Stworzenie czegoś nowego, w sensie pomysłu, ma w moim przypadku różne fazy. Niekiedy jest mi łatwiej, a niekiedy trudniej. Trudno w sumie wyczuć jakąś zależność.
Trzy etapy tego tygodnia – mądrość: intelekt, historia życia, pomysł do realizacji. To, w jaki sposób akcentujemy różne słowa, chociażby np. mądrość, rzutuje na to, w jaki sposób rozumiemy i wcielamy w życie to słowo. Skoro mądrość jest naszą, ludzką kolejną możliwością, to warto by było znów się zastanowić nad tym, jak ją rozwijać, jak rozszerzać tę perspektywę – możliwość.
Zdobyta wiedza, powinna być użyta i służyć również innym.
Przypomina mi się bardzo prosta sytuacja z minionego tygodnia. Błądziliśmy na szlaku, poszukując pewnego miejsca. Po dłuższej chwili i przejściu stosunkowo niedługiego odcinka drogi w przeciwnym kierunku, w końcu metodą prób i błędów, udało nam się odnaleźć to miejsce. Schodziliśmy już z góry, kiedy to na naszej drodze pojawiła się para osób, która dyskutuje ze sobą, stawiając sobie pytania – gdzie jest to, tamto miejsce… Najpierw myśl: „pewnie dojdą do tego, co będę się wtrącał”. Po chwili pojawia się jednak we mnie pytanie: „a co, gdy też będą błądzili w poszukiwaniu tego, co ja już wiem, gdzie jest?” I odezwałem się do nich, tłumacząc, co, w jakim kierunki się znajduje. Dalszego dialogu już nie było.
Dzięki całej tej sytuacji, trzy tory zostały zrealizowane dosłownie w jednym momencie, w jednej sytuacji. Jednak to, na co zwróciłem przede wszystkim uwagę, to „wewnętrzne natchnienie”, które popchnęło mnie do takiego, a nie innego zachowania. Warto być otwartym na takie właśnie momenty, w których pod wpływem „natchnienia”, podejmiemy decyzję o działaniu, które później okaże się najwłaściwszym. Mądrość nie musi pochodzić z nas, wynikać z jakiejś sytuacji, ale może rodzić się w nas pod wpływem np. jakiegoś Bożego działania. Brak współpracy z takim „natchnieniem”, nie koniecznie musi wiązać się z czymś negatywnym, ale może pojawić się jakiś brak – minięcie się z jakąś okazją dla nas.
Jeśli mogę wam coś zasugerować, to chciałbym was zachęcić do tego, byście nie byli obojętni na różnego rodzaju „wewnętrzne natchnienia”. Wręcz starajcie się, odczuć ich jak najwięcej i się nimi kierujcie.
Największą mądrość, którą zdobywam, czerpię właśnie z wewnętrznych natchnień, oraz od tych wszystkich ludzi, którzy mnie otaczają. Przywołam jeszcze jedną sytuację. Będąc na wakacjach z przyjaciółmi, często pojawiało się śmieszne stwierdzenie: „Czy my się gdzieś śpieszymy?” Początkowo brałem je pod uwagę jako zabawne stwierdzenie, banalne… Jednak fakt, że pojawiało się ono dość często i to w bardzo różnych sytuacjach sprawiło, że zacząłem brać je jednak na poważnie. „Tydzień zwolnił…” – bardzo mało słów, mało działań – jedynie to, co rzeczywiście potrzebne, bo „czy my rzeczywiście się gdzieś śpieszymy?”
Jestem obecnie bardzo ciekaw, jak długo uda mi się tą prostą, mądrością sytuacyjną żyć. Może to jest ta inna perspektywa mądrości. Może to jest właśnie moja nowa możliwość, którą mogę rozwinąć w swojej codzienności.