Maria – jej postawa, to świadectwo niezwykłej miłości. W niej kryje się klucz jej działania. Nasze działanie, tworzenie czegoś w naszej codzienności, stwarza charakterystyczną dla nas atmosferę, woń, która się rozprasza wokół nas.

 

Chciałbym waszą uwagę zatrzymać na Betanii i na tym, co się tam wydarzyło. Znak Betanii wpisuje się w wielkie wydarzenia ostatniego tygodnia życia Jezusa. Mając w perspektywie dzień Wielkiego Poniedziałku, rozważając tę scenę, sami przygotujemy się też do głębszego przeżycia Triduum. Rozważając kolejny fragment Ewangelii Jana, zatrzymała mnie postawa Marii i słowa: „A dom wypełnił się wonią olejku”

Słowo Betania można przetłumaczyć „dom przyjaciół”. Jezus często bywał w tym miejscu, dlatego warto przyjrzeć się atmosferze tego miejsca. Jezus przychodzi do tego domu na kilka dni przed Paschą, wiedząc, że zbliża się jego śmierć, o czym świadczą słowa – „Zostaw ją! Przechowała to, aby mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu.” (J 12,7) Wydarzenia nabierają już dynamiki i kształtu. Czy znalazł się w Betanii, by odnaleźć pocieszenie i siłę do dźwigania krzyża? Wiele na to wskazuje. Ten dom, jest szczególny. Betania staje się wzorem dla mojego domu, w którym każdy może odnaleźć pocieszenie. Tutaj pojawia się wątek do zastanowienia – w jaki sposób kształtuje mój dom? Jakimi wartościami go wypełniam?

 

Maria, za każdym razem czymś nas zaskakuje. Można powiedzieć, że z niej niezły jest oryginał. Nawet dziś, to co ona zrobiła, może wydawać się kontrowersyjne. Przy stole znajduje się Łazarz, Jezus, grupa apostołów i może jeszcze jakieś osoby. Bardzo męskie towarzystwo (taka kultura). Odezwać się w takim towarzystwie, to nie prosta sprawa, nawet dziś, a co dopiero w tamtym czasie i to jeszcze głos miała zabrać kobieta. Zatem można tylko sobie wyobrażać, jak wielka odwaga musiała być w Marii, by pokonać te różne przeciwności, by wejść w takie towarzystwo i w zasadzie przejąć kontrolę nad tym spotkaniem. Siła tkwi w jej wnętrzu i w miłości.

Zastanawiam się, czy odnajduję w sobie odwagę, by przedostać się przez osobiste trudności, albo zewnętrzne ograniczenia, by uczynić jakikolwiek gest dla Jezusa. Czy umiałbym się przeciwstawić, by osiągnąć właściwy cel?

Maria w sposób niecodzienny i wyjątkowy okazuje Jezusowi swoją głęboką miłość. To, co czyni, ma głęboki sens symboliczny. Gest uniżenia, wielka bliskość i czułość, ale to też w pewnym sensie przygotowanie na śmierć.

Postawa Marii, ma swoje konkretne skutki – „Cały dom napełnił się wonią olejku”, czyli cały dom napełnił się jej dobrem. Przez naturę tego gestu, przez jego wymowę – wszyscy mogli doświadczyć tego dobra.

Olejek nardowy pozyskiwany był z korzenia i łodygi rośliny pochodzącej z Indii. Miał niezwykle intensywny zapach i był bardzo drogim olejkiem. Ona całą zawartość olejku oddała, przeznaczyła dla Jezusa – i choć tylko Jezus został namaszczony, to cały dom poczuł jego woń, cały dom napełnił się wonią miłości, zawartą w tym geście. Intensywny zapach, rozniósł po całym domu, a zapach mógł utrzymywać się przez kilka dni.

Woń w Biblii jest symbole miłości. Gest Marii – żyjącej w przyjaźni z Jezusem. Namaszcza Jego nogi, aby wyrazić swoją wielką miłość do Pana. Ciekawa jest myśl Orygenesa dotycząca tej sytuacji – „nard, który wcześniej w Oblubienicy nie wydzielał swej woni, stał się zdolny rozsiewać ją, teraz gdy tylko dotknął ciała Oblubieńca, tak iż nie tyle Oblubieniec przyjął woń od nardu, ile raczej nard od Oblubieńca.” Myśl odpowiada pewnemu tłumaczeniu, które brzmi: „mój nard napełnił dom Jego wonią”.

Maria kochała tą samą miłością, jaką czuła się kochana.

Maria swoim gestem miłości, wręcz prowokuje nas do jej naśladowania. Nasze działanie musi wypływać z serca pewnego swej miłości. Tylko w takiej sytuacji, stać nas będzie na czynienie prawdziwego dobra. Odwaga nie bierze początku w charakterze człowieka, jego mądrości, przekonaniu, ale z przyjaźni. Właściwa więź – relacje do jakiejś osoby, doda nam pewności w czynieniu dobra. Potrzebujemy takich gestów miłości, które jak woń olejku, wypełnią każdy „Dom” – życie każdej osoby, dotkniętej naszą miłością. Nasza codzienność stwarza wiele okazji do tego, aby obdarowywać inne osoby dobrem. Może mając w sercu przykład Marii, zatroszczymy się o woń w naszym sercu, w naszych myślach, którą przy różnych okazjach, przelewać będziemy na inne osoby. Wzorując się działaniem Marii, może warto akcent bardziej położyć nie na to, „co robię”, ale bardziej na to, „jak to robię”. Niech jej postępowanie dotknie naszych działań duchowych, jak i też fizycznych, dotyczących pracy, domu, szkoły…