6 wskazówka

Każdy chrześcijanin jest misjonarzem w takiej mierze, w jakiej spotkał się z miłością Boga w Chrystusie Jezusie. Nie mówmy już więcej, że jesteśmy «uczniami» i «misjonarzami», ale zawsze, że jesteśmy «uczniami‐misjonarzami». Jeśli nie jesteśmy przekonani, popatrzmy na pierwszych uczniów, którzy natychmiast po doświadczeniu spojrzenia Jezusa, szli głosić Go pełni radości: «Znaleźliśmy Mesjasza» (J 1, 41). Samarytanka, tuż po zakończeniu swego dialogu z Jezusem, stała się misjonarką, i wielu Samarytan uwierzyło w Jezusa «dzięki słowu kobiety» (J 4, 39). Również św. Paweł po swoim spotkaniu z Jezusem Chrystusem «zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym» (Dz 9, 20). A my na co czekamy? (EG, 120)

Co dzieje się z człowiekiem w chwili Chrztu św.?

Tłem, dla całego naszego życia jako chrześcijan, jest wciąż żywy i działający sakrament Chrztu. Choć być może minęło mniej, lub więcej czasu od jego przyjęcia, to on wciąż działa i czyni nas szczególnymi w oczach Boga. Sakrament przyjęcia do Wspólnoty Kościoła, jest obrazem zapewniającym nas o tym, że Bóg kocha nas, każdego z osobna, Miłością nieskończoną. To znaczy, że Chrzest odciska na nas szczególne znamię przynależności do Niego, oraz znak Miłości w imię której zostaliśmy powołani do istnienia, zarówno w sensie fizycznym, jak i też duchowym. Chrzest daje nam dostęp do kolejnych sakramentów, ale nade wszystko zaprasza nas do szczerej odpowiedzi, miłości, którą wyrazimy poprzez przyjęcie kolejnych sakramentów, oraz poprzez współpracę z Jezusem, rozpoznając Jego wolę względem naszego życia.

Spojrzenie, początkiem żywej wiary

Warto, abyśmy nieustannie sobie przypominali o tym, że wiara rodzi się z żywego spotkania z Tym, który obdarowuje nas tym darem. Wiara to nie kwestia naszego chcenia, lub nie; to nawet nie kwestia naszych pobożnych modlitw, uczestniczenia we Mszy – to nade wszystko żywe spotkanie z Jezusem. Doświadczenia uczniów, Samarytanki, św. Pawła, przytoczone w powyższym cytacie, ukazują jak istotne jest to, aby się z Nim spotkać, rozpoznać Go i przyjąć. Wiary nie możemy sprowadzić do obowiązkowości, wypełniania zadań, jakiejkolwiek administracji, bo w ten sposób spojrzenie nie będzie wyrazem miłości. Ile razy w naszej codzienności, utkwiliśmy wzrok na Chrystusie – na krzyżu, w jakimś wydarzeniu, w jakiejś osobie, którą spotkaliśmy i ile razy rzeczywiście odpowiedzieliśmy na to Jego spojrzenie gestem miłości, dobra itp. Wiara to ten właśnie moment – „On patrzy na mnie, a ja na Niego”

Głosić

Uczeń – misjonarz… To zwyczajne połączenie, bo gdy kochamy nie sposób, abyśmy ukryli miłość, która nas dotyka i przemienia, bo nie ma w nas nawet takiego pragnienia,potrzeby. Jeśli umiera nam ktoś bliski, ubieramy ciemny strój, aby ukazać naszą żałobę; płaczemy itd. i nie sposób tego nawet ukryć, ponieważ ten moment, to wydarzenie, tak mocno nas dotyka. A czy żywe spotkanie z Bogiem, nie staje się w nas i wokół nas w jakiś sposób również widoczne? Jeśli faktycznie spotkamy się z Jezusem, promieniujemy tym, co sami otrzymaliśmy. Dziecko po chrzcie promieniuje czystością, bo taki dar otrzymuje… Czy nie dzieje się z nami coś niezwykłego później, gdy przyjmujemy sakrament Bierzmowania, Komunię Święta, gdy przystępujemy kolejny raz do Spowiedzi, albo gdy przyjmujemy sakrament Małżeństwa? Czy promieniujemy darami, które otrzymujemy? Tutaj właśnie jest punkt do naszego zastanowienia. Pomyślmy co dzieje się w nas z darami, które otrzymaliśmy, które otrzymujemy – dlaczego w wielu sytuacjach, nie głosimy życiem tego, co otrzymaliśmy.