tak blisko mnie…
– rozważania wielkopostne 2021 –

TAK BLISKO MNIE… Mając krzyżyk na szyi można się do tego tak bardzo przyzwyczaić, że przestanę na to zwracać uwagę. Ostatnio, mimowolnie chwyciłem go do ręki, przesuwając go na łańcuszku, zacząłem się nim bawić. Przysunąłem go do ust i wówczas przeszła mnie myśl – pytanie: „DLACZEGO KRZYŻ JEST TAKI WAŻNY DLA CHRZEŚCIJAN, DLA MNIE…?” Od tamtej chwili konkretniej, bardziej świadomie myślę o tym, że mam ten znak na swojej szyi. Wielki Post jest bardzo właściwą okazją do tego, aby postawić i sobie osobiście, powyższe pytanie. Może potrzebujesz innego podejścia, może powinieneś zastanowić się, czy krzyż w ogóle coś dla ciebie znaczy. Czy coś osobiście on symbolizuje, czy może właśnie teraz potrzebujesz odnaleźć swoją drogę, swoje przekonanie, swoją wiarę? Poświęć chwilę na modlitwę, przeczytaj krótkie rozważanie i idź dalej.

1/47 Środa popielcowa

Pewnie w swoim otoczeniu masz jakiś krzyż. Może masz go na sobie – dotknij go teraz. Może wisi na ścianie, może stoi gdzieś na półce – spójrz teraz na niego. Wiedz, gdzie go możesz znaleźć. To nasze szczęście, że w tak różnych, w tak wielu miejscach, możemy go zobaczyć. Ile z tych krzyży, które widziałeś w swoim życiu, były puste (to znaczy bez Jezusa na nich), a w ilu przypadkach, na krzyżu była też postać Jezusa Chrystusa. Zastanawiało cię to w ogóle, takie różne wersje krzyża? Chrześcijanie w krzyżu widzą wydarzenie męki, śmierci i zmartwychwstania. Znak krzyża to symbol ofiary, która trwa i wciąż w niej uczestniczymy. On oddał za nas swoje życie, bo nas kocha, bo jest taki Bliski. W krzyżu mogę zobaczyć swoje cierpienia, trudności oraz obejmującą mnie we wszystkich sytuacjach Bożą miłość. W jakiejkolwiek jesteś obecnie sytuacji, szukaj Go swoim wzrokiem, miej Go w zasięgu swojego wzroku.

2/47 

Wierzę, dlatego odczytuję znaki… Każdy z nas ma pewnie różnego rodzaju historie, które przeżyliście, czy to duchowo, czy fizycznie w swoim życiu. Są to historię, które zawierają w sobie jakieś znaki, które odczytaliście lub wciąż próbujecie je zrozumieć. Wchodzę do domu starszego pana… Idę z Komunią Świętą. Chwilę rozmawiamy. On się spowiada i zaczynamy się modlić. Stoję tak, że gdy podniosę wzrok, na wysokości moich oczu, w niedalekiej odległości ode mnie, na ścianie wisi krzyż. Niby prosty, nie wyróżnia się jakoś szczególnie. Gdy na niego spojrzę, nie potrafię od niego oderwać wzroku. Cierpienie, które ma każdy w sobie, może nabrać innego znaczenia i pójść w innym kierunku. Nie musisz pozwolić, by zdusiło cię cokolwiek w twojej codzienności. Możesz od tego oderwać się i utkwić choć na chwilę swój wzrok na czymś innym. Podźwignij się z obecnej sytuacji i wpatrując się w krzyż, nadaj życiu właściwy sens, właściwy kierunek. Co cię dziś przytłacza? W czym warto abyś odkrył właściwy kierunek?

3/47 

To nie pusty znak, to żywa lekcja. Spoglądając na krzyż, za każdym razem, spoglądam na niego z perspektywy innych historii, przeżyć, odczuć. Co dziś tobie towarzyszy? Z jakiej perspektywy dziś, duchowo, spoglądasz na krzyż? Patrz tak, by zobaczyć w nim swoją lekcję. „Krzyż” może być dla ciebie odpowiedzią. Może tobą pokierować… Może cię inspirować… Dla mnie niezwykle odkrywcze jest to, że spoglądając na krzyż, zawsze odkrywam jakąś konkretną lekcję. Dziś, gdy na niego patrzę, odkrywam motywację do mobilizowania siebie i innych, do duchowego wzrostu. Dobrze, że mam krzyż w każdym pokoju, w bardzo widocznych miejscach. Dobrze, że go mam na sobie i gdy staję przed lustrem najpierw wzrok kieruje na krzyż, a później na swoją twarz. Wystarczyłoby codziennie spoglądać na krzyż mając w sobie zaufanie, wiedząc co on wyraża, na każdym etapie naszego życia, możemy zrozumieć, czego nas w obecnej sytuacji chce nauczyć. Krzyż nie powinien nam kojarzyć się jedynie ze śmiercią, czy męką, ale przede wszystkim ze zwycięstwem, czyli życiem.

4/47 

Pamiętam z dzieciństwa historię o krzyżu i Jezusie bez rąk. Są rzeczy, które pojawiają się w naszych głowach nie wiadomo skąd i bardzo długo nam towarzyszą, nie dając nam spokoju. To nie dręczenie, ale szukanie sposobu realizacji jakichś zadań albo te myśli stale będą nas inspirowały do czegoś dobrego. Usłyszana historia, że Jezus nie ma rąk, bo potrzebuje twoich, by realizować swoje dzieło, faktycznie mnie zainspirowało. Byłem też ciekaw czy fizycznie istnieje taki krzyż z takim Jezusem. Historia tak się potoczyła, że na mojej ścianie wisi dziś figura Jezusa bez jednej ręki, a w dodatku bez krzyża. Każdy krzyż ma swoją historię, w którą jesteśmy „wciągnięci” ze swoimi historiami, ze swoją codziennością, planami, pragnieniami. Może to, że noszę krzyż na szyi sprawia, że tworzę taką, a nie inną historię. Może to Jezus czyni historię, w której mam konkretne zadania do wypełnienia. Jak krzyż bez Chrustusa nie jest tym samym znakiem, tak ty bez swojej codzienności i wielu historii, nie jesteś tą samą osobą. Zastanów się nad obecnie tworzoną historią – może jej nie chcesz, może nie rozumiesz, a może właśnie to ona jest ci potrzebna?

5/47 

Krzyż wyznacza wiele dróg. Już od tylu lat wisi na mojej szyi. Mały krzyż, który podróżuje wraz ze mną. Byliśmy w tylu miejscach. Widzieliśmy tak wiele. Przeżyliśmy tyle historii. Ja się wciąż zmieniam, a mój krzyż, w cudowny sposób, wciąż taki sam. Kto, kim kieruje? Każdy z nas pewnie wiele razy byliśmy przekonani o tym, że sami ustalaliśmy swoją drogę, sposób jej przebycia i cel. I pewnie nadal, w wielu sytuacjach naiwnie myślimy, że wszystko leży w gestii naszych sił, umiejętności. Tak też oczywiście możesz przeżyć swoje życie. Miałem bardzo konkretne doświadczenie (jedno z wielu), które przekonało mnie o tym, że to krzyż wyznacza moją drogę, a nie ja. Dzięki jednej historii – drodze, rozkochałem się w krzyżu i to Jego zasługa. W innej historii – drodze, nie zginąłem i choć uległem wypadkowi, to nie uczyniłem sobie żadnej krzywdy i to Jego zasługa. Mógłbym opowiedzieć wiele historii – dróg z krzyżem i w każdej morał byłby taki sam – nie ja, ale to krzyż wyznacza mi kolejne drogi. Dokąd zmierzać będzie twoja dzisiejsza historia – droga? Czy poprowadzi cię krzyż? Znajdź go na swojej drodze, a przekonasz się, że to on wyznaczył twoją dzisiejszą ścieżkę.

6/47 

Bez miłości byłbym niczym… Przywiązujemy się do wielu spraw. W wielu sytuacjach wręcz niemożliwe wydaje nam się osiągnąć jakiś cel, bez posiadania czegoś. Przechowujemy mnóstwo rzeczy, sentymentalnie ważnych, ale mimo wszystko rzadko przez nas używanych. Czy je mamy, czy nie i tak pozostajemy tymi samymi osobami. Nasza siła, nasze możliwości, nie tkwią w tym, co posiadamy, ale w tym kim jesteśmy. Im bardziej pokładasz zaufanie w tym, co posiadasz, tym mniej masz zaufania wobec tego, co krywasz w swoim wnętrzu. Bóg złożył w nas niewyobrażalne dobro, które jest wystarczające do tego, aby właściwie wypełnić życiową misję. Ludzi jednak mają w sobie też sporo nielogiczności. Jeden z krzyży otrzymałem, bo ktoś stwierdził, że nei ma na niego miejsca w ich domu. Inny krzyż został znaleziony na śmietniku… Kim jestem tak naprawdę bez krzyża? Kim jestem bez prawdziwej miłości? Co sprawił dla mnie Jezus na krzyżu? Ten mały krzyżyk na szyi, przypomina mi, że bez miłości, tej konkretnej – Bożej miłości, byłbym niczym.

7/47 

Mam się czego uchwycić w swojej codzienności… Krzyż tak wiele ma nam do powiedzenia. Treści, które z niego promieniują, mogą nami pokierować w głąb różnych spraw, mogą nas zainspirować i zmotywować do działania. Przechodząc ulicami miasta do jakiegoś celu, mijam pod drodze krzyże w różnych miejscach. Kiedy gdzieś jadę, spotykam przeróżne krzyże, w rozmaitych miejscach. Często widząc je, wywołuje się we mnie reakcja refleksji. Rozsiane krzyże, w różnych punktach są jakby przez kogoś umyślnie stworzoną inną mapą, duchową, która w inny sposób prowadzi nasze życie. Rozstawione w różnych punktach, stanowią ratunek dla mnie, bo zmęczony, czy udręczony, może wątpiący lub kuszony, zawsze mogę spojrzeć na któryś z krzyży, lub dotknąć ten, którego mam na swojej szyi. Dzięki temu mogę się dosłownie uchwycić krzyża, a duchowo uchwycić jego przesłania. Samo spojrzenie na krzyż lub dotknięcie go, może uratować nas, otrząsnąć z jakiegoś zniewolenia, dodać sił do działania, rozjaśnić nadzieją jakieś okoliczności. Wiedząc czym jest krzyż, co się na nim dokonało, muszę przypominać sobie, że jest on wciąż dla mnie ratunkiem – wyciągniętą, pomocną dłonią Jezusa…

8/47 

Krzyż stawia wiele pytań… Widząc krzyż, nei potrafię przejść obojętnie, bez chociażby prostej relfeksji, szczerego spojrzenia, bez postawienia sobie pytań… Kiedy widzę u jakiejś osoby krzyż lub inny znak religijny pojawia się najprostsze pytanie – czy to znak tego, że ta osoba rozmawia z Bogiem? Znaki są zewnętrznym wyrazem czegoś głębszego, duchowego. Czy te znaki, którymi się otaczam, oznaczają coś konkretnego? Krzyż stawia osobiste pytania… Czy krzyż jest dla mnie wyraźnym symbolem? Co on dla mnie oznacza? Czy wierzysz w Boże miłosierdzie? Czy widzisz w krzyżu miłość Boga względem siebie? Czy czyniąc znak krzyża na sobie, prosisz Boga, by błogosławił cię swoją miłością? Pytania powinny prowadzić do odpowiedzi, które dojrzewając w nas, dają swój wyraz poprzez konkretne działanie w naszej codzienności. Jakie pytanie dziś sobie postawisz, jak zobaczysz krzyż?

9/47 

Co dziś do mnie mówi… Krzyż, chcemy często zrozumieć. Zrozumieć sens tego wydarzenia. Przerobić tę kwestię swoim rozumem, doświadczeniem. Coraz bardziej zagłębiamy się w sobie, zamiast otworzyć się i skupić na samym krzyżu i Chrystusie lub w innych sytuacjach skupić na innych osobach, na innych sprawach… Wobec krzyża i Chrystusa musimy wyjść poza siebie. Musimy wyciągnąć dłoń, by przyjąć ten dar. Ważne jest właśnie ta gotowość z naszej strony do tego, abyśmy usłyszeli. Ile razy w ciągu dnia czynisz znak krzyża? Zastanawiałeś się w ogóle nad tym? Ja w minimalnej wersji dnia, robię to mniej więcej szesnaście razy. Kiedy robię znak krzyża rano, wyobrażam sobie, że Bóg mi mówi.- trzymaj się, będzie dobrze, to będzie dobry dzień… Kiedy robię ten znak przed Ewangelią, wyobrażam sobie, że Bóg mówi do mnie – myśl dobrze, mów konkretnie, a przede wszystkim najpierw kochaj… Kiedy robię ten znak na końcu Mszy, wydaje mi się, że Bóg mówi – będę cię wspierał w każdym działaniu. Kiedy robię znak krzyża na czyimś czole, wiem, że Bóg chce im powiedzieć, że ich bardzo kocha… Spróbuj dziś usłyszeć, co chce ci powiedzieć Bóg, kiedy będziesz robił kolejny znak krzyża na swoim ciele.

10/47 

Nie jesteśmy sami… Dobrze jest mieć konkretne wsparcie. W wielu sytuacjach pomocna dłoń jest dla nas największym skarbem. Masz wokół siebie takie osoby, na które możesz liczyć, w różnych sprawach? Fizyczne poczucie bliskości, to jedna sprawa, ale duchowe odczucie bliskości to coś, co położone jako fundament, może zbudować wiele pięknych i ważnych rzeczy. Nosząc krzyżyk na swojej szyi, to ja pierwszy odczuwam jego fizyczną i duchową bliskość i łączność. Przesuwając go na łańcuszku, dotykając go, przypominam sobie o Jezusowym zapewnienie – „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,20). A skoro On tak mówi, to mogę być pewnym tego, że to faktycznie realizuje. Czasami zapominamy o najoczywistszych sprawach, dlatego musimy sobie to przypominać. Ja nosząc krzyżyk, przypominam sobie, że Emmanuel – znaczy: Bóg z nami, blisko nas… Mając krzyż przed oczyma, widzę, jak bardzo konkretna jest ta bliskość Boga.

11/47 

Łączy nas i rozsyła… Krzyż wyraża różne kwestie. Jest jak „słownik”. Przyglądasz się krzyżowi i odkrywasz kolejne ważne pojęcia, ale nie teoretyczne. Dziś otwieram ten szczególny słownik i odkrywam, że w pobliżu, gdzie przecinają się belki, tam w centrum znajdziesz serce Jezusa, ale gdy spojrzysz na Jezusa, naturalnie wzrok od serca biegnie w kierunku ramion i nóg, rozciągniętych na krzyżu, jakby Jezus chciał, byśmy dzięki Niemu zobaczyli cały świat. Dlatego krzyż nas łączy, a Chrystus nas rozsyła. Mój krzyżyk wisząc na szyi, znajduje się w okolicy serca, dlatego w centrum mojego życia jest Chrystus, ale to właśnie On, prowadzi moje życie w różne dziedziny, do różnych osób, do różnych sytuacji… Jako chrześcijanie, w krzyżu powinniśmy widzieć znak jedności, ale również powinniśmy odkrywać to, że Chrystus rozsyła nas, byśmy o Nim mówili innym. A tobie, jakie hasła, jaką rzecz pozwala dziś odkryć ten wyjątkowy „słownik”?

12/47 

Potraktuj krzyż jako klucz… Każdy z nas ma swój pęk kluczy. To dzięki nim otwieramy drzwi do różnych, ważnych miejsc. W naszym pęku są różne klucze. Każdy klucz dopasowany jest do konkretnych drzwi. Bez nich nie możemy wejść do środka, a włamanie nie jest rozwiązaniem. Nie wszyscy mają te same klucze – jeden klucz, jedne drzwi. Krzyż może otworzyć serca wszystkich ludzi, nawet te najbardziej zamknięte. Krzyż nie jest wytrychem, nie włamuje się do naszego serca. Chrystus akceptuje naszą wolność, nasze wybory. To ty musisz otworzyć się na krzyż, wówczas on otworzy twoje wnętrze. Mając krzyż na szyi, czasem z uśmiechem myślę o tym, że mam najważniejszy klucz – to on pozwala mi wniknąć w głąb różnych sytuacji, zrozumieć je i przyjąć. Ale przede wszystkim to krzyż otwiera moje serce na Boga. Co skrywasz w sobie, a co warto otworzyć na Boga, właśnie, dzięki krzyżowi?

13/47 

Stać się uczniem krzyża… Jest bardzo wiele spraw, których nauczyliśmy się sami. Są też takie, które zrozumieliśmy dzięki doświadczeniom w naszej codzienności. Wiele piękny rzeczy, nauczyły nas inne osoby i nie zdobylibyśmy wartościowych spraw, gdyby nie obecność właśnie innych ludzi. Skoro Chrystus jest Nauczycielem, to krzyż jest Jego lekcją. Trzeba zatrzymać się i spojrzeć na krzyż. Są święci, którzy dają nam korepetycje i przez swoje życie, tłumaczą nam krzyż. Dla mnie takimi postaciami są wciąż św. Franciszek z Asyżu i o. Pio. Czytając ich historie, nauczyłem się w konkretny sposób patrzeć na krzyż. Od tego wpatrywania się, rozpoczęły się szczególne lekcje krzyża. Czy są w twoim życie osoby, sytuacje, która pomogły, pomagają ci zrozumieć krzyż i się go uczysz od nich? Daj sobie dziś nieco czasu. Spójrz na krzyż i zastanów się, czego pragnie cię dziś on nauczyć.

14/47 

Krzyż, a moja perspektywa… Ostatnio uświadomiłem sobie, że większość krzyży wokół mnie, wiszą gdzieś wyżej, ponad mogą głową. Czy to w moim pokoju, czy przede wszystkim w kościele, zawsze, by spojrzeć na krzyż, muszę podnieść głowę, podnieść wzrok… To bardzo ciekawa perspektywa. Gdy szukam krzyża, szukam Boga, szukam nieba… Przeżywając różne sytuacje, potrzebujemy podnieść wzrok, poszukać innej perspektywy. To, że patrząc na krzyż, muszę podnieść wzrok, utrzymuje we mnie, na właściwym poziomie, nadzieję. Przypomina mi ten gest, że codzienne podnosząc wzrok, szukam innego sposoby spojrzenia na sprawę, która toczy się w mojej codzienności. Dzięki Chrystusowi na krzyżu rodzą się nowe perspektywy. Najciekawsze jest to, że spoglądając na krzyżyk na szyi, muszę znów spojrzeć w dół i odkrywam, że wtedy Chrystus zaprasza mnie, by spojrzeć w głąb. To nowa, ciekawa perspektywa – podnieść wzrok, ale spoglądaj również w głąb…

15/47 

Krzyż jest zaproszeniem… Sam Chrystus powiedział: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Łk 9,23) Ludzie różnych czasów w różny sposób przyjmowali to zaproszenie i każdy odnajdywał charakterystyczny sposób podążania za Chrystusem. Droga naśladowania Chrystusa sprawiała, że krzyż otrzymywał nowych naśladowców, a przede wszystkim nowe dzieła. To niezwykłe jak wielu ludzi i wiele spraw, powołał do życia krzyż i wydarzenia śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Zaproszenie nie przemija. Dziś również to zaproszenie jest aktualne. Widząc krzyż, mijając go gdzieś po drodze, spoglądając na niego w kościele lub w swoim domy, czy spoglądając na krzyżyk na szyi, zastanów się, do czego cię dziś – teraz zaprasza. Może właśnie dziś, bardziej na to zwrócisz uwagę i pójdziesz drogą, naśladując bardzo konkretnie Chrystusa. Bądźcie pewni, że krzyż wciąż zaprasza. Zatem on czeka wciąż na twoją odpowiedź.

16/47 

Zasady kształtują nasze życie, a o jakich mówi nam krzyż? Zasady, wartości, prawa – pomagają nam kształtować naszą codzienność, postawy oraz nasz światopogląd. One nas nie ograniczają, a raczej chronią, kształtują i nami kierują. Czy ty osobiście kierujesz się jakimiś zasadami? Co pomaga ci w twoim życiu? Nasza życiowa mądrość, doświadczenia, kształtują w nas treści, które są naszym skarbem, przesłaniem i drogowskazem. Dziś, gdy słyszysz słowa: chrześcijaństwo, wiara, kościół, Jezus, krzyż… co masz przed oczyma? Pojawiają się pozytywne sprawy, czy negatywne obrazy? Nosząc krzyż na swojej szyi, osobiście daje wyraz temu, że wyznaję zasady, że staram się nimi codziennie kierować i im w jakiś sposób sprostać. Może masz w sobie wyczucie, jakie zasady kształtuje w tobie krzyż. A może dzisiejszy dzień, to dobra okazja, by się konkretnie nad tym zastanowić. Dla mnie krzyż to zasady: miłość, przebaczenia, jedności, dźwigania cierpienia i przemieniania go, zaufania, wiary… 

17/47 

Odnaleźć się w Jego ranach… Cierpienie Chrystusa sprawia, że w każdej sytuacji, jest On dla mnie tak bliski. Człowiek ma most, który go łączy z Chrystusem. Nasze doświadczenia bywają realnie trudne i często przygniatają nas do tego stopnia, że czujemy ogromne opuszczenie i bezradność. W tej sytuacji bardzo trudno nam o jakiekolwiek działanie. Nie jest też prostą sprawą, by spojrzeć na krzyż w takiej sytuacji i się go mocno trzymać. W takiej sytuacji bardzo często szukamy ratunku – liczymy na czyjąś wyciągniętą dłoń. Chrystus cierpiący na krzyżu, jest bliski każdemu człowiekowi i w każdej sytuacji. Jego rany są zbawieniem dla nas, dlatego duchowo możemy się w nich odnaleźć, ze wszystkimi sprawami, które przeżywamy. Patrząc na krzyż, dostrzegamy ogromny gest miłości Boga, który przyjął każde cierpienie dla mnie, by stać się dla mnie ratunkiem. Stań z jakąś konkretną sprawą przed krzyżem i w Jego ranach, odnajdź siebie i nadzieję dla siebie.

18/47 

Zatrzymać się i w ciszy adorować… Każdy z nas, na różne sprawy jakoś reaguje. Czasami się gniewamy, czasami buntujemy, pojawia się niekiedy smutek, płacz, a niekiedy radość i zadowolenie. To nasza niezwykłość, że mamy tak wiele możliwości wyrażania na zewnątrz tego, co dzieje się wewnątrz nas. Chrystus zawsze uczył wyrażania jasno i konkretnie najważniejszych spraw. Może właśnie dlatego łatwiej nam Go usłyszeć i zrozumieć. Na krzyżu nie powiedział zbyt wiele, ale każde słowo jest tam potrzebne. Wystarczy spojrzeć na krzyż i Chrystusa Ukrzyżowanego, a usłyszymy wszystko, czego pragnął nas nauczyć. Krzyż mówi znacznie więcej niż jakiekolwiek słowa. Dlatego, widząc krzyż, zatrzymuje się i w ciszy go adoruję. Nie chcę ani swoimi myślami, ani słowami zagłuszyć w żadnym stopniu krzyża i jego znaczenia. Wobec tajemnicy warto zamilknąć, adorować ją, aby we właściwy sposób ją przyjąć. Spróbuj dziś, przy różnych okazjach, spoglądać na krzyż i go adorować.

19/47 

Krzyż to dla mnie szczególna godzina… Działamy według jakiegoś rytmu. Nasza zadania, praca, dom, rodzina, wszystko jakoś porządkuje nasz dzień, nasze życie. Niekiedy nie jesteśmy nawet tego świadomi, ale wykonujemy różne zadania o konkretnych momentach, z przyzwyczajenia. Czas wypełniony jest różnymi zadaniami, dla nas ważnymi. Czasami różne godziny, tak bardzo wpisują się nam w pamięć, że później, przy innych okazjach, wspominamy je z dokładnością co do dnia i godziny. Mam kilka momentów w ciągu dnia, które mają duchowo, szczególną dla mnie wartość. Jedną z tych chwil, ważnych godzin dla mnie, jest 15.00. Oczywiście od tej chwili rozpoczyna się godzina miłosierdzia. Godzina śmierci Chrystusa jest duchowo i fizycznie bardzo ważna. Krzyżyk na szyi, przypomina mi o tej godzinie każdego dnia, a wybicie godziny 15.00 jest dla mnie zaproszeniem do duchowej jedności z Chrystusem na krzyżu i zanurzeniem się w Jego łasce. Wykorzystaj może bardziej świadomie czas, który daje ci Chrystus, każdego dnia.

20/47 

Krzyż uratował nie jedno życie… To oczywiste, że Chrystus umarł na krzyżu, aby zbawić każdego człowieka. Nie możemy mieć nawet cienia wątpliwości co do tego, że za każdego… Krzyż nie wyklucza nikogo i każdy może wykorzystać łaski płynące od Chrystusa Ukrzyżowanego. W momencie śmierci Chrystusa, każdy z nas odzyskał swoje życie. Historia wciąż się powtarza. Wchodząc do kościoła lub z niego wychodząc, mój wzrok zawsze kieruje na jeden z bocznych ołtarzy. W głównej jego części jest krzyż, który słynął cudami… Wokół niego, do dziś, jest wiele wot – czyli pamiątek wdzięczności, że Chrystus, że krzyż uratował czyjeś życie. Mam w swoim życiu jedną, bardzo konkretną sytuację, w której dosłownie krzyż uratował mi życie. Mógłbym mówić o cudzie, ale wolę mówić o pięknym darze, który otrzymałem od Chrystusa Ukrzyżowanego. Dlatego na szyi, zawsze będę nosił krzyż, a nie coś innego.

21/47 

Koniec i początek – krzyż jest ważnym punktem… Historia biblijna, publiczna działalność Jezusa, zmierza w jednym, określonym kierunku – ku Golgocie, ku krzyżowi… Może wydawać się, że wszystko zmierza ku końcowi. Po ludzku można odnieść takie wrażenie, ale wiara mówi nam, że ten moment musi się wydarzyć, by mógł nastąpić początek. Doskonale obrazuje to fragment: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.” Tak dzieje się na krzyżu, tak dzieje się również w naszym życiu, Tracimy, rezygnujemy… ale nie jest to bezsensowne działanie, dla samego działania. Dzięki Chrystusowi Ukrzyżowanemu i krzyżowi, wydarzenia, w których coś tracę, nabierają innego znaczenia i mogę je we właściwy sposób wykorzystać, dając czemuś początek. Krzyżyk na szyi przypomina mi, że w każdej sytuacji coś się kończy i coś się zaczyna, a przynajmniej w taki właśnie sposób mogę zawsze postąpić.

22/47 

Cichy towarzysz w każdej sytuacji… Bardzo często, różne osoby przysyłają do mnie wiadomość z prośbą o modlitwę. Wiem, że modlitwa, dla tych osób jest bardzo ważna. Dla mnie ogromną radością jest to, że mogę towarzyszyć tym osobom. Wiem jak to ważne – to towarzyszenie sobie nawzajem, w różnych sprawach. Sama świadomość, że ktoś o nas myśli, że może jest blisko nas, podnosi nas z wielu spraw. To, że ktoś nam, w jakikolwiek sposób towarzyszy, jest dla nas kołem ratunkowym. Krzyżyk na szyi, jest dla mnie przypomnieniem, że Chrystus jest blisko mnie, że towarzyszy mi w każdym momencie mojego życia. Znak krzyża przekonuje mnie, że choć może Chrystus nic nie mówi, to i tak jest cichym towarzyszem w każdej sytuacji… Jeśli kiedyś poczujesz się samotnie, będzie ci ciężko… napisz do mnie, że mam się za ciebie pomodlić. Starajmy się, na różne sposoby, pielęgnować w sobie tę świadomość – że On nam towarzyszy.

23/47 

Krzyż unosi… Wielu z nas, zapewne zaraz po przebudzeniu, zabiera się za różne zadania. Czasami mamy ich na głowie tyle, że trudno jest nam się od nich oderwać. Wpadamy w rutynę codzienności i często wtłaczamy do swojej głowy mentalność – „nie mam czasu”. Im silniejsza jest ta mentalność, tym bardziej trzymamy się codziennych spraw, tym bardziej odczuwamy ciężar tych obowiązków. Nawet gdy tego bardzo nie chcemy, nasze codzienne obowiązki, przejmują nad nami władzę. To właśnie one odciskają na nas swoje, różne piętno. Krzyżyk na szyi przypomina mi o niebie, o innym też celu w moim życiu, do którego powinienem zmierzać. Czasami wystarczy przestawić akcenty, podnieść wzrok i wykorzystać fakt, że może sięgnąć nieba. Świadomość, że mam przy sobie krzyżyk, unosi mnie. Unosi z różnych trudności, trudnych myśli i z niepokoju, unosi mnie z codziennej rutyny. To krzyż mi przypomina, że choć życie toczy się tak mocno i konkretnie na ziemi, to mam unosić się ku niebu.

24/47 

Krzyż daje mi prawdziwą siłę… Często, bardzo misternie, z ogromnym poświęceniem i z wielką starannością budujemy swoją codzienność, planujemy swoją przyszłość. Zdarzają się sytuacje, w których niestety, wszystko rozsypuje się, jakby było z zapałek. Kruchy materiał naszego życia, poddawany jest bardzo wielu próbom, z których często wychodzimy silni, wytrwali. Niekiedy też przegrywamy, ucząc się na swoich błędach. Wszystkie doświadczenia, które przeżywamy, są w jakiś sposób nam potrzebne, choć niekiedy ich nie rozumiemy. Bardzo ważne jest to, co scala nasze życie; co jest elementem zwierającym różne elementy naszego życia. Krzyż nie daje siły z powodu dwóch, złączonych belek, ale dlatego, że Chrystus pragnął go przyjąć, by dać mi siłę do życia. Krzyżyk na szyi przypomina mi, że ta siła jest wewnętrzną łaską, dającą mi niezwykle silną nadzieję.

25/47 

Krzyża trzeba uczyć się też słuchać… Rozmawiając z jakąś osobą, wpadają w nasze uszy jakieś słowa, które z jakichś powodów, szczególnie zapamiętujemy. Zapadają w naszym umyśle, sercu, słowa, o których myślimy, w szczególny sposób przeżywamy. Jakie słowa ostatnio zatrzymaliście w sobie? Co one sprawiły w was? Skoro ludzkie słowa mają na nas taki wpływ, to jak działa na nas Słowo Boże? Krzyż to siedem szczególnych słów. Słuchając ich, któreś z nich mogą nam coś szczególnego powiedzieć. Obecnie zatrzymały mnie słowa: „Wykonało się”. Może i ty przypomnij sobie jakie słowa wypowiedział Chrystus na krzyżu. Może warto dzisiaj się nad którymiś z nich zatrzymać i je przemyśleć. Te słowa mają głębsze znaczenie, dlatego musimy faktycznie uczyć się ich słuchać.

26/47 

Zbliżanie się do Ukrzyżowanego jest jak podchodzenie do światła… Za każdym razem, gdy przeżywamy jakąś trudną sytuację, za wszelką cenę szukamy jakiegoś dla nas światła. Przyda się każda mądrość, rozwiązanie, drobne ziarnko nadziei, pomocna dłoń, jakaś perspektywa… Jeśli odnajdziemy coś w naszej codzienności, to staramy się to najlepiej, jak potrafimy wykorzystać. To jest dla nas ogromna nadzieja i ważne światło. Krzyż jest dla mnie stałym światłem. On zawsze promieniuje i daje jakieś rozwiązanie, ale to ja, nie zawsze jestem gotów pozwolić, by to światło oświeciło jakąś sprawę w moim życiu. Krzyż jest dla mnie jak latarnia – stały punkt odniesienia, który pozwala i pomaga mi wrócić. Chcąc dostrzec szczegóły swojego życia, muszę się do tego światła zbliżyć najbardziej, jak się tylko da. Niekiedy padające światło na mój krzyżyk sprawia, że na chwilę się rozbłyskuje i już przypominam sobie, dokąd mnie on prowadzi. 

27/47 

Krzyż jest całkowicie bezinteresownym darem… Człowieka stać na ogromny heroizm i ogromną dobroduszność. W chwilach prób, wielu z nas się sprawdza – jesteśmy empatyczni, solidarni, gotowi na poświęcenie i na niesienie pomocy. Jest wielu ludzi, którzy są gotowi nawet oddać swoje życie, by ratować innych. Są jednak rzeczy, których jako ludzie nie potrafimy, wręcz nie możemy zrobić, czy dać innym osobom. Jezus umarł na krzyżu, oddał swoje życie, aby nas zbawić. Nikt nie był w stanie pojednać nas z Bogiem… Nikt nie był w stanie otworzyć na nowo nieba… Krzyż przypomina o zbawczej ofierze Chrystusa. To On umierając na krzyżu, stał się bezinteresownym darem dla każdego człowieka. Spoglądając na krzyżyk na szyi, przypominam sobie o wielkim darze, którym zostałem obdarowany bezinteresownie, ale to również zobowiązanie – mam być również darem całkowicie bezinteresownym dla innych.

28/47 

Krzyż stawia przed nami różne szanse… Nasza codzienność to zbór różnych zdarzeń o różnym znaczeniu. Są sytuacje, które są tylko jakimiś zadaniami do realizacji. Są też takie wydarzenia, które są dla nas szansą – są początkiem czegoś, co stwarza jakąś nową perspektywę. Codziennie masz szansę na to, by coś w sobie zmienić, czymś się ubogacić, coś konkretnie przeżyć, zrozumieć, zyskać, odkryć… Szanse są obecne w twojej codzienności, musisz jedynie je dostrzec i odpowiednie wykorzystać. Zrozumiałem to, gdy zacząłem spoglądać na krzyż. Nikt cię nie przymusi do jego przyjęcia. On jest szansą obecną na wyciągnięcie ręki. Chrystus na krzyżu zbawił każdego z nas, ale będziesz to wykorzystywał gdy przyjmiesz osobiście tę szansę. Popatrz dziś chwilę na krzyż i w kontekście tego, co przeżywasz, pomyśl, jaką dziś dla ciebie szansą jest krzyż i Chrystus.

29/47 

Mój codzienny krzyż… Na co zwracasz uwagę w swojej codzienności? Czy jak wiele osób, zwracasz uwagę na to, co niecodzienne, wyjątkowe, skrajne, cenne? Czy twoją uwagę przykuwają również codzienne wydarzenia, w których dostrzegasz jakiś potencjał? To, jakie widzimy elementy w naszej codzienności, sprawia, że tak też zaczynamy myśleć i działać. Oczekując niecodziennych wydarzeń, zaczynamy żyć w taki właśnie sposób, od większego wydarzenia do kolejnego większego wydarzenia. Nosząc krzyżyk na szyi, bardzo mocno uzmysławia mi on, że to mój codzienny krzyż. Nie spodziewaj się niezwykłych krzyży, niecodziennych… Chrystus zaprasza nas do codziennego dźwigania krzyża, a to znaczy, że każdego dnia mam rozglądać się za sytuacjami, które mam przyjmować, podejmować się ich i je dźwigać. Te krzyże nie muszą być ciężkie, trudne, niezrozumiałe… Zastanów się jaki krzyż masz okazję dziś nieść?

30/47 

Nieś właściwy krzyż… Różne opinie, zdarzenia są obecne wokół nas i mają na nas wpływ. Są sprawy normalne, które towarzyszą nam i nas wzmacniają, ubogacają i prowadzą do osiągnięcia jakiegoś celu. Są też sprawy, które jednak są na tyle trudne, że nas przygniatają, pozbawiają perspektyw, gaszą nas… Bez sensu byłoby, na siłę się z nimi męczyć. Może prosty przykład – gdy coś cię boli, to idź do lekarza, weź lekarstwo, a nie męcz się bez sensu z bólem. Pomyśl, czy obecnie nie męczysz się jakąś sprawą niepotrzebnie, bez sensu, bez jakiegokolwiek uzasadnienia? Chrystus, zapraszając nas do dźwigania krzyża, nie daje nam zbytecznych krzyży, bezsensownych, czy zbyt ciężkich. Noszą swój krzyżyk, bardzo często poddaje, ocenię sytuacje, które noszę w codzienności – zastanawiając się, czy to wciąż jest krzyż Jezusa, czy tylko mój, wymyślony przeze mnie.

31/47 

Krzyż rodzi w sercu nowość… Łatwo jest się oswoić ze swoją codziennością. Rytm tygodnia – praca, domowe obowiązki, wpadają w rutynę… Czasami z tego powodu trudno jest nam znaleźć siłę do tego, aby wprowadzać nowe rzeczy, nowe zajęcia, nowy sposób myślenia. Nie znajdujemy wystarczających argumentów, właściwego motywu do tego, by wprowadzać jakiekolwiek nowości. Bywa również jednak pozytywnie – bo odkrywamy siłę, motyw, by jednak zmieniać swoje życie, swoje działania… Krzyż jest symbolem, który rodzi bardzo radykalne nowości. Miłość, miłosierdzie, chociażby takie przykłady, albo aż takie słowa, już sieją mobilizację do wprowadzenia nowości. Krzyż rodzi nowy sposób myślenia i działania. Przyjmując krzyż, nie możesz utrzymywać przy życiu „starego człowieka” – swojej grzeszności, starego myślenia. Mój krzyż na szyi przypomina mi, że mam iść za Chrystusem, który nawet dziś, zadziwia nas zupełnie nowym działaniem.

32/47 

Z krzyża wypływa źródło łaski… Świat, który nas otacza, wywołuje w nas różne zachowania. Panujące mody, wywołują w nas pytania, a jedno z nich brzmi: „A co ja z tego będę mieć?” Wybierając coś, angażując się w coś, to pytanie bardzo silnie wpływa na to, czego faktycznie się podejmiemy. To przykre w sumie, że już od początku mamy w głowie pytania o opłacalność, o przydatność… Możemy w ten sposób odrzucić bardzo wiele spraw, bo nie będziemy np. dostrzegać tego, czy nam się to opłaca. Krzyż jest znakiem zbawienia dla wszystkich. Jest źródłem łaski dla każdego, bez wyjątku. Chrystus oddał swoje życie za nas, ofiarowując nam wszystko, a dla siebie nie zatrzymując niczego. Z Jego boku wypłynęła krew i woda (obraz Miłosiernego) – to miejsce jest szczególnym źródłem, z którego każdy z nas może coś zaczerpnąć dla siebie. Wydawałoby się, że to przecież nam się opłaca – ale i tak wielu odrzuca krzyż, odrzuca Chrystusa.

33/47 

Czas zasłoniętych krzyży… Od dzisiaj towarzyszyć nam będą w kościołach zasłonięte krzyże. Sam fakt, że coś takiego się dzieje w kościołach, wzbudza moje szczególne zaciekawienie właśnie krzyżem. Nie sposób tego nie zauważyć. Ten czas próbuje nas zachęcić do tego, byśmy wzbudzili w sobie tęsknotę za normalnym widokiem, kiedy mogę bez przeszkód spojrzeć bezpośrednio na Ukrzyżowanego. Ale bardziej jeszcze, jest to czas, w którym uczymy się patrzeć na krzyż swoim sercem. Czasami, by dostrzec jakiś sens, głębsze znaczenie jakiejś sprawy, nie wystarczy coś zobaczyć, dotknąć, czy coś przeżyć. Potrzeba otworzyć serce, by przyjąć to, co ofiarowuje nam krzyż, ofiarowuje nam życie. Krzyż zawiera tyle treści, tyle darów, że możemy je zrozumieć tylko dzięki sercu. Wejdź w wiarę, w swoją codzienność, z otwartym sercem.

34/47 

Krzyż ma swój początek w sercu… Myślę, że mamy tę intuicję, że nasze wnętrze, jego niezwykłość, jest prawdziwym kluczem dla naszego życia. Łatwiej jest oczywiście skupić się na bieżących, widocznych zadaniach, a nie na tym co niewidoczne, duchowe. Dokładamy wszelkich starań, by wypełnić zewnętrzne zadania, ale często zasłaniamy to, co dzieje się wewnątrz nas. Wnętrze jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się zewnętrznie? Czy w twoim życiu, możesz w pozytywnym znaczeniu, postawić znak równości pomiędzy wewnętrznym a zewnętrznym twoim życiem? Krzyż ma dwie strony – zewnętrzną – Chrystus Ukrzyżowany i wewnętrzną – Boże miłosierdzie. Pomiędzy nimi wyraźny jest znak równości. Wewnętrzne życie – twoje serce, daje początek dobru w twojej codzienności. Staraj się jeszcze mocniej swoje zewnętrzne życie osadzać w wewnętrznym życiu, tak by uczynić serce początkiem wszelkiego dobra w twojej codzienności.

35/47 

Krzyż przypomina most… Każdego dnia, w różnych sytuacjach, mamy okazję coś zdobyć – nauczyć się czegoś, zrozumieć coś, przeżyć różne sprawy… Są takie myśli, uczucia, które towarzyszą nam przez cały dzień i są jak most rozpięty nad naszą codziennością. Rozpoczynamy podróż tym mostem, od początku dnia, aż do samego wieczora. Chrystus na krzyżu łączy naszą codzienność z niebem. Dzięki temu zyskujemy perspektywę wieczności. Rozpoczynający się dzień, różne wydarzenia, mogą przejść przez niebo i powrócić do nas odmienione. Wykorzystaj krzyż, dla wznoszenia swoich spraw, tego jak przeżywasz sytuacje, do przemieniania swojej codzienności, do dotknięcia nieba. Spójrz na krzyż, pomyśl o tym, co przeżywasz i pozwól tej sprawie „przejść przez krzyż”, by wróciła do ciebie odmieniona. Co chcielibyście dzisiaj „przesłać do nieba” ze swojej codzienności?

36/47 

Zdumiewa mnie prostota krzyża… W życiu nic nie jest proste. Ale to faktyczne doświadczenie – prawda, czy raczej nasze wyobrażenie? Może to skrót myślowy – ale to chyba my, ludzie, bardziej komplikujemy pewne sprawy. Proste działanie zdumiewa nas, bo bez zbędnych dodatków, otoczek, takie działanie dotyka sedna sprawy. Może nie komplikujmy spraw, za dużo myśląc, wyobrażając sobie, czy gdybając… Dwie skrzyżowane belki – krzyż – dzięki Chrystusowi, nabiera on głębokiego znaczenia, ale również niezwykłej, szczerej prostoty… On zbawił każdego człowieka na krzyżu. Krzyżyk na szyi przypomina mi o tym, jak wielka i szczera jest postawa Jezusa, który z miłości do każdego z nas, to właśnie czyni. Może potrzebna jest nam w naszej codzienności taka właśnie szczera prostota, która w wyraźny sposób pokaże, co jest dla nas ważne i o co nam tak naprawdę w życiu chodzi. 

37/47 

Krzyż zawiera w sobie wszystko… Życie człowieka to wiele sfer naszej codzienności, które próbujemy w jakimś stopniu opanować. Mamy jednak tendencje do tego, aby na jakąś sprawę, kłaść większy akcent, bardziej się czymś interesować i na jakimś polu bardziej być zaangażowanym. Mamy niekiedy dylematy w związku z działaniem którejś ze sfer. Krzyż zawiera w sobie wszystko, a wydarzenia Triduum, nieustannie nam o tym przypominają – jest: służba, modlitwa, przyjęcie i przeżycie ciemności, ofiara – oddanie życia, miłość, cisza, światło, nowe życie. Krzyżyk na mojej szyi przypomina mi i mobilizuje mnie do realizowania „7 kolorów” – czyli aspektów życia. Zastanów się, czy i w twoim życiu krzyż nie pomógłby ci uporządkować twoje sfery życia i we właściwy sposób je wykorzystywać?

38/47 

Droga krzyżowa… Pewnie wspominając różne wydarzenia z życia, tworzymy przystanki, w postaci różnych historii, zdarzeń, przeżyć, zwycięstw, porażek, duchowych odkryć, życiowych lekcji. Ułóż swoje życiowe czternaście stacji… listę, najważniejszych spraw, które zbudowały twoje życie. Myślę, że to świetne zadanie na dziś, które, jeszcze raz, właśnie dziś, zaowocuje nowymi odkryciami. Każda stacja prowadzi do zdobycia jednego celu – Golgoty i krzyża. Każdy krzyż, stacja, przypominają mi o tej szczególnej drodze, którą w wielkim poście, szczególnie rozważamy. Ale dzięki temu też, bardziej przeżywam swoją codzienną sytuację – wydarzenia, które tworzą moją codzienność, starając się bardziej konkretnie tworzyć swoje stacje w taki sposób, by faktycznie zdobyć jakiś cel. Ufam, że Bóg daje mi, potrzebne staje i to one zostaną ważnymi historiami, skarbami mojego życia.

39/47 

Krzyż pozytywnie niepokoi… Martwimy się, wiele spraw nas niepokoi, na wielu sprawach nam zależy. Nosimy to w swoim sercu, czekając nadejścia odpowiednich momentów, aby zrealizować, spełnić to, co nosimy w swoich sercach. Nie daje nam coś spokoju? Próbujemy to rozwiązać, jakoś temu zaradzić. Spoglądając na krzyż, pojawia się wiele pytań – czy go właściwie wykorzystuję, przyjmuję? Czy spełniam jego nadzieje? Czy nie zmarnuję jego daru? To nie przygnębienie, ani nie ograniczenie, a pozytywny niepokój. Krzyż wciąż przypomina mi o miłości Boga, o wyrwaniu z grzechu, o przebaczeniu, na nadziei… to wszystko w jednym momencie może być celem, zadaniem, w innym momencie mobilizacją, czymś, co nam wyznacza przyszłość, dlatego pozytywnie niepokoi. Krzyż, jeśli go przyjmiemy sercem, pozytywnie nie da nam spokoju.

40/47 

Krzyż dodaje otuchy… Życie to różne doświadczenia. Wielu z nich nie rozumiemy, nie wiemy, w jaki sposób je wykorzystać. Dopada nas niekiedy brak nadziei, brak ufności, a czasami szukamy oparcia w niewłaściwych rozwiązaniach, choć wydają się być właściwe. Szukamy, w czym złożyć nasze nadzieje, gdzie odnaleźć otuchę, z czego czerpać siły do działania… W bardzo wielu sytuacjach wystarczy, że popatrzę na krzyż, że dotknę go, wiszącego na mojej szyi. Bo otucha to „nadzieja wynikająca z wiary w to, że będzie lepiej, że coś się powiedzie”. Wyczuwam właśnie coś takiego w krzyżu – słowa pokrzepienia, dodanie mi otuchy i odwagi, mobilizację do wytrwania… Trochę jak z tym oknem na zdjęciu, przypominającym krzyż – czasami czego nie można zobaczyć, ale wystarczy podnieść wzrok, a pojawia się nadzieja, bo mam w sobie otuchę, że będzie lepiej…

41/47 

Krzyż to nie koniec… Macie pewnie historie, które mają różne zakończenia – radosne, smutne, cudowne, tragiczne… Wszystko ma swój początek i koniec. Zastanawia mnie jedynie to, czy faktycznie w tych punktach, gdzie my widzimy początek lub koniec, faktycznie one następują. Bo historie często drążą, różnego rodzaju kanały w naszych sercach i po cichu, oddziaływają na naszą codzienność. Niekiedy nie zdajemy sobie sprawy z tego, że dzięki jakiejś historii, wciąż dzieje się coś pozytywnego lub negatywnego w naszej codzienności. Historia krzyża nie ma końca. On wciąż wpływa na nowe pokolenia ludzi. Coraz to nowe osoby otwierają swoje serca na ten Boży dar. Historia krzyża nie ma końca w historii świata ani na Golgocie. Celem jet zwycięstwo, jest Zmartwychwstanie. Bez niego, krzyż, nie miałby właściwego znaczenia. Patrząc na krzyż, myślę o ludzkich historiach, które chcą niekiedy tak szybko zamknąć, zakończyć, zamiast pozwolić tym pozytywnym, dalej żyć i tworzyć coś w naszej codzienności.

42/47 

„Porzucane krzyże…” Coś nam nie pasuje? Zmieniamy to lub odrzucamy… Denerwuje nas ktoś? Unikamy go… Coś nam się popsuło? Wyrzucamy… Mamy proste i skuteczne sposoby działania. Często porzucamy też niestety ważne sprawy. Czy to wynika z naszego sposobu życia? A może dlatego, że szukamy prostych rozwiązań? Nie ma na to jednej odpowiedzi, ale warto byśmy się nad tym zastanowili – dlaczego tak, a nie inaczej postępujesz? Moje krzyże – sam się zastanawiam, dlaczego nie wyrzucę „tych zepsutych”. Wczoraj i dziś zauważyłem na stoliku w kościele, kolejne zepsute krzyże… Podejrzewam, że nikt ich nie zabierze. Czyżby znów wylądowały u mnie? Zastanawia mnie to, że „znów| (kolejny raz), ktoś do kościoła przyniósł krzyże, figury Jezusa Ukrzyżowanego. Rozumiem – stare, zepsute, do wyrzucenia… ale dlaczego teraz, tuż przed Wielkim Piątkiem… Czy to porzucenie?

43/47 

Krzyż w nas rośnie i przynosi owoce… Są pewne postawy, które realizując codziennie, szlifujemy je i rozwijamy dzięki nim, siebie. Dziś jesteś inny niż wczoraj, tydzień temu, czy kilka lat temu… Zmieniamy się, bo wciąż coś w nas rośnie, dojrzewa. Każdego dnia możemy też obserwować owoce, które rodzą się w naszej codzienności. Piękne to jest, gdy w naszym sercu coś rośnie i gdy my to też dostrzegamy. Zastanów się, czy dziś, nie jest najlepszą okazją, aby zadbać o to, by coś konkretnego rosło w naszym życiu? Krzyż jest drzewem życia – zbawienia. Jeśli pozwolisz rosnąć w swoim sercu krzyżowi, to jakie przeniesie to owoce? Jak sprawić, by w nas rósł? Jak o to codziennie dbać? Nosząc krzyżyk na szyi, wciąż mi o tym wszystkim właśnie przypomina, że wciąż rośnie we mnie krzyż.

44/47 

Krzyż wychowuje do służby… Ludzie są dla siebie darem. Spotykamy osoby w różnych sytuacjach – raz ja jestem darem dla innych, a innym razem inne osoby są darem dla mnie. Właśnie w tych sytuacjach, w których jesteśmy faktycznie darem, wówczas służymy sobie nawzajem. Im bardziej czynimy to w świadomy sposób, tym mocniej przeżywamy te sytuacje. Realizujemy siebie, gdy służymy innym, bo te momenty są okazją do wydobycia z siebie tego, co w nas jest najcenniejsze. Krzyż i Chrystus wychowują nas do służby głębszym wartościom. Zbawienie jest ratunkiem dla wszystkich, dlatego powinniśmy krzewić służbę w naszej codzienności. Każdy spoglądając na krzyż, ma czuć się objęty przez Boga, a my Chrześcijanie, poprzez służbę, mamy o tym nieustannie przypominać. 

45/47 

Krzyż wprowadza nas w mękę Chrystusa… Odwiedzając znajomych, czy niekiedy również chorych lub spotykając ludzi na ulicy, zawsze mam okazję z kimś porozmawiać i coś usłyszeć. Wielu z nas ma w swoim życiu różne historie, którymi chcemy podzielić się z innym. Czasami są to historie piękne, a często bardzo trudne. Opowiadając jego komuś, wprowadzamy te osoby do swojego życia, pozwalamy im zrozumieć siebie, swoje uczucia, nastawienie. Im bardziej osobiste są te historie, tym mocniej wprowadzają do naszego wnętrza. Dzięki temu osoby słysząc nasze historie, stają się nam również szczególnie bliskie. Krzyż przypomina mi o tym, że Chrystus wchodzi w każdą historię naszego życia, aby nas zbawić. Ale pragnie również, byśmy to my weszli w Jego doświadczenie męki, byśmy mogli bardziej zrozumieć swoje cierpienie i je właściwie wykorzystali.

46/47 

Pusty krzyż to zaproszenie do poszukiwania… W życiu zdarza się nam, że poszukujemy czegoś długi czas, poświęcamy na to sporo wysiłku i czasu. Często udaje się nam odnaleźć to, czego poszukujemy. To dobra cecha… Człowiek dzięki poszukiwaniu się rozwija i zdobywa fizyczne i duchowe cele. Dziś patrząc na krzyż, wiem, że dziś jest pusty. Chrystus Ukrzyżowany dziś leży w grobie, dlatego nie szukaj Go na krzyżu. Za chwilę zniknie z grobu i znów będziemy musieli udać się w podróż, by poszukiwać Jezusa… Dzisiejszy dzień i krzyżyk na mojej szyi przypominają mi o tym. Chrystusa trzeba szukać. Wiara staje się silniejsza, gdy rzeczywiście każdego dnia wyruszamy w podróż polegającą na poszukiwaniu Chrystusa. Szkoda w sumie, że pusty krzyż jest tak rzadkim widokiem, może gdybyśmy widzieli go częściej, mocniej byśmy zwracali uwagę na poszukiwanie Chrystusa w swoim życiu.

47/47 

Krzyż to alfabet chrześcijanina… Porządkujemy swoje życie, ustalamy zasady i się nimi kierujemy, a dzięki temu nasza codzienność nabiera konkretnego kształtu. Życie potrzebuje kierunku, a krzyż zawiera w sobie tak wiele mocnych wskazań, że można go wykorzystać również do wyznaczania sobie osobistych działań. Triduum przechodzi w Zmartwychwstanie i okres wielkanocny, zapraszając nas do dalszego, pogłębionego myślenia o wierze, o życiu, o codzienności… Mój krzyżyk na szyi, przypomina mi, że tajemnice chrześcijańskie wciąż się przenikają, że wiara i codzienność również… Idźmy dalej! Czas na Zmartwychwstanie – pora wyjść z grobu! Poszukujmy własnego światła, pisząc swój własny alfabet.