Poszczególny prośby, które towarzyszy nam do tej pory to sprawy duchowe, które swój początek mają na ziemi, ale swój cel, doskonałość osiągają w życiu wiecznym. Prośba o „chleb” jest bardziej fizyczną prośbą, o dobra materialne, konieczne nam do przetrwania.

Jeśli obiektywnie spojrzysz na swoje życie, na swoje codzienne działanie, myślę, że byłbyś w stanie bardzo szybko ustalić listę rzeczy, najbardziej koniecznych dla życia. Myślę, że jeśli każdy z nas zrobiłby taką listę, to pojawiłyby się bardzo indywidualne różnice, a być może i w niektórych kwestiach byłyby też obecne jakieś podobieństwa. 

Prośba: „chleba naszego…” jest najpierw prośbą o zrozumienie CO JEST RZECZĄ KONIECZNĄ dla naszego życia. Ważne jest to, by faktycznie ustalić to wszystko, co może skrywać się za słowem KONIECZNE.

Stąd prośba w modlitwie pańskiej jest nieco ukierunkowana poprzez słowo: „chleb”. Do życia potrzebujemy wielu rzeczy materialnych, ale gdy się rozejrzymy dookoła siebie, zobaczymy faktycznie, jak wiele rzeczy, które posiadamy są zbyteczne, przesadne…

Dla mnie osobiście na początek wyłania się następujące znaczenie. Prośba ta, to uzmysłowienie sobie co jest rzeczywiście konieczne dla mnie do życia. Uświadamiając to sobie, zaczynam tak naprawdę oceniać co mi nie jest potrzebne i z tego rezygnuję. Ważne byśmy mieli w sobie taką umiejętność obiektywnej oceny, zanim zaczniemy o cokolwiek prosić.

Ciekawy element który odkryłem podczas przeszukiwania różnych rozważań w tym temacie, które dotyczy tego wezwania, mówił o tym, że ta prośba… „tymi słowami Jezus nauczył nas unikać pięciu grzechów, które zwykło się popełniać przez pożądanie rzeczy doczesnych”

Pierwszy grzech – nieumiarkowane pożądanie rzeczy, które przekraczają twój stan.

Drugi grzech – niektórzy w zdobywaniu rzeczy codziennych czynią krzywdę innym.

Trzeci grzech – zbytnia troska.

Czwarty grzech – nieumiarkowanie.

Piąty grzech – niewdzięczność.

Prośba „chleba naszego…” w kontekście powyższych grzechów, uczy nas (również) kilku rzeczy. Prosić o chleb czyli o to, co konieczne do życia według stanu każdego człowieka. Prośba uczy nas szacunku względem cudzej własności. Ta prośba uczy nas prosić na teraz, a nie na zapas. Ostatecznie to wezwanie uczy nas, abyśmy widzieli, że wszystko, co jest nasze, mamy od Boga – całą teraźniejszość i przyszłość, całe nasze życie.

Kilka bardzo ważnych lekcji dla nas, z których powinniśmy czerpać dla swoich codziennych doświadczeń, jak ze źródła, siłę do faktycznego przeżywania tych słów Modlitwy Pańskiej.

Lekcje, które wyciągamy z tej prośby, mogą otworzyć nasze oczy na rzeczywistość materialną, w której przebywamy, która dobrze wykorzystana może przynieść nam i innym pożytek.

Jesteśmy bogaci, wszystko zależy od punktu widzenia. ci, którzy nieustannie o coś proszę, mogą i powinni obiektywnie ocenić, czy wykorzystują we właściwy sposób to, co już mają. Bóg daje nam najbardziej konieczne rzeczy, dlatego prosząc, powinniśmy prosić o umiejętność wykorzystania tego, co już nam dał. 

„Dlaczego Bóg mi nie daje… nie spełnia mojej prośby.” – wiele razy pewnie pojawia się i w tobie takie pytanie. Zastanawiałem się nad tym i stwierdzam, że nie ma prostej odpowiedzi. Znalazłem kiedyś pewną sugestię, która mi osobiście wystarczy. Brzmi ona tak: „Może Bóg ci nie daje kolejnych rzeczy, łask, zadań… ponieważ nie wykorzystałeś jeszcze tego, co dał ci do tej pory”. Może wydawać się nam, że jeśli coś otrzymamy, to dopiero wówczas uda nam się zrealizować jakieś zadanie i czekamy na to, kiedy otrzymamy ten dar. Okazuje się, że mamy już wewnętrzne i zewnętrzne predyspozycje, które są wystarczające do realizacji zadania, ale my ich jeszcze nie rozeznaliśmy, a więc nie wiemy o tym, że możemy i w jaki sposób możemy je wykorzystywać.

Ja osobiście wolę w kontekście tej prośby skupić się na tym, co Bóg mi już dał i rozeznawać w jaki sposób, do czego mogę to wykorzystać. Każdy z nas jednak, jest w różnej sytuacji, położeniu, dlatego dla innych może będzie to wskazówka – jak o coś prosić Boga.