z serii… – budować życie, codzienność.

SLOW LIFE

Szukamy przeróżnych sposobów na życie. Metod, dzięki którym będziemy mogli więcej zyskiwać z życia, które codziennie realizujemy. Motywacje mam różne: wyznaczanie sobie celów, zdobywanie ich, radość z osiągnięć i nowe wyzwania… Jedną z metod, którą możemy się posłużyć jest slow life – „wolne życie”. Jest to metoda, przy pomocy której, zwalniamy tempo swojego życia i odkrywamy to, co w nim rzeczywiście się dokonuje. Możemy przez tą metodę dążyć do życia bez pośpiechu.

Przykład myślę, że dla większości prosty do wyobrażenia. Kiedy jedziesz samochodem i chcesz podziwiać to, co cię otacza, zwalniasz i masz możliwość wówczas rozejrzeć się dookoła, nie bojąc się o jakąś kolizję. Jednak, gdy pokonujesz jakiś odcinek bardzo szybko, twoja koncentracja na podróży sprawia, że tylko ci, którzy siedzą obok ciebie, są wstanie zauważyć różne detale panoramy, ale i tak nie wszystkie, ponieważ prędkość to uniemożliwia. Dla samego kierowcy, horyzont nagle się zwęża i ogranicza tylko do tego, co dzieje się na drodze, ewentualnie tuż koło niej. Inne detale, jakby dla kierowcy nie istniały. Podróż przez życie może również podobnie jak jazda samochodem odbywać się na różne sposoby. Niestety, coraz częściej zdarza się, że człowiek pędzi, by jak najszybciej osiągnąć jakiś zamierzony cel.

Ograniczamy rzeczywistość, która nas otacza.

Ulegając „normalnemu stylowi życia” – pośpiechowi, wydaje nam się, że zyskujemy znacznie więcej. Jest to bardzo pozorne, gdyż być może cel zdobywamy w znacznie szybszym czasie, ale jednocześnie pozbawiamy się tego wszystkiego, co mogłoby nam towarzyszyć podczas zdobywania tego celu. W pośpiechu często tylko dotykamy różnych spraw, ale ich nie przeżywamy. Wydaje nam się, że coś jest nasze, ale to pozór, gdyż tak szybko jak chwytamy coś jako nasze doświadczenie, tak szybko też to wypuszczamy, gdyż przychodzi następny moment i nie mamy czasu na refleksję, radość, chwilę wdzięczności. _Wyobraź sobie, że płyniesz z nurtem rzeki, ona natomiast rozpędza cię do takiej prędkości, że nawet będąc na jakiejś łodzi, boisz się wyciągnąć rękę, by dotknąć liści wiszących na drzewach tuż przy przegu. Wiesz, że próbując je chwycić możesz się pokaleczyć. Trudno jest wówczas nawet zbliżyć się do brzegu, do czegoś stałego, konkretnego. Teraz wyobraź sobie sytuację odwrotną: płyniesz wpław, pod prąd, widzisz, jak niedaleko ciebie jest jakaś gałąź i wiesz, że jak się jej uchwycisz to będziesz mógł się dzięki niej wciągnąć na brzeg. Wykonujesz ruchy, wymagające ogromu sił, poświęcenia. Gdy już chwycisz tej galęzi, być może jedynej „deski ratunku”, nie puszczasz jej, ale chwytając ją kurczowo, wiesz, że od niej zależy dalszy obrót sprawy. _Taka jest różnica pomiędzy pośpiechem, a właściwym przeżywaniem życia. Tak może wyglądać twoja codzienność, gdy ulegniesz pośpiechowi, albo gdy posłużysz się metodą „slow life”.

Pójdźmy w naszym rozważaniu w dwóch kierunkach. Odkryjmy jak realizować taką metodę, oraz to, czemu ona może posłużyć.

realizacja metody

Metoda ta, za zadanie ma przybliżyć nam życie, pomóc efektywnej przeżywać każdą sytuację. Dlatego „spowolnienie życia” ma przynieść nam korzyści, a nie ograniczyć nasze życie. Powinniśmy starać się być bardziej świadomymi tego, co przeżywamy. Możemy wybrać jakiś moment dnia, z jakąś konkretną systematycznością np. wieczór, jeden raz w tygodniu, aby dzięki chwili refleksji zastanowić się nad tym, co nam się do tej pory udało zrobić, zrealizować. Przyjrzenie się różnym sprawom (osobistym, rodzinnym, zawodowym) pozwoli nam ocenić „efektywność” naszej działalności. Jeśli zdobędziemy się na takie działanie, w jakiejś mierze będziemy uczyć się „analizować” to, co przeżywamy, a zdobyta wiedza posłuży nam do rozwoju kolejnych wydarzeń. Dzięki temu, uda nam się spowolnić „jazdę i odkryć to, co towarzyszy nam wciągu podróży nie tylko w sensie tego, co dzieje się przed nami, ale zdobędziemy się również na dostrzeżenie tego wszystkiego, co się dzieje wokół nas.

Warto, abyśmy zwracali uwagę na może mniejszy odcinek czasu, ale za to bardziej szczegółowo – abyśmy przyjrzeli się bardziej temu „jak” wykonujemy pewne rzeczy.

Metoda ta, uczy nas również spowolnienia tych spraw, które najczęściej wykonujemy z różnych powodów, właśnie w pośpiechu. Bardziej konkretna realizacja jakiś rzeczy, może nas wewnętrznie przekonać do tego, co i jak robimy.

czemu ma służyć ta metoda

W metodzie tej dostrzegam trzy rzeczy, które wydają mi się ważne, a które jeszcze lepiej odkrywam, posługując się metodą „slow life”.

Pierwsza – akceptacja.

Towarzyszą nam w podejmowanych zajęciach różne postawy. Niekiedy chcąc wykonać jakąś czynność bardzo szybko, nasza postawa zdradza, że nie jesteśmy do czegoś zbytnio przekonani, albo zbyt chętni. Nie doceniając róznych zdarzeń, czy nie akceptując ich, trudno abyśmy w nich w pełni uczestniczyli, a więc trudno też o to, abyśmy mogli z nich wykorzystać właściwy potencjał. Próba zaakceptowania jakieś wydarzenia: zadania, obowiązku, może wiązać się z spowolnieniem tempa wykonywania. Jeśli zaakceptuje, wówczas odkrywam, jak ważny jest każdy detal tego wydarzenia. Trudno jest przeżywać jakieś wydarzenie jeśli w nim nie uczestniczymy, a tym grozi niestety pośpiech. Akceptować to przyjać jakieś zadanie, jako swoje, któremu powierzymy czas, wysiłek, umiejętności… Jeśli będziemy różne zajęcia traktować jako obowiązek, zadanie do którego zostaliśmy przymuszeni, wówczas będziemy w naszym postępowaniu mieli tendencję do szybkiego załatwienia, a nie do pełnej realizacji zadania. Musi nam zależeć na konkretnych chwilach, wydarzeniach, osobach itd. Akceptacja, to inaczej zgoda z naszej strony na uczestniczenie w pełni w zadaniu, które mamy do podjęcia.

Druga – twórcze podejście

Każda chwila, ma w sobie początek kolejnych wydarzeń. Jeśli „spowolnimy swoje życie” odkryjemy te szczególne momenty i poszczególne elementy, które stanowią o wartości wydarzeń, w których uczestniczymy. Poznana wartość chwili obecnej, pomoże rozbudować naszą przyszłość z elementów, które bardziej świadomie będziemy wykorzystywali. Dzięki spowolnieniu, człowiek nie banalizuje żadnych momentów, ani zdarzeń, ani tym bardziej spotkanych osób. Tylko „spowolnieni” potrafią dotrzymać kroku innym, by przeżyć wraz z innymi swoją własną przygodę. W pościgu, możemy tylko mijać innych i przez urywek czasu podejrzeć co się u nich dzieje, ale nigdy nie będziemy odkrywali historii innych osób. Tylko dla „spowolnionych” w każdej chwili życia istnieje nieskończona liczba możliwości kontynuowania danego wydarzenia. Wielość możliwości świadczy o twórczym życiu osoby, która się podejmuja takiego życia.

Trzecia – kreatywność

Życie ludzkie w pośpiechu, jest zasadniczo uczestniczeniem w, z góry, często niezależnie od nas, ustalonym programie dnia. Trudno w takiej rzeczywistości o własną inwencję twórczą. Przechodzenie z wydarzenia w kolejne wydarzenia, nie umożliwa reflekcji, innowacyjności, ani też kreatywności. Można powiedzieć, że jesteśmy skazani na zastaną rzeczywistość. Czy musi tak być? To, co przżywamy i jak przeżywamy świadczy o naszym też zatroskaniu o własne życie. Możemy walczyć o chwile, wygospodarować je w taki sposób, by zadbać o swoją kreatywność. A gdy nie można? Pozostaje nam zawsze realizacja poszczególnych zadań z zupełnie innym nastawienie. W każde wydarzenie możemy się mniej lub bardziej osobiście zaangażować. Możemy zawsze dołożyć jakiś osobisty element, chociażby dekoracyjny, który będzie objawem właśnie naszej kreatywności.