Po co nam relacje z innymi osobami?

Nasze doświadczenia w różny sposób interpretują relacje z ludźmi. Ci, którzy mają pozytywne doświadczenia relacji, będą przekonywać o ich ważności i pięknie; ci, którzy przeżyli może coś bolesnego – trudnego, będą przekonywać nas o luksusie samotności. To jak rzeczywiście jest z tymi relacjami?

Gdy rozejrzymy się dokoła siebie bardzo szybko zorientujmy się, że dla większości osób relacje są czymś bardzo ważnym. Przy tej okazji jednak zobaczymy też jak wiele, różnych relacji panuje między osobami i jaka jest ich kondycja. Stąd właśnie chciałbym się w tym rozważaniu ogólnie zastanowić nad tymi trzema czynnikami.

WAŻNOŚĆ RELACJI

Od samego już urodzenia, wychowywani jesteśmy raczej w kulturze społecznej. A kultura ta przewiduje odniesienia istniejące pomiędzy mniejszymi bądź większymi grupami. Małe dziecko uczy się tego świata z i w relacji z rodzicami. Ich zaangażowanie, emocje, kultura i doświadczenia są przelewane na małe dziecko i w ten sposób jest ono wychowywane w systemie swoich rodziców. Oczywiście może być on pomocny i stanie się inspiracją w późniejszych latach, lub jest wadliwy i może stać się powodem obecności różnych ograniczeń.

W wielu kwestiach poznajemy świat przez perspektywę innych ludzi: najpierw rodziców, później rówieśników, a w ostateczności kolegów, koleżanek, przyjaciół i idoli. Poznanie świata i budowanie relacji zależne jest oczywiście od naszego również zaangażowania. Możemy poddać się panującym opiniom, albo się im przeciwstawić i pozostać przy własnych argumentach. W naturalny jednak sposób uzależnieni jesteśmy od innych, od ich pracy i efektów, zaangażowania. Nie jest to negatywna zależność, wręcz przeciwnie świadczy ona o naszym zdrowym podejściu do życia. Im bardziej współtworzymy nasze życie z innymi, tym mocniej dostrzegamy ważność relacji. Dzięki innym poznajemy siebie, odkrywamy własną opcję życia. Dzięki relacjom jesteśmy też wspierani w realizacji właściwych naszych dążeń. To kim jestem w dużej mierze zawdzięczamy temu jakimi jesteśmy względem innych i kim oni są dla nas.

RÓŻNORODNOŚĆ RELACJI

Relacje są jak słońce z promieniami, które świadczą o wielości i różnorodności tego, co możey zbudować pomiędzy mną, a „drugą osobą”. Kiedy myślę o relacjach, na pierwsze miejsce wysuwają się te, które łączą takie elementy jak: emocje, uczucia. Bardzo mocno akcentuje się te relacje – choć nie wiem, czy jest to uzasadnione. Jesteśmy ludźmi, którzy w naturze mają życie społeczne; życie opierające się na relacjach z innymi. W zasadzie z każdym napotkanym człowiekiem, wchodzimy w jakąś relację. Oczywiście inaczej ona wygląda, gdy jakąś osobę znamy, a inaczej wygląda relacja z osobami, które co dopiero poznaliśmy. Jednak najważniejszą sprawą jest ten nasz „Wewnętrzny pierwiastek”, który skłania nas do „łączenia się” z innymi. Znajomości, koleżeństwo, przyjaźń, w końcu miłość – te wszystkie elementy są „twórcami relacji”. Pojawiające się pomiędzy ludźmi „duchowe połączenie” staje się podstawą dla budowania tych przeróżnych relacji. Jesteśmy stworzeni, by wchodzić w takie międzyludzkie reakcje. Ucząc się tych podstawowych, osobistych relacji, czynimy przygotowania, by rozszerzać te rzeczywistości na inne sfery naszego życia, zarówno duchowego, jak i fizycznego. Naród, społeczeństwo, miasto, osiedle, ulica – te wszystkie struktury życia społecznego są też okazją do tworzenia własnej tożsamości w oparciu o relacje z innymi osobami.

KONDYCJA RELACJI

Tutaj, w tej części tematu pojawiają się trudności ze zrozumieniem. Skoro w naturze naszej leży, tworzenie relacji, to dlaczego jest ich coraz mniej, lub dlaczego są one coraz słabsze, bardziej pozorne. Mam wrażenie, że w życiu codziennym, zbyt wiele spraw jest przeciwnych naszej naturze, dlatego dostosowując się do nowych warunków, pozbawiamy się często tego, co nam jest lub było najdroższe. Dochodzi do coraz częstszych paradoksów, np. mąż wyjeżdża za granicę, by dorobić na utrzymanie rodziny i domu i w tym czasie zaniedbując relacje z bliskimi, poznają inną partnerkę, a przez to porzuca swoją rodzinę. To oczywiście jeden przypadek na wiele… Ale ogólny problem, z którym się borykają niektórzy to naturalne rozluźnienie relacji, które w ostateczności zmierzają do całkowitego niekiedy zerwania. Relacja słabnie, pojawia się coraz więcej różnic, aż w ostateczności pojawia się zerwanie relacji z jakąś osobą.

Problem kondycji naszych relacji nie leży poza nami, na zewnątrz naszego życia, a raczej właśnie wewnątrz nas. Relacje wymagają zaangażowania w ich budowanie. Pojawiające się kłopoty w relacji, nie mają być wykorzystywane do zerwania z kimś, ale do poszukiwania właściwych rozwiązań, które pomogą zacieśnić relacje. Jeśli boli mnie ręka, to jej nie odetnę, choć byłoby to najszybsze rozwiązanie. Raczej podam się, niekiedy nawet bardzo mozolnej terapii, aby jednak uratować swoją rękę. Podobnie powinniśmy postępować z relacjami. Ratujemy je, gdy nam bardzo zależy. A co, gdy nie ma w nas przekonania, że nam zależy?

Relacje przeżywają różne fazy i rzeczywiście może być lepiej lub gorzej; może się coś skończyć, ale zawsze powinno nam towarzyszyć pytanie: „co zrobiliśmy, by faktycznie ratować tą relację?”

Zdaję sobie sprawę, że „wsadziłem kij w mrowisko”, ale warto abyśmy myśląc o relacjach, rzeczywiście myśleli – o jej potrzebie, o jej rodzajach, o jej kondycji.