Masz projekty, które wiecznie odkładasz do szuflady? Może z powodu ilości pomysłów, planów, marzeń, powoli ich nie mieścisz w swojej szufladzie? Może i w tej kwestii warto zrobić inwenturę i wybrać jedną rzecz, może nieco zapomnianą i wprowadzić ją w życie.

Mówi się potocznie, że przechowujemy nasze najlepsze pomysły w szufladzie. Czy faktycznie tak jest, że nasze „marzenia spoczywają gdzieś na dnie naszej szuflady”? A co jeśli te najlepsze pomysły wciąż są nie zrealizowane i spoczywają gdzieś, czekając na swoją kolej realizacji?

Z jednej strony chciałbym was zachęcić, przekonać, aby jeśli nie macie, to taką szufladę sobie zorganizować. Ale jeśli macie już coś takiego, to zdobądźcie się na odwagę, aby do niej wreszcie zajrzeć. Pojawiają się w naszym życiu niekiedy genialne przemyślenia, mądre strategie, dojrzałe doświadczenia, marzenia, które być może akurat w tym czasie kiedy się pojawiają, nie są możliwe do wykorzystania. To nie oznacza, że można je porzucić, zapomnieć o nich lub wyrzucić  do kosza. Na każdą sprawę, musi przyjść odpowiedni czas. „Szuflada” z jednej strony chroni nasz duchowy, fizyczny skarb, z drugiej, zawsze pozwala powrócić do czegoś i w tym odpowiednim czasie, na nowo rozważyć jakąś sprawę.

Przysłowiowa „szuflada” to przestrzeń, którą niekiedy mamy tylko w naszych głowach. Niekiedy to dosłownie fizyczne miejsce, do którego chowamy różne nasze pomysły. Dlaczego tak się dzieje, że mamy taką „Szufladę”, że chowamy przed światłem dziennym różne sprawy. NIekiedy te najbardziej osobiste sprawy, wolimy pozostawić tylko dla siebie. Boimy się, że pewne sprawy po prostu nie zostaną zrealizowane, dlatego odkładamy je na „wieczne potem”. To nic złego, że posiadamy takie „szuflady”, ale czy zdajemy sobie sprawę z tego, co w nich faktycznie się kryje?

Może warto i w tej rzeczywistości dokonać małą inwenturę. Poznając jej zawartość, może odnajdziemy odwagę, by wprowadzić w życie jakiś jeden z wielu pomysłów zawartych w naszej „szufladzie”.

Pomysły niekiedy otrzymują nową wartość, bo spojrzymy na nie z innej perspektywy, bo sami dojrzejemy do tego, aby je jednak wprowadzić w życie, bo znajdą się w końcu odpowiednie warunki, lub osoby, które nas wesprą w realizacji tych spraw.

Moja „szuflada” to katalog w komputerze. Zbieram tam moje przeróżne przemyślenia. Zachowuje je, bo w chwili kiedy je piszę, wydają się dla mnie bardzo ważne, ale nie sposób je wszystkie, tak od razu wykorzystać. Powracam do nich szukając nowych inspiracji, albo starają się zgłębić te myśli, które już od dawna mi towarzyszą.

Nie wracam do „szuflady” na zasadzie sentymentalnej podróży. Mój zbiór przeróżnych pomysłów, projektów jest „poczekalnią” (taki zbieg okoliczności), w której wszystko czeka na swój właściwy czas. Niekiedy poprzez kolejne doświadczenia, mobilizuję się by na nowo spojrzeć na jakieś przerabiane przeze mnie kwestie i odpowiednio je zweryfikować. Nowe spojrzenie, nowy jakby powiew powietrza w codziennym działaniu na pewno pomoże nam zdobywać nowe cele.

„Szuflada” nie ma być archiwum banalnych i niepotrzebnych pomysłów. Ma mieć raczej charakter laboratorium, w którym dokonywać będziemy nowych odkryć, gdzie będziemy wyznaczać sobie nowe cele; gdzie szukać będziemy nowych, bardziej odpowiednich rozwiązań.

Dlaczego o tym piszę? Wydaje mi się, że za każdym z nas skrywa się niezwykłe bogactwo – tak „szuflada” owiana tajemnicą pragnień, marzeń. Trzeba niekiedy popchnąć nas, abyśmy byli bardziej odważni i chętni do realizacji różnych zadań. Chciałbym, abyście zastanowili się jakąś chwilę nad tym, co w sobie skrywacie. Byście otworzyli waszą „szufladę”, wyciągnęli z niej jakąś jedną, ważną rzecz i skupili się na jej realizacji.

Powodzenia!