjnie, być takim kluczem do przyjęcia i obdarowania kogoś przebaczeniem. To doświadczenie, które rodzi się pomiędzy Bogiem – udzielającym, a człowiekiem – przyjmującym, staje się źródłem tego, co w przedłużeniu, czynimy względem siebie nawzajem. Wydaje mi się, że miłosierdzie jest czymś, czego nie da się nauczyć, bo otrzymuje się je całkowicie bezinteresownie. Nie można zasłużyć sobie u Boga na przebaczenie. On pragnie je udzielać wszystkim, bez wyjątku. Przyjąć je może je jedynie ten, który gotów jest ten dar ponieść dalej w sobie.
Przez grzech zaciągam dług, którego cena jest niepojęta, a jest ona obecna w Jezusie Chrystusie. Nie ma niczego po stronie zwykłego człowieka, czym mógłbym zapłacić swój dług. Tym mocniej powinniśmy nosić w sobie to przekonanie, że potrzebujemy Boga w każdej chwili naszego życia. On jest realnym, choć niedoścignionym wzorem. Powinno się w nas pojawić poczucie wdzięczność, bo otrzymujemy od Boga tak ogromny dar.
Przebaczenie to „kolejne imię Boga”. Poznając przez to doświadczenie Jego miłosierdzie, odczuwamy jak ono w nas rośnie, kształtuje nas, wychowuje do nowych postaw. Skoro Bóg jest gotów zawsze ci wybaczyć, to czy przynajmniej ty nie powinieneś zastanowić się nad tym, czy i ty podejmujesz się chociażby próby, ofiarowania dalej, innym, dar miłosierdzia. Boża miłość, staje się bardzo silną częścią Bożego krwiobiegu, który przebiega przez każdą cząstkę naszego życia, pozostawiając w nas ślad swojej obecności.
Wzajemność jest w takim razie owocem naszej wdzięczności względem Boga, ponieważ dar ten wraca do Niego przez serca innych osób, które muszą najpierw nasiąknąć nim, zanim dotrą do Stwórcy. „(…) podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju” (Iz 55,10) Nie możemy zatrzymać daru tylko dla siebie, lecz uruchamiając go we wzajemności, powinniśmy „puścić go w obieg”.
Takie postępowanie może budzić w nas nadzieję. Odkrywając swoją grzeszność nie popadaj w rozpacz, lecz budźmy w sobie nadzieję, pozostawioną w nas przez Boga. Nadzieja podtrzymuje przy życiu w nas, wszystkie wartości. Gdy wydaje nam się, że coś tracimy, że przegraliśmy, pojawia się właśnie ona – nadzieja, przekonując nas, że wciąż mamy szansę, że nikt nas ostatecznie nigdy nie przekreśla. Nadzieja jest da nas światłem – przewodnikiem po ciemnościach. Jeśli grzech staje się w nas coraz silniejszy, silniejsza staje się też w nas ciemność. Pozbawieni nadziei, zamykamy się w klatce własnych błędnych wyobrażeń, pragnień. Nadzieja powinna wzbudzać w nas pewność, że każdego dnia, w każdej chwili, mogę otrzymać miłosierdzie, jeśli poprosisz czyniąc pokutę za grzechy. Zatem przyznam się przed sobą i wyznam swoje grzechy w sakramencie pojednania, kapłan mocą tego sakramentu uwolni cię od kary, jeśli rzeczywiście poddam się Bożemu miłosierdziu.
To ciekawe, że istnieje piękna prawidłowość – jeśli twoja relacja z Bogiem jest właściwa, to jest ona też właściwa z innymi osobami. Utrzymując właściwą relację z ludźmi jesteś na drodze zbudowania właściwej też relacji z Bogiem. Przebaczenie jest bardzo potrzebnym narzędziem, które może uzdrowić wszystkie nasze relacje. Uznając własne grzechy, widząc swoją niedoskonałość mam stać się bardziej pokornym wobec innych osób. Jeśli bowiem nie odpuścisz innym, nie będzie również i tobie odpuszczone. Warto byłoby tutaj sięgnąć do fragmentu o królu i dłużniku – Mt 18, 21-35.
„Odpuść…” słowa te są prośbą o niekończącą się umiejętność bycia miłosiernym. Pamiętajmy jednak w sposób szczególny o dwóch zadaniach, które idą wraz z tymi słowami modlitwy.
Pierwsze to: przebaczaj swoim nieprzyjaciołom, a więc tym, którzy uczynili ci coś złego. Nie czekaj aż oni przyjdą przebaczyć, lecz sam bądź pierwszym.
Drugie to: przebacz tym, którzy przepraszają. Nie odrzucaj dobrej woli innych osób i nie odtrącaj ich ręki wyciągniętej w geście pojednania.
Te słowa modlitwy mogą uczynić nas bardziej litościwymi, zamiast mściwymi.