Pewnie w ostatnich dniach, wielu fanów piłki nożnej przyklejonych jest do fotela przed telewizorem. Ilu jest takich, którzy patrzą na to z boku, nie pałając tą samą ekscytacją? 

Jedni to mają i mogą siedzieć i godzinami oglądać różne mecze i nigdy nie doświadczą nudy. Ale pewnie w wielu domach, już bez zapału, są bierni obserwatorzy, którzy nie widzę już tego samego. Nie tylko ta sytuacja z naszego życia, jest odbierana w bardzo różny sposób, przez różne osoby. Patrzymy, ale nie widzimy… Widzimy, ale nic z tym nie robimy… To nie kwestia wady wzroku lub posiadania dobrego wzroku sprawia, że coś widzimy lub nie. Musi w nas coś zaistnieć, zadziałać, abyśmy zareagowali na to, na co patrzymy.

W pierwszą sobotę miesiąca, idąc do chorych z sakramentami, na jednej z ulic Gniezna, przygotowuje się młody człowiek. Układa sobie jakieś siedzisko, kładzie przed sobą kubek, zaczyna stroić gitarę. Niekiedy jestem przy nim, gdy już śpiewa jakąś piosenkę. Nie zatrzymuję się, niczego niestety nie wrzucam, ale zawsze spoglądamy na siebie i wymieniamy się uśmiechem, niekiedy pozdrowieniem. Wielu nawet go nie widzi, albo nie chce go zobaczyć, bo… Musieliby coś wrzucić? Moim uśmiechem się nie nakarmi, nie zapłaci rachunków, ale Go widzę i nie udaję, że jest mi obojętny. Okazuje się, że zobaczyć coś lub kogoś, wcale nie zawsze oznacza to samo. Oczy są dla nas ogromną możliwością – BY ZOBACZYĆ. Jednak nasz wzrok musimy połączyć z wrażliwością i odwagą i…, aby coś jednak uczynić. To, że coś widzimy, to jedna sprawa, ważna możliwość, ale okazuje się, że wzrok zawsze musi się z czymś połączyć, by zadziałać w odpowiedni sposób. Przyglądając się temu kolejnemu narzędziu – miejscu na mapie naszego ciała, możliwości którą posiadamy, musimy przede wszystkim dostrzec ograniczenia. Skoro widzimy różne osoby lub sytuacje, a nie działamy, to co takiego się z nami dzieje, że brakuje nam tej konkretnej postawy – działania.

„Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali.” (ŁK 24,16)

„Przesłonięte oczy” – to klucz, do bardzo wielu spraw, które skrywają się za tym symbolem. Dlaczego pewnych spraw nie widzimy, nie reagujemy na nie? Może to dobry temat na kolejny tydzień, rozwijania swoich możliwości. To jedno z zadań, które możemy postawić sobie w najbliższym czasie.

Druga rzecz, która skrywa się za możliwościami naszego wzroku, to dostrzeganie „cudów”

„Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach” (Mk 12,11)

To jest wewnętrzna zdolność naszej duszy, która umożliwia nam dostrzeganie tego, co czyni Bóg w świecie wokół nas, jak również w nas i dla nas. Nie muszę się oszukiwać. Wiem, bo widzę, że w świecie, w którym żyję, jest wiele zła, ale nie mogę dopuścić do sytuacji, że to przysłoni mi istniejące dobro wokół mnie i przestanę się tym cieszyć. I tutaj może się wedrzeć pewne zagrożenie. Możemy tak bardzo przesiąknąć codziennością, że zapomnimy o cudach, które czyni Bóg.

Wrażliwość oczu – tych fizycznych i tych wewnętrznych – naszej duszy, może uczynić wiele dobra. Ciekawe jak rozwijasz swoją możliwość oczu – wzroku.