Czy kiedy zaczynasz coś realizować w swoim życiu, masz świadomość gdzie tkwi i jaki jest początek tego działania? Czy to w ogóle jest ważne?

Obserwując zachowania ludzi, często doszukujemy się źródła dla takiego działania. Szczególnie dzieje się to wówczas, gdy mamy do czynienia ze złym zachowaniem lub działaniem. Jednak, gdy chodzi o dobro, to raczej przechodzimy ponad tym i tylko cieszymy się samym dobrem, nie zastanawiając się często nad tym, gdzie tkwi źródło takiego właśnie działania. Trochę to jednak dziwne, że szukamy tylko źródła zła, a na dobro zwracamy mniejszą uwagę. Może właśnie warto szukać w sobie, jak i też u innych, źródła dobrego działania, bo wówczas będziemy mieli szansę odkryć motywy, jak i też piękno różnych inspiracji dla takiego działania. Może dzięki takiemu działaniu, bardziej rozwinie się w nas system nagród, a nie kar; może będzie w nas wówczas więcej szacunku i wdzięczności, bo docenimy bardziej dobro, które nas otacza, jak i też to, które jest w nas. Można przyjąć od innych ich „początki”, to znaczy przyjąć to, co dla innych stało się źródłem jakiegoś działania, jakiegoś pomysłu, jakiegoś konkretnego rezultatu.

Zastanawiając się nad tym tematem, sam w myśli odbyłem nie jedną wycieczkę po różnych historiach mojego życia, aby sięgnąć do początków, by odkryć te „miejsca”, które są dla mnie aktualnymi źródłami dla życia. Przeróżne historie zbiegały się często w czterech charakterystycznych dla mnie punktach, dlatego tylko o nich chciałbym coś więcej napisać, pomijając różne inne, których powtarzalność nie była tak częsta jak właśnie tych, które pragnę wam przedstawić.

Pierwszym moim źródłem, do którego najczęściej sięgam, z którego czerpię, jest SŁOWO BOŻE (Pismo Święte). Widzę i doceniam ogromny sens powracania do Słowa. Nie jest to tylko lektura, ani też głębsze poznawanie kontekstu wydarzeń. W Słowie naprawdę odkrywam źródło dla swojego życia: myślenia, działania. Wszelkie moje inicjatywy mają swój głębszy lub płytszy korzeń w Słowie. I choć różne są efekty mojego życia, to nie wyobrażam sobie, bym miał zaprzestać sięgania do tego Źródła.

Drugim moim źródłem, do którego sięgam codziennie, jak i w tym pierwszym przykładzie, jest EUCHARYSTIA. Dzięki też byciu księdzem mam szczególną możliwość codziennego uczestniczenia we Mszy Świętej. Jest to dla mnie szczególne, żywe spotkanie z Bogiem. Są momenty, które czynią to spotkanie doświadczeniem niezwykłej bliskości Boga „twarzą w twarz”. Mimo tego, że nie lubię wcześnie wstawać, to tak najpiękniejszym dla mnie duchowym źródłem jest poranna Eucharystia. Tym mocniej uświadamiam sobie symbolikę „zaczerpnięcie ze źródła”, kiedy na początku dnia, staję na Eucharystii, by w ten sposób rozpocząć nowy dzień, nową historię i przygodę.

Trzecim moim źródłem, bez którego nie wyobrażam sobie właściwego funkcjonowania w życiu jest WSPÓLNOTA. Okazji do bycia razem z innymi, niekiedy bywa wiele, niekiedy mniej. Bycie z innymi zasila moją duszę i umacnia wobec tego wszystkiego co osobiście lub z innymi przeżywam. Wspólnota uczy mnie szczególnie rozszerzania horyzontów, w szerokim tego słowa znaczeniu. Bycie z innymi, bardzo wiele uczy, ale i też wychowuje, co bywa niekiedy trudne. Dzięki wspólnocie doświadczam praktyczności tego, w co wierzę.

Czwartym źródłem do którego powraca wiele historii mojego życia jest nieustanne zdobywanie WIEDZY. Rozwijanie jej w sobie, poznawanie nowych horyzontów myślowych jest dla mnie oznaką aktywności. Bałbym się tego, by popaść w stagnację, marazm. Dlatego w zdobywaniu wiedzy widzę źródło mobilizacji, by żyć aktywnie, by codzienność była dynamiczna. Różne tematy, którymi się interesuję i które poznaję, pozwalają mi zachować pewną „świeżość życia”.

Te cztery źródła są dla mnie zasadnicze i o nie w szczególny sposób dbam. To one staję się początkiem tego wszystkiego, co pojawia się w moim codziennym życiu. Zawdzięczam im bardzo wiele, dlatego trudno mi nawet sobie wyobrazić, by miałoby ich zabraknąć w moim życiu. Mam osobiste, silne przekonanie, że są one ważne i że bardzo ich potrzebuję. Dlatego staram się do nich sięgać jak najczęściej z coraz większą intensywnością.