IV Niedziela Wielkiego Postu (2015)

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. (J 3, 16)

istotą nawrócenia jest radość z odzyskiwania…

umiłował

Miłość Boża nieustannie zachwyca i nawet, gdy człowiek oswoi się z tym doświadczeniem, nagle coś pobudza go do nowego entuzjazmu. Miłość Boża nigdy nie staje się przeterminowaną. Dotyka człowieka w różnych doświadczeniach, pozwalając zrozumieć się kolejny raz, w inny sposób. Choć Miłość jest ta sama, to jednak za każdym razem zupełnie inaczej ją czujemy. Inaczej rozumiemy Miłość, gdy doświadczamy bólu, osobistej tragedii; inaczej gdy popełniamy jakiś błąd lub grzech. Inaczej zupełnie ją przyjmujemy, kiedy się modlimy, kiedy jesteśmy na Eucharystii, albo gdy klękamy przy kratkach konfesjonału, a w zupełnie inny sposób przenika nas w życiu codziennym: w małżeństwie, w uczuciach skierowanych do jakiejś osoby, w codziennych obowiązkach. Można mając w pamięci słowa św. Pawła: „Miłość nigdy nie ustaje…”, wykrzyknąć, że to jest prawdą i każdego dnia to przeżywam. Bóg kocha człowieka, każdego! W tej miłości czujemy i rozumiemy, że Bogu na każdym z nas zależy i że pragnie wydobyć nas z każdej opresji i przywrócić to konkretne odczucie, że jesteśmy kochani. Umiłował nas takimi jakimi jesteśmy, bez żadnego „ale”, czy „ponieważ”. Kocha nas. Tak proste, a zarazem tak trudne do zrozumienia i do naśladowania.

dał

Historia z Księgi Liczb, bardzo obrazowo ukazuje dar Boga. Kiedy człowiek odsuwa się od Boga, jest kuszony, a więc narażony na różne niebezpieczeństwa (kąsanie przez węże). Człowiek sam, w sytuacjach które przeżywa, nie jest wstanie wielokrotnie znaleźć właściwego rozwiązania. Jesteśmy słabi. Boża Miłość przybiera postać konkretną – dar „miedzianego węża”, który ratuje Izraelitów. Bóg dał nam Jezusa, abyśmy wierząc, w tej wymianie spojrzeń pomiędzy Nim Ukrzyżowanym, a nami, znaleźli ratunek. Bóg dał nam Syna, aby nas ratować z naszych ciemności, od złych czynów, nieprawości itp. Wydaje się, że spojrzeć na „miedzianego węża” nie jest sprawą trudną, ale i dziś znajdzie się wśród nas wielu, którym z trudem przychodzi przyznanie się do popełnienia błędów, grzechów, krzywd. Znak „miedzianego węża”, żywy znak Jezusa Ukrzyżowanego, nie ma przypominać nam tylko bolesnej prawdy, że grzeszymy, że jesteśmy słabi. Te znaki przypominać nam mają o nadziei. Bóg dał swojego Syna, abyśmy my odzyskali utracone życie – radość.

miał

Logika wydaje się prosta – będę miał życie wieczne, jeśli uwierzę. Wśród plątających się koło nóg węży, kąsających i czyniących niezwykły ból, nie było rzeczą łątwą znaleźć tak silną wiarę, by tylko spojrzeć na miedzianego węża. A jednak w wielu ludzkich sercach narodziła się taka wiara, która stała się ratunkiem. Radość, której niekiedy doświadczamy, może nam przypomnieć o wierze, która powinna wypełniać nasze serca. Czy czuję radość w życiu? Jeśli tak – to co sprawia mi tą radość. Jeśli nie – to co jest powodem jej braku. Wiara jest zbliżaniem się do Jezusa całym sobą – całym swoim życiem. Mogę odzyskać to, co zniszczyłem, utraciłem. Wiara przynosi nie tylko to, co utraciłem, ale rodzi we mnie również utraconą przez grzech radość.

Wielki Post uczy nas nawrócenia, przypomina nam o motywach – dlaczego mam się nawrócić. Nawrócenie nie ma stawać się symbolem trudu walki, ale znakiem też zwycięstwa, które pragniemy osiągnąć. Dziś Chrystus przypomina nam o radości, której możemy doświadczać, gdy dzięki wierze spojrzymy na Niego i przyjmiemy dary, które pragnie nam ofiarowywać nieustannie.

Może właśnie dzięki temu, bardziej żywe i realne stają się słowa piosenki Arki Noego: „każdy święty chodzi uśmiechnięty” Uśmiech zewnętrzny znak radości, towarzyszy każdemu świętemu. Pytasz się pewnie: dlaczego? Oni dzięki wierze potrafili patrzeć na wywyższonego Jezusa Ukrzyżowanego i dzięki tej wierze, zdawali sobie sprawę, jak wiele odzyskują.