Trafiasz na punkt w swoim życiu, z którego wydaje ci się, że albo nie ma innych dróg dalszego rozwoju, albo masz świadomość, że istnieją, ale to ty nie potrafisz ich znaleźć lub wyobrazić.

Jeśli twój dzień, życie, przyjmują już jakiś stabilny kształt, niekiedy możesz nie mieć w sobie wystarczającej odwagi, albo wyobraźni, by zmienić coś w swoim życiu. Ten moment wcale nie musi oznaczać jakiejś katastrofy. To może być naturalna kolej rzeczy, w której poniekąd wezwany jesteś, aby wejść albo w życie (całościowo), albo w jakiejś konkretnej dziedzinie, na kolejny, wyższy poziom działania. 

Rozwiązanie tej sprawy w jednych przypadkach będzie powodował, bardziej kosmetyczny zabieg – zmianę w życiu; w innych sytuacjach, może to być bardzo strategiczny moment i wybór. Musimy sobie uświadomić, że często naszym zadaniem jest zdobywanie wyższych poziomów, a więc wspinanie się na kolejne szczeble pewnych rzeczywistości. Oczywiście mamy możliwość pozostania na dotychczasowym poziomie, ale istnieje wówczas zagrożenie, że nie osiągniemy właściwego poziomu, a wewnątrz nas, pojawi się pewnego rodzaju rozdarcie, które przejawiać się będzie tym, że odczuwać będziemy ciężar niespełnionego zadania.

Częstym naszym zachowaniem, w takich punktach granicznych, jest rezygnacja. Wydaje nam się, że nie ma rozwiązania, że jest to sytuacja patowa. Musimy mieć jednak przynajmniej świadomość, że to, że ja nie widzę kierunku dla dalszego działania, nie oznacza, że takiego kierunku nie ma. Bywa to często naszym usprawiedliwieniem, a nie stwierdzeniem faktu. Mając świadomość możliwości istnienia różnych kierunków, musimy mieć siłę, aby poszukiwać ich w kontekście jakiejś sytuacji. Mając tę szczególną łaskę – pragnienie poszukiwania dróg rozwiązań, rozwijajmy i zdobywajmy potrzebną nam mądrość. Rozwiązania – kierunki, możemy odnaleźć w sobie, ale możemy również znaleźć je w innych osobach. Dobrą kopalnią życiowej mądrości jest Bóg, w którym przede wszystkim, powinniśmy szukać dla swojego życia, właściwych kierunków.

Nie gasić nadziei – to nasze podstawowe zadanie. Mając nadzieję, niczego nie kończymy, nie przekreślamy niczego, ale otwieramy się na różne inne rozwiązania. Człowiek nadziei to ten, który się nie poddaje, lecz wytęża wszystkie swoje możliwości, by odkryć właściwe rozwiązanie.

Stąd moja zachęta, by „rozbudzać w sobie kierunki”. Co to oznacza?

Wyjść poza siebie – nie jesteśmy jedynym źródłem kierunków działania.

Podejść do tych samych spraw, w inny sposób – spoglądać na życie z różnych perspektyw.

Kierować się przede wszystkim wolą Bożą – On zna plan dla naszego życia.

Niekiedy potrzebujemy obudzenia, to znaczy, takiego momentu, który wyrwie nas z marazmu, schematów myślenia i działania. Jesteśmy często tak bardzo w coś zapatrzeni, że najpierw nie widzimy niczego poza tym. Wpatrzeni w coś, niekiedy nie widzimy już tego z powodu przyzwyczajenia. Dopiero nowe spojrzenie, pozwoli nam nagle odkryć coś, czego bardzo długo nie mogliśmy dostrzec.

Życie możemy realizować na różne sposoby. Ważne jest to, byśmy nie gasili możliwości, byśmy się nie poddawali, lecz szukali najwłaściwszych kierunków.