Czy zastanawiałeś się, lub spróbowałeś – kierowa się Słowem Bożym każdego kolejnego dnia swojej codzienności? Czy jest to możliwe i jak mogłoby to faktycznie wyglądać.

Jako ksiądz zmotywowany jestem do tego, aby każdego dnia rozważać Słowo Boże, jako też moje osobiste przygotowanie do dobrego przeżycia codziennej Eucharystii. Jest to też często pochylenie się nad Słowem, aby przygotować krótkie kazanie. Jednak ten codzienny zwyczaj wszedł mi już tak mocno w krew, że w sumie nawet trudno mi sobie wyobrazić kolejny dzień, bez rozważanego Słowa.

Jest jednak klucz według którego staram się spojrzeć na konkretny fragment Pisma Świętego. Spoglądając pierwszy raz na dany fragment, szukam zasadniczej treści: słów, zdania, wokół którego moim zdaniem zbudowany jest to Słowo. Jeśli znajduję ten konkretny „środek” fragmentu – szukam najpierw prostych odniesień do jakiś wydarzeń z życia. Później staram się poznać głębszy sens danego fragmentu. Kończę rozważanie wyborem jednego, zasadniczego słowa, które w jakiś sposób przypominać mi będzie o zadaniach, które powinienem postarać się zrealizować.

Osoby, które próbują codziennie rozważać Słowo Boże, bardzo szybko odkrywają to szczególne zaproszenie do wprowadzania słów w czyn. Zrozumienie Słowa, dla takiej osoby, staje się dużo prostsze, a to za sprawą wzrastania w szczególnej, odpowiedniej atmosferze. Klimat, który tworzy rozważane Słowo sprawia, że człowiek zyskuje szczególną wrażliwość i umiejętność zrozumienia głębszego sensu przekazu zawartego w Słowie.

Jeszcze nie tak dawno, bo w Wielki Czwartek, już w zasadzie wcześniej rozważałem Słowo opisujące obmywanie nóg przez Jezusa. Trudno było mi zrozumieć, dlaczego wewnętrznie odczuwam przynaglenie, aby spontanicznie w czasie Eucharystii wykonać ten gest. W myśli pojawił się temat tego miesiąca: konkretne działanie, który różnymi kanałami, drążył we mnie różne myśli. Ostatecznie realizując ten gest – obmywanie nóg różnym osobom w kościele, odczuwałem radość, że tak konkretnie, jak i też dosadnie, przeniosłem rozważane Słowo na konkretny gest w mojej codzienności. Zdecydowanie, które mi duchowo towarzyszyło, dało mi siły do realizacji tego zadania, a zarazem radość z osiągnięcia tej konkretności.

Rozważane Słowo musi być przez nas konkretnie realizowane, bo taki jest Jego faktyczny cel. Oczywiście oprócz tego, że nami kieruje, abyśmy osiągnęli jakiś cel, to jednocześnie uzdalnia nas do realizacji tych zadań. Otwarcie się na Słowo Boże jest otwarciem się na wolę Bożą. Przyjmując ją, człowiek nie powinien pozostawać obojętnym na konkretne działania, które wynikają z woli Bożej. Myślę, że jest to jakiś rodzaj fenomenu, że człowiek rozważając Słowo Boże, prawie natychmiast odczuwa w swoim wnętrzu, naturalne przynaglenie do działania. Może dzieje się tak dlatego, że nie można odłączyć życia od czynów, bo jak pisze św. Jakub „Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków (Jk 2,26). Powinniśmy zrozumieć konieczność realizowania Słowa Bożego w sposób konkretny w naszym życiu poprzez sytuacje, które są obecne w naszej codzienności, jak i też powinniśmy stwarzać okazje do tego, aby wcielić w życie jakieś Słowo. Taki sposób życia jest okazją do dawania świadectwa o życiu mającym konkretny chrześcijański kształt, jak i też okazją do świadczenia o wartościach do których życia wychowuje nas rozważanie Słowa Bożego.