„A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20b)

Mała miejscowość, niczym nie wyróżniająca się od innych. Przy rynku, gdzie prawie codziennie jest targ, znajduje się kościół. Wielu ludzi zanim dokona rozlicznych zakupów, udaje się do kościoła na chwilę adoracji, modlitwy. Widać jak wielu ludzi, przechodząc koło kościoła zatrzymuje się, w chwili zadumy. Starsi panowie, zatrzymują swój rower, ściągają czapkę w geście, jakby kogoś w oddali pozdrawiali. Małe, rozbawione dzieci, przechodząc koło kościoła czynią pośpiesznie znak krzyża i umykają w cichych uliczkach miasteczka. Niby zwykły, codzienny obrazek. Mam ten obraz, bardzo żywy zresztą, w swoim sercu i pamiętam go z dzieciństwa, gdy wiele razy sam udawałem się z którymś z rodziców na targ. A w twoim mieście, wiosce – masz jeszcze dziś takie obrazy? 

Jak przeżywam tą szczególną prawdę – o żywej obecności Chrystusa w Eucharystii?

Dziś coraz mniej widzi się tego typu obrazków, które opisałem wyżej. Dziś ludzie pędzą koło kościoła, nie zwracając uwagi na cokolwiek, co ich otacza. Czy ludzie się zmienili, czy ich wiara? A może to Chrystus w kościele się zmienił?

Boże Ciało, uroczystość, która przypomina nam o tej wielkiej i pięknej tajemnicy zamkniętej w chlebie i winie, o Chrystusie, który pragnie być blisko człowieka. W kościele, podczas Eucharystii mamy przeświadczenie, że jest On blisko nas, że mamy Go na wyciągnięcie ręki. WYczuwamy jednak, że to nie wszystko. Odnosimy szczególne wewnętrzne poruszenie, aby udzielić Mu konkretnej odpowiedzi. I o tym również przypomina Boże Ciało – o tym, że każdy z nas musi dokonać pewnej fizycznej i duchowej reakcji.

Reakcja.

To, że jestem tak blisko Niego, że mogę Go przyjąć, spożyć, to szczególne zadanie. Wiara nie tyle prowadzi mnie do spotkania z Bogiem, co prowadzi mnie raczej do osobistej rekacji – zaproszenia Boga do swojego życia. Bez tego, bez inicjatywy również z mojej strony, Bóg może oczekiwać wieczność na możliwość działania w moim życiu, lecz jeśli tego nie wyrażę, nie zdziała, nie pozbawiając mnie swojej wolności. Niby to takie oczywiste, że skoro Bóg wychodzi mi naprzeciw i chce uczestniczyć w moim życiu, to w sposób naturalny może to uczynić. Niestety tak nie jest. Wiele razy, ludzie stawiją ogromne zapory przed działaniem Boga, zmuszając go oczekiwania na obrzeżach naszego życia. Zaprośmy Go z pełną świadomością zadań, które za tym stoją. Aby mieć w sobie życie, muszę „spożywać Jego Ciało i Krew”. To On sprawia, że wszystkie moje czynności realizowanie w ciągu dnia, mają głębię, mają sens i się nie wypalą w pustce i bezsensie. To On sprawia, że tętni we mnie i w tym wszystkim co dokonuje, życie, które nadaje sens wszystkiemu.

Euforia z Jego obecności.

Jeśli tęsknię za Eucharystią, jeśli pojawiają się we mnie zwyczajne odruchy wrażliwości i miłości wobec Jego obecności, mogę być pewien, że On i Jego wola, zajmuje szczególne i właściwe miejsce w moim życiu. Radość, jeśli jest prawdziwa, nie można jej powstrzymać. Stąd Kościół, w Uroczystość Ciała i Krwi Jezusa, manifestuje obecność Jezusa na ulicach miast. Procesja ma jakby wymiar pielgrzymi, podróży w trkacie której jest człowiek. To nei kondukt żałobny, zmierzający za trumną do miejsca wiecznego spoczynku. To euforyczna procesja ukazująca nasz wybór – że Bóg jest dla nas ważny i pragniemy odkrywać Jego obecność wszędzie tam, dokąd zzaprowadza nas życie. Procesja dociera do czterech ołtarzy – stacji, które w symbolu naszej pielgrzymki określają sumbolicznie kierunki świata. Przemierzając z procesją ulice miast, obchodzimy symbolicznie cały świat. Stąd cztery ołtarze są symbolami:

a) przestrzeni – cały świat
b) czasu – całe nasze życie
c) początek życia – chrzest
d) koniec życia – pogrzeb

Procesja przypomina nam o pielgrzymce życia, o jej ważnych punktach i o tym, dokąd to rzeczywiście życie ma mnie prowadzić. Bóg jest Bogiem z nami. Emmanuel Miłość, wkracza w każdą cząstkę naszego życia, bo kiedy dokonuje się reakcja z naszej strony – zaproszenie, dla Niego nie ma już żadnych granic. Warto, abyśmy spoglądając na cztery stacje, uświadomili sobie ich symboliczny wymiar, który odnosi się tak konkretnie do naszego życia, naszej codzienności. Zaproszenie z naszej strony, pozwala Mu być reczywiście obecnym w konkretach naszej codzienności.

Raj.

Ostatnim, szczególnym symbolem procesji i uroczystości Ciała i Krwi Chrystusa, jest symboliczny powrót z tęsknotą do Raju, gdzie Bóg przechadzając się, wszystko nazywał dobrym. Dziś, niestety nie może tego uczynić, a to z racji konsekwencji grzechu pierworodnego. Jednak Jego obecność wszystko przemienia i tam, gdzie pozwolimy Mu za nami podążać, tam możemy spodziewać się wielkich Jego dzieł. Pójdźmy z Nim i za Nim, pozwólmy Mu uczyć nas, jak poglądać na świat, naszą codzienność Jego oczyma.

Powrót do początków…

Przypomnij sobie, opowiedzianą na początku scene z miasteczka z kościołem i rynkiem, i różnymi zachowaniami ludzi… Może właśnie, te małe gesty świadomości o tym, że Bóg jest blisko, wówczas, w naszym dzieciństwie, pomagały nam bardziej wprowadzać Boga w nasze życie. Ich dzisiejszy brak sprawia, że całe nasze życie oddala się od tego, co dobre i pełne Miłości. Może przechodząc koło kościoła, warto w myśli przypomnieć sobie o Nim, o Miłości o Emmanuleu, który czeka na nas i na naszą rekację – zaproszenie.