Rzadko się zdarza, że wracam do historii, by wspominać, czy cokolwiek rozpamiętywać. Wolę chwilę obecną, mieć w garści to, co dzieje się obecnie. Ale nawet nieoczekiwane powroty bywają pozytywnie zaskakujące.
Dzięki Gabrysi, koleżance z 8 klasy (bo wtedy jeszcze było 8) doszło do niezwykłego spotkania. Jeśli dobrze liczę to po 24 latach spotkaliśmy się znów jako „8 A”, wraz z naszymi szkolnymi wychowawczyniami. Jechałem na to spotkanie z obawą, że po tylu latach mogę nie rozpoznać wielu osób.
Ludzie się nie zmieniają?
Kolejne osoby mówiły o sobie kilka słów, przede wszystkim o swoich rodzinach, o swojej pracy i obecnym miejscu zamieszkania. Bardzo ciekawe było to wysłuchiwanie naszych „klasowych matek” jak cieszą się swoimi już w większości niemałymi pociechami. Było to dla mnie niezwykłe, jak poprzez 24 lata historie każdego z nas potoczyły się w różny sposób, choć większość z nas obecnie pełni rolę poważnego ojca, matki… księdza. Niezwykle miła chwila, kiedy w oczach każdego pojawiał się błysk – chwila wystąpienia i w skrócie opowiedzenie swojej najważniejszej historii. To pięknie, że tematem dominującym była rodzina, a później dopiero praca… Ludzie się nie zmieniają? Twarze 24 osób, jakby się czas zatrzymał – nie zmienione bardzo, choć jednego kolegę było mi trudno rozpoznać. Mając już na karku trochę lat, bagaż przeróżnych doświadczeń fizycznie nie wiele się zmieniliśmy – dziewczyny „spoważniały” i wypiękniały; faceci tornistry przewiesili z pleców na swoje przody, nosząc małe lub większe worki, ale i tak miało się wrażenie, że dosłownie kilka godzin zamieniło się w czasy bardzo dawne.
Radość i wspomnienia.
Byłem zdziwiony, jak wielu z nas, pamiętało bardzo wiele ciekawych, oryginalnych historii. Miło było słuchać czegoś o sobie, czego kompletnie się już nie pamiętało, albo widziało się zamglonymi oczyma. Odżyło wiele chwil, pięknych wspomnień, historii o ludziach i o sytuacjach. Dziś się śmiejemy, choć wtedy nie zawsze było nam do śmiechu. Doceniamy – bo pamiętamy coś, jakieś ułomki swojej przeszłości i dziś w radości spoglądamy na to co minęło i śmiejemy się, ciesząc się, że znów jesteśmy razem.
Szalone…
Niejedne wyznania, obawy i kłopoty… Ojciec martwiący się o swoje dzieci; matka będąca dumna ze swoich pociech. Jak dziwnie się tego słucha, jakby się było w innym świecie. Tak to już nie 8A, ale dorośli ludzie, bardziej spokojni, ułożeni, będący odpowiedzialni za siebie, rodzinę, dom, pracę… Jacy my jesteśmy szaleni. Kto by wtedy, w 8A pomyślał, że po tylu latach staniemy w dobrze znanym nam miejscu, spojrzymy sobie w oczy i będziemy znów się cieszyli, że się widzimy.
No cóż po radości, najtrudniejsze są powroty…
Jutro obudzimy się z myślą, że zostało nam jedno, dalej tworzyć swoją historię, by kiedy spotkamy się (oby) znów za jakiś czas, mieć w sobie radość, że znów się widzimy. Ale już niebawem, dziecko zdenerwuje, w pracy coś nie wyjdzie, a w sercu być może pojawi się zmartwienie. Jest 8A, ale już nie taka sama. Dziś to poważne panie i poważni panowie… tworzący kolejne dni swojej pięknej historii.