Na ile sytuacji, w twoim życiu się zgadzasz, a wobec jakich jesteś zbuntowany i zadajesz to pytanie: „dlaczego ja?” Może dlatego, że jakiegoś daru nie rozumiemy, trudno nam jest zrozumieć, że to w ogóle jest dar.

Najtrudniejszy moment w codzienności? Kiedy pragnienia zderzają się z rzeczywistością i okazują się skrajnie różne. Czy oczekując od jakiejś sytuacji konkretnych, upragnionych przez ciebie efektów, w prosty sposób zgadzasz się na to, co faktycznie przyniesie twoja codzienność? Nie wiem jak często z taką sytuacją masz do czynienia, ale pewnie masz swoje doświadczenia z takimi sytuacjami.

Młody człowiek rozpakowuje prezent, który otrzymał na wigilię. Widać po nim, że liczy na spełnienie się jego prośby. Jednak po otwarciu do końca prezentu, jego mina zrzedła i pojawiło się ogromne rozgoryczenie. Oczekiwania były inne, a rzeczywistość stała się jeszcze inna. I to, brzmiące bardzo dramatycznie pytanie: „dlaczego ja?” Ta sytuacja, może nie ma aż takiej wartości życiowej, ale i tak trudno przyjąć właśnie te sytuacje, które w jakimkolwiek stopniu są przeciwne naszym pragnieniom, oczekiwaniom. Może to nie jest jakieś dziwne, ale pytanie: „dlaczego ja?” pojawia się wobec tych zdarzeń, które są trudne, wymagające, oczekujące od nas jakiejś ofiary – poświęcenia. Nigdy to pytanie nie pada natomiast w sytuacjach, gdy nam się poszczęści, gdy coś otrzymujemy dobrego… Najwyraźniej, to co trudne w naszym życiu, nie rozumiemy jako dar, ale raczej jako karę. Przez taki sposób myślenia, sami czynimy sobie krzywdę, bo to, co trudne, czy wręcz bolesne, natychmiast wywołuje w nas bunt – sprzeciw. Taki punkt widzenia tych sytuacji sprawia, że nawet sobie nie wyobrażamy, że w tym, co trudne, możemy znaleźć coś pozytywnego, jakiś dar, który może nas ubogacić. Tych trudnych spraw, chcemy się pozbyć, choć często zdajemy sobie sprawę, że i tak nie znikną, że same się nie rozwiążą. Oczywiście bunt, może nas ochronić przed różnymi niebezpieczeństwami, ale nie powinien nas zamykać całkowicie na jakąś sytuację. Bunt może niestety też człowieka, w jakimś stopniu, sparaliżować i wówczas bardzo trudne jest to, by człowiek w jakiejś sytuacji mógł rzeczywiście uczestniczyć.

Najtrudniejsze zadanie, to zmienić swoją mentalność. W odniesieniu do darów, aa szczególnie właśnie tego, co trudne, musimy szczególnie popracować nad swoim myśleniem. Wszystko jest darem… Czy jestem w stanie to przyjąć, zaakceptować? Jak pracować nad swoim myśleniem, by dostrzec rzeczywiście w otaczającym nas świecie dary? Myślę, że potrzebujemy szczerego przekonania, że w tym, co się dzieje w naszej codzienności, wszystko nas czegoś uczy, czymś ubogaca, że ma wpływ na nasze dalsze, pozytywne myślenie i działanie. Przypominam sobie, ostatnie trochę jednak, trudne doświadczenie. 

Zapukaliśmy na kolędzie do pewnego domu, w którym od lat nikt nie przyjmował. Jednak z tej racji, że świeciło się światło, stwierdziliśmy z ministrantami, że mimo wszystko spróbujemy wejść. Otworzył starszy pan. Widząc mnie, był nieco zmieszany. Trudno mu było powiedzieć słowo: „nie przyjmuję”. Próbował się tłumaczyć. Argumentem było „A o czym mamy rozmawiać?” Nie targowałem się z nim, a jedynie słuchałem. Trud polegał na tym, że ta osoba w żaden sposób nie chciała spojrzeć na sytuację trochę inaczej. Nie lubię takich sytuacji; są one dla mnie trudne, bo wiem jak ważny jest dla mnie Bóg i wiem jak wiele może dać Jego obecność w każdym domu. To, że nie mogę się z Nim z kimś podzielić, jest dla mnie bardzo trudne. Zaproponowałem, że się z Nim pomodlę, ale również i tego zaproszenia nie zaakceptował. Padły ze strony tego pana nietypowe słowa: „przepraszam księdza…” Odpowiedziałem mu: „Ja całkowicie akceptuję pana wybór”. Wymieniliśmy się uśmiechami i w taki sposób się rozstaliśmy.

Te ostatnie zdania, były dla mnie kolejną, piękną odpowiedzią na to pytanie: „dlaczego ja?” Każda, nawet trudna, trudniejsza i najtrudniejsza sytuacja, może każdego z nas czegoś nauczyć, coś wyjaśnić, pozwolić coś zrozumieć. Obym potrafił to zawsze uchwycić i przyjąć.

Na koniec przyznam się, że różne historie w moim życiu sprawiają, że coraz rzadziej stawiam sobie to pytanie – dlaczego ja?