Każdy ma jakieś myśli, które towarzyszą mu w życiu. Dla jednych jest to sentencja, zdobyta w jakichś okolicznościach życia, dla innych może to być myśl zrodzona z doświadczeń, a jeszcze dla innych, myśl – postawiony cel, dopingujący do codziennego działania, by go osiągnąć. Po co nam taka myśl?

Może właśnie dlatego, że każdy z nas potrzebuje czegoś, co go będzie inspirowało, co nada kształt jego codziennemu działaniu, poszukujemy tej jedynej naszej myśli, która nas poprowadzi. Zastanawiam się ilu faktycznie, ma taką osobistą „złotą zasadę, regułę”, która wyznacza kierunek życia.

Nie wiem czy się zgodzicie, ale wyobrażam sobie, że obraz lub zdjęcie to rzeczywistość trzech płaszczyzn, które je tworzą: tło; drugi plan, który ma wiele warstw; pierwszy plan, na którym uwypukla się istotę, na którą pragniemy zwrócić uwagę. Malując obraz życia, człowiek uwiecznia w nim, różne doświadczenia w odpowiednim miejscu – jednym z tych trzech. Kolorystyka naszego obrazu życia, zależy od doświadczeń – od naszego zaangażowania w różne sytuacje. Niekiedy słuchając historii osób, które spotykam na swojej drodze, mam wrażenie, że przyzwyczajeni są do tego, że w ich obrazie życia, najwięcej jest szarości. Powszedniość nieco przeraża, a gdy spotka się kilka osób o podobnych doświadczeniach, można zacząć wątpić w to, czy może być inaczej.

Miłość dotyka wszystkich, choć w różny sposób. Przeżywamy ją każdego dnia, w różnych obszarach naszej codzienności. Wiemy jak ważna jest dla nas i jak konieczne jest to, by była obecna w naszym życiu. Jednak, czy wyobrażenia o miłości które mamy, są wystarczające, czy mogą dać właściwą podstawę do budowania żywego doświadczenia?

Może to kwestia braku wyobraźni, może ograniczenie, a może małe ambicje, aby podjąć się życia prawdziwą miłością.

Oczywiście, znacznie łatwiej byłoby gdybyśmy mieli wzorce w postępowaniu w miłości. Inaczej byłoby, gdybyśmy faktycznie poszukiwali głębszego rozumienia miłości. Może potrzeba nam więcej odwagi do tego, aby podjąć się życia tym nieco obcym dla nas światem.

Wiele osób próbuje tworzyć doświadczenie miłości. Młode osoby poszukujące ciepła, zrozumienia, kogoś bliskiego, można coraz częściej spotkać jako manifestujące swoje uczucia. Spoglądając na nich, niekiedy zastanawiam się na ile żyją tym, czym chciałyby żyć, a na ile powielają nieco monotonny schemat wcześniejszych doświadczeń.

Pomyślmy, czy udałoby się wprowadzić więcej miłości w różne doświadczenie w naszej codzienności?

Co jest naszym głównym motywem w życiu? Co jest taką niewidzialną linią, łączącą wszystkie momenty życia?

Malując obraz swojego życia, warto abyśmy się zastanowili nad tym, czy nie powinniśmy rozjaśnić go bardziej motywem miłości. Oczywiście życie miłością przypomina sztukę, której opanowanie nie jest łatwym zadaniem. W miłości ćwiczymy się nieustannie i końca tej lekcji nigdy nie widać. To, co zdumiewa w miłości to fakt, że jej się nie da nauczyć, czy osiągnąć pełni. Ona stale się rozwija i dzięki temu, zachowuje świeżość, żywotność. Czy jesteśmy wstanie sobie to wyobrazić? 

Miłość ma to do siebie, że stale zaskakuje. Nie można ograniczyć jej do jakiś schematów, zasad. Miłość, jeśli jesteśmy rzeczywiście na nią otwarci, zdumiewa, wyzwala w nas niebywałe możliwości. Wystarczy odrobina miłości, a każda sytuacja zabarwia się w zupełnie inny, nowy sposób. 

Każdy z nas, zaproszony jest do realizacji tej zdumiewającej i stale zachwycającej wartości. Nie bójmy się tego, aby wzbić się w swych ambicjach i dążyć do odkrywania jej prawdziwej wersji.