Czy dziś możliwe jest, by człowiek czuł się jak w klatce, zamknięty w ograniczeniach, zbudowanych przez jakieś zewnętrzne warunki, albo przez samego siebie?

Wydaje mi się, że kiedyś już przytaczałem historie o słoniu, o lwie. Choć zupełnie inne historie, to jednak problem, który przedstawiają jest bardzo podobny. Zacznę od słonia. Wychowywane w niewoli są niezwykle „posłuszne”. Jeśli od małego przywiązuje się słonia do palika i uczy go zachowania jak psa na smyczy przy budzie, to kiedy nawet dorośnie, to zwyczaj ten tak bardzo się w nim zakoduje, że mimo swojej siły, którą mógłby wyrywać drzewa, to „posłuszeństwo” sprawia, że nawet mały palik do którego będzie przywiązany powstrzyma go od zerwania się i ucieczki.

Druga historia o lwie jest dość ciekawa. Otóż w Zoo przeprowadzano remont wybiegu dla lwów. Dlatego wstawiono dość małą klatkę z betonowym podłożem. Lew codziennie obchodził swoją klatkę jakby badając, czy nie ma wyjścia. Po wielu miesiącach, remont w końcu dobiegł końca. Uśpiono lwa, zdjęto klatkę i czekano aż się wybudzi. Kiedy się zbudził, tak jak zawsze to robił, obszedł „klatkę”, której już nie było, nie opuszczając kwadratu klatki. Przyzwyczajenie było silniejsze.

Pierwszy wniosek, który przyszedł mi do głowy, gdy spotkałem się z tymi historiami, to fakt, silnych wewnętrznych uwarunkowań, które są naszą przestrzenią ograniczenia.

Otaczają nas różne osoby, wydarzenia, wszystko ma, nie ukrywajmy, ma ogromny wpływ na nas. Niekiedy ten wpływ może być tak silny i tak negatywny, że będzie to dla nas ograniczenie. To ograniczenie może być bardzo różne: opinia innych, kwestia tradycji i kultury, poglądy, sytuacja społeczna, pragnienia innych osób, czy nasze osobiste. Wszystko to, co wymieniłem i wiele innych spraw, może stanowić jakiś element naszej codziennej przestrzeni życia. W nas samych, nasze chęci i marzenia, mogą być ograniczone możliwościami, które posiadamy, albo których niestety nie mamy. Przestrzenią, która nas może ograniczyć, to środowisko uczuć i relacji, które odczuwamy i realizujemy. W sumie to bardzo trudno wymienić przykłady „ograniczających przestrzeni”, bo równie dobrze to, co dla jednego będzie pozytywne, dla kogoś innego może być z jakiś powodów ograniczeniem.

Warto w tym miejscu, zdać sobie sprawę z faktu istnienia „palika, linki i kwadratu przestrzeni”, które wiążą nas do jakiś przestrzeni i ograniczają. Co to jest w moim życiu?

Mogę być niestety jak SŁOŃ z wcześniejszej historii. SIlny, ale nie wykorzystujący swojej siły, bo straciłem świadomość swoich możliwości, swojej wolności. Mimo różnorodnych ograniczeń – zewnętrznych, wewnętrznych, warto jednak się zastanowić czy to tylko niezależne od nas czynniki rzeczywiście nas ograniczają, czy problem tkwi w tym, w jaki sposób na nie reagujemy. Tkwi w nas drzemiący potencjał, który w jakiś sposób wypadałoby uruchomić, ale często zdarza się zupełnie na odwrót. To my, swoim myśleniem, działaniem, często jeszcze bardziej zakopujemy swoją wewnętrzną siłę.

Praca, którą wykonujemy jest traktowana jako konieczność – w końcu jakoś musimy się utrzymać, by żyć. Nie wykorzystujemy miejsc i działań, aby mobilizować siebie do rozwijania swoich zdolności. Zupełnie inaczej jest, gdy osoby mają pracę, która jest ich pasją. Wówczas zaangażowanie jest znacznie większe, zupełnie inne, wypływające z innej motywacji, z innego źródła.

Pomyśl o miejscach, rzeczywistościach, w których realizuje się twoje życie. Czy wykorzystujesz je we właściwy sposób i z właściwym zaangażowaniem?

Odpowiednie wykorzystywanie, zawartego w chwili potencjału, prowadzi nas do jakiegoś konkretnego celu. W przeciwnym razie, pokutuje na nas ciężar niezrealizowania czegoś, co w jakiś sposób nas ogranicza.

Zgubą wręcz dla naszego życia jest często rutyna i przyzwyczajenie. To one prowadzą nas do schematyczności działania, która z jednej strony jest wygodna, ale na dłuższą metę nas nie rozwija i staje się dla nas ograniczeniem. Problem tkwi raczej w tym, jak wykorzystujemy różne miejsca i jaka jest nasza mentalności.