Patrząc na nie z boku, czasami ich życie nas zdumiewa, a innym razem przeraża. Pełne poświęcenia, z niezwykłą energią, zawsze widoczne i wyodrębniające się z tłumu. Z tego świata, ale czy na pewno?

Pewnie wielu z nas, w najmłodszych latach, pierwszy kontakt z rzeczywistością Kościoła nie miało dzięki księdzu, a raczej dzięki siostrom zakonnym. Dziś temat modny, choć bardziej z tego powodu, że są często niedoceniane, czy przez niektórych nawet niewłaściwie traktowane, a nie ze względu na ich służbę Bogu. „Mrówki Boga” – dziwnie mi się jakoś skojarzyło, ale chyba to ze względu na ich działanie to porównanie staje się właściwe. 

Zastanawiający jest temat powołania. W wyobraźni wielu ludzi bardzo ograniczony. Powołanie to nie tylko stan duchowny, zakonnik lub zakonnica. Powołanie to misja, którą swoim życie ma wypełniać człowiek. Tutaj swoje miejsce znajdzie każdy. Powołanie jest na pewno darem, bo różnorodność niepowtarzających się kolorów, wciąż mnie zdumiewa. To dar, który ma gdzieś swój początek; gdzieś konkretnie dojrzewa i gdzieś, w jakimś czasie, przychodzi moment rodzenia owoców. W różnych odcinkach czasu przychodzą też różne ciemności i nowe promienie. Poznajmy inny świat, inne kolory.

 

Dziś, czytając poniższy tekst, chciałbym cię zaprosić do świata kolorów Siostry Miłosierdzia.

 

Życie ma tyle barw, ile potrafisz w nim dostrzec. Każdy jest ważny, spełnia swoją określoną rolę- nadaje naszemu życiu niejako kierunek „ w kolorach życia” jest ukryte piękno naszego rozwoju, wzrastania, upadania, podnoszenia się i ciągłego odkrywania siebie na nowo.

W moim życiu stopniowo w świetle Słowa Bożego mogę odkrywać mój dar bycia człowiekiem, kobietą, siostrą, nauczycielką, matką. Kiedy cofnę się nieco do przeszłości to przypomina mi się temat mojego wypracowania z 4 klasy szkoły podstawowej. Temat brzmiał: „Moje okno na świat”- mam to do dzisiaj i wspominam, że miało to duże znaczenie na kolejne etapy mojego życia. Otóż w tej pracy zawarłam, co będę robiła w przyszłości. Moje okno na świat to okno, w którym widziałam siebie, jako osobę, która chce być zawsze dla innych, pomagać im, wspierać, towarzyszyć na drodze do Jezusa. Pamiętam, że zawarłam w tej pracy słowa:  „Każdego dnia zachód słońca jest inny”

Jednego żółty, drugiego pomarańczowy, trzeciego czerwony, a czwartego jeszcze inny…”. Może to dziwne, ale takie właśnie jest nasze życie. Każdy dzień choć wydawałoby się, że jest taki sam – jest inny. Każdy niesie coś nowego, niepowtarzalnego. Takie właśnie jest również moje życie Siostry Miłosierdzia pełne różnorodnych barw, jednak jak się patrzy z perspektywy czasu każdy jest bardzo ważny i nadaje mojemu życiu piękno.  Zupełnie jak w malarstwie piękny obraz wymaga wiele pracy, poświęcenia, dobierania odpowiednich kolorów. Moje życie – jest stopniowym domalowywaniem różnych elementów, różnymi kolorami. Jest każdego dnia ukierunkowywane na Jezusa , a przez Niego na drugiego człowieka w świetle Ewangelii czytanej każdego dnia. Oczywiście nie znaczy to, że mój świat jest pełen pięknych kolorowych barw – tak jak teraz , kiedy wszystko w maju rozkwita, jest świeże i kolorowe: Jednym słowem chce się żyć! Nie! Przychodzą w tym życiu momenty tej szarej, deszczowej jesieni, które jak się okazuje i patrzy z perspektywy czasu  też są piękne, ważne i potrzebne. Ale przychodzą momenty, kiedy się zastanawiam czy to wszystko ma sens, czy właściwie wypełniam swoje powołanie, w końcu pojawia się zmęczenie, zniechęcenie, łzy, ale jak mawiał jeden z filozofów : Każda łza uczy nas jakiejś prawdy… i tak jest. Ważne jest żeby w tym właśnie momencie się nie poddać, żeby trwać przy Jezusie podczas Eucharystii, na Adoracji- czasem po prostu wpatrując się w Niego nie wypowiadając słów, ale trwać, wierzyć, że to On nadaje właściwych kolorów mojemu życiu. Wszystko jest po coś i jeśli dobrze się na to spojrzy i wykorzysta to na pewno posłuży to mojemu wzrostowi w wierze i w świętości.

Kolory życia w Zgromadzeniu są różne, rozmaite, zresztą jak w każdym powołaniu, życiu każdego człowieka. Lubię tak spoglądać na swoje życie w świetle Ewangelii, przez życie Maryi, przez Tajemnice Różańca; każdy z nas tworzy przepiękny obraz życia dla Pana złożony z niesamowitych barw. Mój obraz s. Miłosierdzia będzie obrazem, która pragnie swoje życie oddawać Bogu, we wspólnocie, w służbie Ubogim. Chcąc jeszcze nakreślić kilka kolorów tego życia, to życie jest darem i zadaniem, trudnością i wezwaniem. Na każdym odcinku mojego życia czy to życia modlitwy, czy to życia we wspólnocie, czy w służbie doświadczam ogromu Miłości, radości, satysfakcji- takich momentów, kiedy wszystko jest takie piękne, barwne, kiedy czujesz, że Pan jest tak blisko Ciebie, we wspólnocie się doskonale rozumiemy, w służbie spełniasz się jako kreatywny nauczyciel, kiedy dzieci , młodzież przychodzą i mówią jak bardzo jesteś dla nich ważna i potrzebna i jak bardzo Cię kochają. I to jest piękne… za te chwile pełne barw trzeba dziękować , bo to wszystko otrzymujemy z Jego ręki.

Ale na tych samych odcinkach są również momenty, kiedy masz wrażenie, że pan jest gdzieś daleko od Ciebie, że nagle we wspólnocie nikt Cię nie rozumie, że tracisz cierpliwość do dzieci, w pracy z młodzieżą pojawia się zniechęcenie. I te momenty są piękne i potrzebne , bo dzięki nim staję w prawdzie przed Bogiem, sobą i drugim człowiekiem. To momenty deszczowe, swoistego rodzaju oczyszczenia wewnętrznego i zewnętrznego, które uczą pokory i zaufania Panu i Jego Matce, by na nowo wrzucić się w ich ramiona. Te momenty wlewają nadzieję że po deszczu wyjdzie słońce i wszystko znów rozkwitnie i będzie kolorowe. „ Wszystko , czego Pan chce spełnia się we właściwym czasie”. Chcę właśnie być przekonana , że Pan przygotował mi to, co dla mnie najlepsze w tym momencie i pragnę z tego czerpać całymi garściami, by moje życie było szerokim wachlarzem barw, by obraz mojego życia był pokazaniem, że prawdziwe dzieło wymaga poświęcenia czasu, cierpliwości, zaangażowania i dania przyzwolenia, by ten obraz był namalowany przez Pana, bym mogła kiedyś usłyszeć „Wejdź do radości swego Pana”