Do czego mam się nawrócić?

19. Jezus w centrum.

Ostatnio czytałem wiadomość w internecie o pewnym Szejku, który wymyślił, teorię, która w XXI w. obala teorię Kopernika (ziemia krąży wokół Słońca i wokół własnej osi). Udowadniał on, że jeśli byśmy chcieli samolotem dolecieć do jakiegokolwiek miejsca, to byłoby to niemożliwe, z racji obrotu ziemi. Ciekawe nieprawdaż? Banalne, nie ma co ukrywać bezsensu tej teorii. Ale! Czy będąc osobą wierzącą nie próbujemy notorycznie obalić innej rzeczywistości? Jak często stawiasz siebie w centrum świata – swoje pragnienia, chcenia, twoje uczucia itd. Czy nie jest to stawianie do góry nogami ważnej kwestii, jaką jest to, że Bóg jest w centrum i to On jest najważniejszy?

Przypomina mi się pewne scena z filmu „Birdman”, gdzie pewna osoba w ramach odbytej przez siebie terapii, na papieże toaletowym, ma za pomocą kresek przedstawić sześć milionów lat istnienia świata. Każda kreska określa tysiąc lat. Obok rolki leży jeden kawałek papieru – taka jedna część, którą się odrywa, która symbolizuje istnienie człowieczeństwa w dziejach wszechświata. Mały kawałek z całej roli to MY – niby tacy wielcy tego świata. Scena z filmu w prosty sposób przekonała mnie do postawy – NIE JESTEM W CENTRUM ŚWIATA, a jedynie ważną jej częścią. To, co pięknie wyraził słowami Stefan Kardynał Wyszyński: „Był las, nie było nas. Będzie las, nie będzie nas” Choć jesteśmy ważni, to jednak nie najważniejsi.

Nawrócenie przywraca właściwy porządek. Odkrywam swoją wartość, swoje miejsce, swoje zadania i cele. Ale tylko dzięki Bogu możliwe jest moje nawrócenie. Zatem, nawrócić się, to oddać Bogu właściwe miejsce w naszym życiu. Centralne!