przebudź się…
Przebudź się…
– ks. dominik poczekaj –
29.09.2025
Scena z Samuelem jest pierwszą sceną do której rozważenia, medytacji chcę cię zaprosić. Tak oczywiste niekiedy sceny mogą otworzyć nasz umysł, przebudzić nas i uświadomić ważne treści. Spróbujmy wejść i doświadczyć swoim życiem tą scenę.
1 Sm, 3, 1-21 – Widzenie Samuela
1 Młody Samuel usługiwał Panu pod okiem Helego. W owym czasie rzadko odzywał się Pan, a widzenia nie były częste. 2 Pewnego dnia Heli spał w zwykłym miejscu. Jego oczy zaczęły słabnąć i już nie widział. 3 A światło Boże jeszcze nie zagasło. Samuel zaś spał w przybytku Pańskim, gdzie znajdowała się Arka Przymierza. 4 Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: «Oto jestem». 5 Potem pobiegł do Helego, mówiąc mu: «Oto jestem: przecież mnie wołałeś». Heli odrzekł: «Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać». Położył się zatem spać. 6 Lecz Pan powtórzył wołanie: «Samuelu!» Wstał Samuel i poszedł do Helego, mówiąc: «Oto jestem, przecież mnie wołałeś». Odrzekł mu: «Nie wołałem cię, synu mój. Wróć i połóż się spać». 7 Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pańskie nie było mu jeszcze objawione. 8 I znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: «Samuelu!» Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: «Oto jestem, przecież mnie wołałeś». Heli zrozumiał, że to Pan woła chłopca. 9 Rzekł więc Heli do Samuela: «Idź spać! Gdyby jednak ktoś cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha». Odszedł Samuel, położył się spać na swoim miejscu. 10 Przybył Pan i stanąwszy, zawołał jak poprzednim razem: «Samuelu, Samuelu!» Samuel odpowiedział: «Mów, bo sługa Twój słucha». 11 Powiedział Pan do Samuela: «Oto Ja uczynię taką rzecz Izraelowi, że wszystkim, którzy o niej usłyszą, zadzwoni w obydwu uszach. 12 W dniu tym dokonam na Helim wszystkiego, co mówiłem o jego domu, od początku do końca. 13 Dałem mu poznać, że ukarzę dom jego na wieki za grzech, o którym wiedział; synowie jego bowiem bluźnią [Bogu], a on ich nie skarcił. 14 Dlatego przysiągłem domowi Helego: Wina domu Helego nie będzie nigdy odpuszczona ani przez ofiarę krwawą, ani przez pokarmową». 15 Samuel leżał do rana, potem otworzył bramę przybytku Pańskiego. Samuel obawiał się jednak oznajmić Helemu o widzeniu. 16 Lecz Heli zawołał Samuela i rzekł: «Samuelu, synu mój!» On odpowiedział i rzekł: «Oto jestem». 17 [Heli] powiedział: «Co to za słowa, które [Bóg] wyrzekł do ciebie? Niczego przede mną nie ukrywaj! Niechaj ci Bóg to uczyni i tamto dorzuci, gdybyś ukrył coś przede mną ze słów, które do ciebie powiedział». 18 Samuel opowiedział więc wszystkie te słowa i nic przed nim nie przemilczał. A [Heli] rzekł: «On jest Panem! Niech czyni, co uznaje za dobre». 19 Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię. 20 Cały Izrael od Dan aż do Beer-Szeby poznał, że Samuel zyskał potwierdzenie jako prorok Pański. 21 I nadal Pan ukazywał się Samuelowi w Szilo, przez słowo Pańskie.
Bardzo długo rozważałem tekst historii Samuela – 1 Sm 3,1-21–. Moje rozważania bardzo mocno skłaniały się na „usłyszeniu głosu”. Później uświadomiłem sobie, że ta scena w kontekście rozważania o słuchaniu i usłyszeniu, już dawno została rozważona przeze mnie na łamach strony. ( Zapraszam również do rozważania – link ) I w tym momencie pojawiła się mocno alternatywa dla tej sceny – żywe doświadczenie. Czytając, rozważając poszczególne sceny, chyba niezbyt często uświadamiamy sobie, że stwarzamy jakiś profil – linię, która nas po jakiejś scenie życia czy biblijnej przeprowadza. To samo w sobie nie jest złe, ale nie zdajemy sobie sprawy z tego, że powracamy niekiedy do podobnych wniosków albo nawet do tych samych. Kiedy sobie to uświadomimy, możemy wymóc na sobie obranie nowego kierunku, zmobilizowanie się do pogłębienia tematu, rozważenie go może nawet zupełnie innej perspektywy.
Czy to nie przypomina nam naszej codzienności? Powielanie, rutyna dnia, świat podobnych spraw i rozwiązań. Bardzo często ma się wrażenie, że ktoś zrobił — kopiuj i wklej, i kolejny dzień podobny do wczorajszego nie stawia przed nami zbyt często jakichś wyzwań, czy niespodziewanych trudności. Przecież powinniśmy mieć wszystko opanowane i pod kontrolą, bo inaczej ktoś nam zarzuci, że nie potrafimy czegoś, że do czegoś się nie nadajemy, że nie jesteśmy przygotowani. Rzadko kiedy dzieje się coś tak bardzo skrajnego, by nas wytrącić z równowagi. To nie są powszednie sytuacje, są one raczej niecodzienne. Jeśli nie będziemy od siebie wymagali zmian, nie będziemy tworzyć nowych doświadczeń, to stworzymy raczej przewidywalną rzeczywistość, która oswoi nas, przyzwyczai do starych warunków.
Co budzi nas, wydziera z życiowego letargu – uśpienia? Czyj głos albo jaka sytuacja mobilizuje nas do głębszej aktywności, do dokonywania świadomych wyborów i decyzji? Boję się, że sytuacje, które mają taką siłę, bywają trudnymi, a niekiedy nawet bolesnymi sytuacjami. To oczywiście nienaturalne, gdy tylko takie sytuacje wydobywają z nas prawdziwe pokłady dobra, wyjątkowe możliwości i siły do pełnego miłości działania i troski.
Ilu z nas w swojej codzienności używa schematu – obecnie nie mam czasu, możliwości, bo obowiązki, praca, rodzina itp. A gdy wydarzy się coś przerażającego – mobilizujemy się tak, by wszystko uporządkować i podporządkować jakiejś sytuacji. Obserwuję to ostatnio na jednej sytuacji – gdybym zorganizowała mszę o godzinie jedenastej w ciągu dnia, wielu by powiedziało, że to bezsensowna godzina, ale gdy rodzina przychodzi, by ustalić godzinę uroczystości pogrzebowej, okazuje się, że w takich sytuacjach potrafią niekiedy uczestniczyć nawet tłumy. Są sytuacje, które nas budzą, wydobywają z powszedniości i stawiają nas na gruncie rzeczy niebywałych. Stać nas, chociaż szkoda, że dopiero wtedy, gdy sytuacja nas do tego zmusi.
W historii Samuela zaskoczyło mnie to, że głos wzywa Samuela aż cztery razy i za każdym razem podejmuje on konkretne działanie, przyjmuje konkretną postawę. Nie jest to taka reakcja, gdy my obudzimy się nagle w nocy – i najpierw nasłuchujemy, co się wydarzyło, a dopiero, gdy nas coś dłużej niepokoi zaczynamy reagować. Albo ile było takich sytuacji, w których ktoś nas o coś prosił lub wołał wielokrotnie i nie było w nas natychmiastowego działania. Samuel był bardzo młodą osobą, a jest w nim – nazwałbym tą – natychmiastowa dyspozycyjność, uwidaczniająca się nie w jakichś planach, ale w konkretnym działaniu, tu i teraz. Trudno stwierdzić, czy to jego cecha wrodzona, czy efekt nabyty pod wpływem Helego, u którego przebywał. Obudzić w sobie taką tendencję – sprawić, by ta gotowość do działania była dla nas czymś naturalnym, oczywistym. Powinniśmy to w sobie przepracować, znajdując własne argumenty dla dyspozycyjności.
Trudno stwierdzić, czy Samuel pomiędzy wołaniem Pana zasypiał, ale każde wołanie nieco inaczej się kończy – jakby się ta sytuacja rozwija, aż ostatecznie, Samuel otrzymuje klucz do sytuacji. Istnieją różne możliwości, które możemy wybrać i się nimi posłużyć – ale zawsze istnieje wyjątkowa możliwość, która daje nam głębszy dostęp do sytuacji. Samuel dopiero za czwartym razem wybrał najwłaściwszą możliwość. Do tej pory jego postawa wyrażała gotowość do bycia… – „Oto jestem…”, a dopiero w czwartej sytuacji – „Mów Panie, bo sługa twój słucha”. Ta postawa wyraża gotowość przyjęcia Bożego działania. Dla mnie jest to niezwykła sprawa – że mała kombinacja postawy, zmiana jej, może sprawić, że Bóg może dalej działać w życiu Samuela. Znów wydaje się, że sytuacja obudziła w nim pierwotny instynkt do relacji z Bogiem – słuchać! Tworząca się relacja wymaga ustąpienia, pozwolenia, by to Bóg działał, by On przejął jakby kontrolę nad sytuacją i dalej nas poprowadził. Ta jedna scena, dłuższa wydawałoby się chwila, jest podróżą duchową w głąb relacji, Boga z człowiekiem. Pozwolić Bogu odkryć przed nami swój plan – to pójść dosłownie za Nim, za Jego głosem.
W kontekście tej sceny pomyślałem o jeszcze jednym, bardzo ważnym przebudzeniu. Dla Samuela oczywiście było, że głos, który słyszy, jest głosem Helego, dlatego też do niego od razu idzie. Dopiero Heli uświadamia Samuelowi, że źródło tego głosu jest gdzie indziej i że to on osobiście ma odpowiedzieć na ten głos. Każdy z nas jest zaproszony do osobistej relacji dialogu z Bogiem. On chce z nami rozmawiać, ale to człowiek musi się przebudzić i zrozumieć, że Bóg mówi do mnie. Dużo wygodniejsze jest z chowanie się za czyimiś plecami i okłamywanie się, że to nie do mnie, że to mnie nie dotyczy, że to do innych. Bóg może wykorzystać każdy element, aby ze mną rozmawiać, ale to ja indywidualnie muszę na tę próbę dialogu odpowiedzieć, by stało się to realnym dialogiem. Bez mojego otwarcia się na Boga, na ludzi, na różne sytuacje, pewne rzeczy po prostu nie zaistnieją, bo zabraknie mojego w tym udziału.
Okazje do przebudzenia mogą być nam podarowane, jak w przypadku Samuela i wcale nie muszą to być gwałtowne, trudne, czy bolesne sytuacje. Przebudzenia mogą być też zainicjowany przez nas, jak to miało miejsce w przypadku Helego, który pokierował Samuela i nie muszą się nam kojarzyć z ogromnym wysiłkiem, czy ofiarami. Przebudzenia są naturalną częścią naszego fizycznego i duchowego życia. Wymagają jednak adekwatnej, konkretnej reakcji z naszej strony. W przeciwnym razie będzie trudno, by mogły one zafunkcjonować w naszym życiu.
Życzę wam – przebudźcie się!
ostatnio dodane
Noc Samuela
Samuel i jego doświadczenie nocy jest dla nas okazją do przebudzenia. Otwieramy się na różne doświadczenia – są w naszej codzienności też doświadczenia fizycznej i duchowej nocy. Jak radzimy sobie z tym doświadczeniem? Jak je wykorzystujemy? Jaką postawę przyjąć wobec życia, wobec Boga?
32 Niedziela – rocznicy poświęcenia Bazyliki Laterańskiej
J 2, 13-22
31 Niedziela – Wspomnienie wszystkich zmarłych
Łk 23, 44-46.50.52-53; 24, 1-6a

