Ciemność ma symbolicznie negatywne znaczenie. My jednak jesteśmy ludźmi światła, a nie ciemności. Czy jako chrześcijanin, mam szczególną moc, która umożliwia mi pokonywanie ciemności?
Historia Nikodema, którą wciąż, z różnych perspektyw rozważamy, ma ciekawą scenerię. W życiu każdego z nas są takie momenty, w których mierzymy się z różnymi wątpliwościami, pytaniami i dylematami. Jeśli nie odnajdujemy odpowiedzi, nie rozwiązujemy spraw, dopada nas stan ciemności, która niekiedy roztacza się nad naszymi myślami, a niekiedy obejmuje również nasz serce. Jesteś błądzącym w ciemności, czy jest w tobie światło? Nie jest to takie proste do ocenienia? Może nam się wydawać, że mamy rozwiązanie, że odpowiedź, którą mamy, jest wystarczająca, ale sytuacje w życiu codziennym szybko to zweryfikują i być może one same pomogą nam odnaleźć właściwe światło, które nas poprowadzi do nowych doświadczeń. Jezus przyszedł w świat Nikodema. Sprowokował go do wyjścia nocą na spotkanie, rozmowę. Jest coś w Nikodemie, co prowokuje go do tego, aby spotkać się z Jezusem i postawić Mu konkretne pytanie. Dobrze, że Nikodem dał się sprowokować, gorzej, gdyby pozostał głuchy i obojętny wobec działania Jezusa. Trudno ustalić, co tak naprawdę powodowało Nikodemem, że wyszedł ze swojego świata — może jakaś nadzieja… Odpowiedź Jezusa w tym kontekście nabiera innego, ciekawego znaczenia. Jezus mówić, że ma się „powtórnie narodzić”, jakby wskazywał Nikodemowi nową drogę; ofiarował mu wskazówkę, by nie wracał do go, co było, ale „rodząc się na nowo”, wybrał drogę innych rozwiązań. Pomyślmy, jak wiele razy ciemność, która nas jakoś ogarnęła, nie przemijała, bo wciąż do niej wracaliśmy, nie widząc właściwego dla siebie rozwiązania, nie mogąc sobie niekiedy nawet wyobrazić tego, jak inaczej można by było postąpić. Kręcimy się wokół tych samych rozwiązań, pogrążając się w ciemności, błądząc po swojej niemożności, bo do ciemności można się też przyzwyczaić. „Powtórne narodzenie” – to nowy świat, nowe możliwości, nowe rozwiązania, nowe życie… Jeśli przyjmiemy zaproszenie Chrystusa, wewnętrzne umiejętności, rozbudzone działaniem Ducha Świętego, poprowadzą nas do „powtórnego narodzenia”. Zastanów się, czy w twoim życiu codziennym są takie elementy, które dają ci światło, które rozbudzają twoje wnętrze i to, co Bóg tobie ofiarował? Nie korzystamy z całego potencjału, który jest w nas i przez to wciąż nie angażujemy się w pełni w nasze życie i go nie wykorzystujemy we właściwy sposób. Jest wiele sytuacji w naszym życiu, które są wyraźnym dla nas zaproszeniem, aby dokopać się do tego, co mamy w sobie i w odpowiedni sposób to rozpakowywać.
Jest wiele codziennych sytuacji, które Chrystus wykorzystuje do tego, aby pobudzić nasz serce do „powtórnego narodzenia”. Oczywiście oprócz sakramentów, naszej osobistej modlitwy, lektury Słowa Bożego, Bóg wykorzystuje również inne sytuacje codzienne jak spotkania i rozmowy z ludźmi, naszą pracę i obowiązki, inne znaki… Dziś każdy z nas powinien sięgnąć do szczególnej łaski — sakramentu Chrztu, który zanurzył nas w ciemności śmierci i nas z niej wydobył do nowego życia. Sakrament Chrztu jest figurą dla naszej codzienności — nieustanne wychodzenie z ciemności ku duchowemu i fizycznemu światłu nowego życia.
To wychodzenie ku światłu, to nie tylko ludzkie działanie — wprowadzanie zmian, naprawianie czegoś, znajdywanie odpowiedzi, odnalezienie rozwiązania jakiejś sprawy. To przede wszystkim duchowy proces budowania relacji z Bogiem, którego bardziej słuchamy, głębiej Mu ufamy, którego wole staramy się bardziej wprowadzać do własnej codzienności. Często można dostrzec w naszym życiu skrajności, próby połączenia elementów, które wzajemnie się wykluczają i nie mogą razem funkcjonować. Właśnie tego symbolem jest ciemność, z której próbuje się wydostać Nikodem. Ciekawym pytaniem uraczyła mnie codzienność — zmobilizowała mnie do zastanowienia – „powtórne narodzenie to rzeczywistość, w której zaczyna coś przeważać. A pytanie brzmi — CO TWOJA RELACJA Z CHRYSTUSEM JEST W STANIE PRZEWAŻYĆ W TWOIM ŻYCIU? CO WAŻY WIĘCEJ DLA CIEBIE, A PRZEZ TO, CO DLA CIEBIE JEST WAŻNIEJSZE? Podjęcie tego wyzwania, jakim jest „powtórnie się narodzić”, wymaga naszej decyzji, naszego opowiedzenia się za tym, co powinno przeważyć w naszym życiu. Podoba mi się pewna obrazowa metafora, która doskonale odnosi się do opisywanej przeze mnie rzeczywistości.
JAK DZIECI, PRZEZ FAKT POCHODZENIA OD RODZICÓW, SĄ DO NICH PODOBNE, TAK TEŻ WSZYSCY NARODZENI Z DUCHA STAJĄ SIĘ DO NIEGO PODOBNI. METAL WRZUCONY DO OGNIA PRZYBIERA JEGO WŁAŚCIWOŚCI: STAJE SIĘ GORĄCY, ZACZYNA ŚWIECIĆ. PODOBNIE CZŁOWIEK, PODDANY DZIAŁANIU DUCHA ŚWIĘTEGO, PRZEMIENIA SIĘ WEWNĘTRZNIE, UŚWIĘCA I STAJE SIĘ DO NIEGO PODOBNY.
„Powtórnie się narodzić” – to przemienienie siebie, dzięki Bożemu działaniu. To nie jest ani proste, a tym bardziej nie możemy sobie tego zaplanować, jak inne wydarzenia w naszym kalendarzu. Musimy być otwarci na zapraszające nas do tej przemiany różne znaki, które przez naszą wrażliwość — gotowość, będą mogły zapoczątkować proces przemiany w konkretnym momencie naszego życia.