W parafiach, rokrocznie ma miejsce przyjęcie przez młodzież sakramentu Bierzmowania. Wielu z nas przy tej okazji, może zastanowić się nad tym, jak dziś go rozumie i realizuje. Mijają już lata od momentu, w którym przyjęliście ten sakrament (każdy wie ile) i można spokojnie dokonywać małej refleksji i oceny tego czasu pod kątem tego, jak udało nam się wykorzystać potencjał darów Ducha Świętego.
Zesłanie Ducha Świętego tym mocniej nas mobilizuje, aby co roku (i częściej) dokonywać weryfikacji naszego zaangażowania w realizację tych darów i jest powodem do wdzięczności za to wszystko, co dzięki nim, w jakimś stopniu w naszym życiu zaowocowały.
Sakrament Bierzmowania, potocznie zwany sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej, jednak myślę, że często rzeczywistość dotyczy tylko grupki osób, która podejmuje się odpowiedzialnie tego daru i zadania.
Piękny, choć już rzadko spotykany gest w trakcie tego sakramentu – uderzenie w policzek przez biskupa, miał i ma symbolizować gotowość do dojrzałości. Człowiek rumieniący się, czerwieniejący symbolicznie oznaczał człowieka wstydliwego, młodego, niedojrzałego. Jeśli ten gest nie wywoływał zawstydzenia, wówczas można było mówić o dojrzałej postawie kandydata przystępującego do sakramentu Bierzmowania. „Mężne wyznawanie wiary… dawanie świadectwa…” to niektóre tylko z wielu zadań, wypływających z tego sakramentu.
Dojrzała postawa, uczy odpowiedzialności za powierzone dary, które w przypadku każdej osoby, mają swój osobisty, bardzo indywidualny wydźwięk. Dlatego, że zaangażowanie w realizację darów, ma być bardzo osobiste, stąd też można obserwować różnorodność owoców, rodzących się z współpracy z Duchem Świętym.
Czasami człowiek potrzebuje cierpliwości, by dostrzec w sobie, w jego wnętrzu, działanie Ducha Świętego. W ramach naszej refleksji, warto, abyśmy dokonywali częstszej obserwacji różnych sytuacji, które mogą być obrazem obecnego, przyszłego, konkretnego daru w naszej codzienności.
DAR MĄDROŚCI
Nie intelekt i doświadczenie teoretyczne jest przesłaniem tego daru, ale mądry wybór, który wypływa z życiowego doświadczenia. Dar ułatwia rozeznawanie sytuacji tak, by dokonać właściwych wyborów.
Życie uczy, ale nie chodzi o przechodzenie przez różne doświadczenia, by być mądrym w kontekście tego daru. Raczej o umiejętne wykorzystywanie tego, czego uczy nas życie, do wzbudzania w sobie pragnienia kształtowania życia tak, by przyświecały mu właściwe cele. Tak zdobyta wiedza, uwrażliwia nas na działanie Boga, którego zaangażowanie w naszym życiu powinniśmy dzięki temu darowi dostrzegać coraz silniej. Widzę, na swoim życiu, jak wiele właściwych wyborów zakorzenionych na modlitwie staje się trwałymi i konkretnymi owocami dla mojego życia. Nie nauczyła mnie tego mądrość z książek, wykładów, ale życie – modlitwa fundamentem wszystkiego! Mądrość polega na stawianiu akcentu na ważne rzeczy i dobre, ale można to tylko wtedy osiągnąć, gdy fundamentem twojej mądrości będzie pokora na modlitwie.
DAR ROZUMU
By wybrać dobrze, musimy dokonać wewnętrznego uporządkowania. Dar rozumu pomaga zwalczać zło, szczególnie to, które uniemożliwia nam jakikolwiek rozwój.
Umiejętność rozeznania co jest dobre, a co złe, staje się problemem coraz większej grupy osób. Relatywizm to jedna choroba współczesnego człowieka, ale nieświadomość, albo świadome zamykanie oczu, to kolejne choroby zakaźne. Widzieć zło, umieć mu się przeciwstawić, nawet za cenę bycia nielubianym. Często w rozmowach z innymi osobami, boimy się wydobywać na światło dzienne, argumenty i wartościowe idee, które mogłyby pomóc nie jednej osobie, zrozumieć sytuację, w której się znajduję. Potrzebujemy wewnętrznego porządku – poukładania spraw duchowych, fizycznych, tak, by móc przeciwstawiać się złu. W jednej sytuacji ważne jest nasze TAK, a w innej musimy wyraźnie powiedzieć NIE; to też jest ważne. Nie możemy stać się karłami wiary, dopuszczając rozmycie zła, fałszu.
DAR RADY
Obecność wewnętrznego światła jest sprawą konieczną, priorytetową. Umiejętne rozeznanie, do czego zaprasza nas Bóg, wymaga otwarcia się na Boga poprzez modlitwę, by pozwolić Mu w sobie, zrodzić to szczególne światło.
Przesłaniem mojego duchowego życia są słowa św. Pawła – „teraz zaś już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus” (Gal 2,20), które w wielu sytuacjach stają się realnym, wewnętrznym światłem – duchową intuicją. To dzięki tym słowom, znam swoją pozycję i wartość mojego działania. Nie siłujmy się z życiem, ludzkimi rozwiązaniami i spekulacjami. Raczej odważniej poszukujmy wewnętrznego światła, aby Bóg mógł nami pokierować, naprowadzić nas na właściwy sens i cel. Ta duchowa intuicja uczy spoglądania na życie innymi oczyma; odczuwania spraw innym sercem; przeżywania wraz z innymi relacji poprzez innych więzi. Choć ja i Bóg, możemy spoglądać na tą samą rzecz, to i tak, to co widzimy, jest odmienne. Stąd potrzeba duchowego światła, które nauczy nas widzieć to, co On widzi.
DAR MĘSTWA
Widzimy jakie jest nasze życie i dostrzegamy wiele też rzeczy niełatwych. Męstwo to odważne stawianie czoła temu, co niełatwe. Odwaga, pomaga zwalczyć tendencję ucieczki przed tym, co trudne i uczy wykorzystywać nawet to, co trudne, czy przeciwne nam, aby iść śladami Bożej woli.
Mamy obawy i niekiedy jesteśmy zblokowani na pewne rzeczy. Nie mamy wystarczającej dowagi, by coś zrobić. Dar ten uczy nas jak wnikać w pewne sytuacje, jak odważnie wypowiadać słowa, realizować coś, aby nie utracić szans, zawartych w naszej codzienności. Chrześcijaństwo powinno manifestować Miłość, ale niekiedy właśnie brak daru męstwa, sprawia, że stosujemy półśrodki, podróbki, aby imitować chrześcijaństwo. Bez daru męstwa możemy stracić prawdziwą chrześcijańską tożsamość. Miłość wszystko zwycięży.
DAR UMIEJĘTNOŚCI
Talenty mają służyć. Nie powinniśmy skupiać się tylko na sobie, ale wykorzystywać umiejętności do budowania wspólnoty, życia, dobra. Umiejętnością najważniejszą, którą każdy posiada, jest miłość. Od niej powinniśmy zacząć wykorzystywanie daru umiejętności, dla budowania dobra wspólnego.
Dary, rodzą kolejne dary. Bo, gdy dobro krąży, mnoży się. To niezwykłe, jak uruchomione w nas pokłady dobra, przynoszą niezwykłe owoce, których się nie spodziewamy, bo nie pochodzą od nas, nie są zależne od naszego tylko działania. Duch Święty, posługuje się nami w taki sposób, w który nie jesteśmy wstanie nawet przewidzieć. W kontekście różnych spraw, sytuacji, czynimy rzecz, którymi sami jesteśmy zdumieni. Nie wiemy niekiedy sami, jakie umiejętności posiadamy, a Duch Św., posługując się nami, rodzi w sercach innych osób rzeczy niezwykłe, za naszą sprawą.
DAR POBOŻNOŚCI
Prawdziwy obraz chrześcijaństwa. To, jak żyjemy, jak bardzo prawdziwe jest nasze życie duchowe, może stać się dla innych źródłem niezwykłych inspiracji. To nasze życie wewnętrzne, ma rozkwitać i promieniować na innych. Owocem tego daru, może być świadectwo mojego życia i współpracy z Bogiem.
Trudno niekiedy jest mówić o ideach, abstrakcjach. Choć nie najważniejsze jest nasze świadectwo, ale to co Bóg czyni w naszym życiu, to nie sposób niekiedy nie podzielić się swoimi „doświadczeniami”. Chcąc niekiedy pomóc innym, dzielimy się swoim światem – przygodą, która rodzi w nas różne postawy. Nasza modlitwa, udział w życiu Kościoła, pomagają niekiedy innym zrozumieć, co mogą zrobić, aby przemienić siebie. Jednak istotne jest to, aby dając świadectwo, nie przysłonić Jezusa, który ofiarował nam to wszystko, czym pragniemy się dzielić.
DAR BOJAŹNI BOŻEJ
Bóg pragnie naszego szczęścia, ale nie wszyscy pragną tego samego, czego pragnie Bóg dla nich. Możemy zmarnować wiele cennych darów, okazji, do czynienia dobra. Dar bojaźni uczy nas właściwej odpowiedzialności za to, co Bóg nam powierza. Mam bać się zmarnowanych okazji.
To, ostatnie i bardzo ciekawe doświadczenie związane z tym darem. Otóż, w związku z różnymi spowiedziami Bóg mi pokazuje ostre rysy różnych spraw, tego jak wygląda jakaś sprawa. Niekiedy przeżywając jakieś kwestie nie widzimy tak wyraźne konturów jakiegoś wydarzenia, grzechu itd. Dlatego lęk, rodzi się, kiedy widzimy innych. Widząc ich doświadczenia, zmagania, odczytujemy też nasze życie i fakt, jak wiele my tracimy, choć nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Rozumiem ten dar jako strach przed utratą Jezusa. Powinienem rzeczywiście bać się tego wszystkiego, co mnie od Niego odsuwa, oddala.