trudności – duchowe rozwiązania

Któż z nas nie ma trudności. Pojawiają się w kontekście rożnych sytuacji i mają przeróżne znaczenie. Trudności nie muszę mieć negatywnego znaczenia.

I znów nawiązanie do jesieni…

Opadłe, zwiędłe liście, z czasem tracąc swoje kolory czernieją, gniją i jeśli ktoś je zmiecie i wyrzuci, znów nastanie porządek, ale jeśli nie, wciąż będą nas kłóć w oczy i przypominać o nieuchronnym zdarzeniu. Trudności, jak liście symbolizują coś, co staje się w nas martwe, co należy w odpowiedni sposób uporządkować.

W wielu doświadczeniach, które nas dotykają, a szczególnie tych trudnych dla nas, możemy dostrzec pewną prawidłowość:

Trudność – próba – oczyszczenie – przejście głębiej.

Przez bardzo długi czas na trudności spoglądałem jak na ścianę, która mnie oddziela od czegoś; przysłania mi coś i odbiera łatwość dostępu. Wszystkie trudności są przeciwko mnie. Piętrzące się zdarzenia wywoływały coraz większe zdenerwowanie i irytację, aż z czasem zacząłem obserwować, że trudność – próba, czyni mnie podobnym do Jezusa Ukrzyżowanego, który krzyczy: Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił. Później przyszło światło – skoro była śmierć, a później zmartwychwstanie, to mogę to spróbować doświadczyć również w swoim życiu, kiedy przyjmę postawę Jezusa. Nie było to łatwe i nadale nie jest, ale pojawia się zupełnie inne nastawienie wobec życia, codziennych zdarzeń, a szczególnie tych trudnych. Oto mój klucz – być jak Jezus Ukrzyżowany i Opuszczony i w ten sposób wejść w kolejne doświadczenie mojego życia.

Z trudnościami można, a niekiedy wręcz należy działać, opierając wszystko na dwóch fundamentach: duchowym i fizycznym

Duchowy – głębsze zrozumienie okoliczności i możliwość ubogacenia się przez te okoliczności.

Pewnie każdy z nas pamięta historię Hioba i próby, która na nim się dokonała. Sprawdzian, czy zachowa wierność Bogu, kiedy nie będzie posiadał tego wszystkiego, co świadczy o jego bogactwie, pomyślności. Hiob tracił po kolei wszystko, ale nie utracił do końca dwóch spraw – życia i wierności Bogu.

– zatem biorąc przykład z Jezusa, czy z Hioba – powinienem w każdym trudnym doświadczeniu być blisko Boga i w Nim szukać umocnienia. Być wiernym przyjmując każde doświadczenia jako dar od Boga.

Okazało się wiele razy, że to postępowanie doprowadziło mnie przez trudność do kolejnych odkryć, bardzo zresztą pożytecznych dla mnie. Pojawiło się to pełne miłości przejście od Ukrzyżowania do Zmartwychwstania.

Fizyczny – obserwowanie czy owe trudności nie są wynikiem źle podjętych decyzji, wyborów. Czy mogę coś w tej kwestii zmienić?

– wszystko co czynię bez oparcia o modlitwę, bardzo szybko staje się puste i jałowe, dlatego wytężam swoje siły, aby nigdy tego nie robić, by rozpoczynać jakiekolwiek działanie bez modlitwy.

Jezus przed pójściem na Górę Czaszki, miejsce ukrzyżowania, trwał w nocy na modlitwie, aby objąć każdą chwilę całego zdarzenia swoją modlitwą i zjednoczeniem z Bogiem. Zwycięstwo nie polegało na wytrwałości, samozaparciu czy czymkolwiek takim, ale na tym, że do końca pełnił wolę Ojca.

Każde doświadczenie które przeżywamy może stać się narzędziem naszego ubogacenia.

W rzeczywistości, nasze wnętrze zawiera klucz do otwarcia możliwości rozwiązania jakiejś sprawy. Czy chcę ten klucz odkryć, czy poświęcę chwilę, zanim przejdę do działania i rozwiązywania jakiejś sprawy, na modlitwę, która ukaże mi światło, które mnie poprowadzi i pomoże przejść przez kolejne doświadczenia?