Pojawiają się w kościołach różne wydarzenia. Jedne są bardziej inne mniej trafione. Jedne rzeczywiście wnoszą w nasze życie jakieś światło, inne mają charakter tylko jakiegoś miłego, skądinąd również, ważnego wspomnienia.

Nie wiem czy wiecie, ale idea „Nocy Świętych” rozpoczęła się w archidiecezji gnieźnieńskiej, a dokładnie w parafii pw. Św. Trójcy w Gnieźnie. Pierwsza Noc Świętych miała miejsce dokładnie dwanaście lat temu.

Rokrocznie pojawiające się sylwetki świętych, próbują przypomnieć o tej ważnej rzeczywistości jaką jest świętość. To nie dar dla pojedynczych osób, dla wybranych. To dar, który przejawia się jako zadanie dla każdego z nas. Stąd ten dzień, który nazwałbym „dzień świętego życia” ukazuje wprost tych, którzy zostali wyniesieni na ołtarze jako błogosławieni, czy święci, ale bardzo mocno wspomina o tych, którzy tak nie zostali nazwani oficjalnie, ale którzy w naszych sercach, ze względu na „coś” szczególnego, są rozumiani jako święci.

To wydarzenie nie ma charakteru alternatywy wobec szerzącego się zwyczaju halloween. Trudno, aby życie, świętość miały stać się alternatywą wobec duchów i śmierci. To odrębne wydarzenia, które każde z nich podąża swoją, zupełnie inną drogą. Poprzez Noc Świętych, krzewi się przede wszystkim wzorce dla współczesnego człowieka, który wśród wielu opcji, lub ich braku, może odnaleźć przykład życia, bliski swojemu sercu, możliwy do zrealizowania w swojej codzienności.

To nie wydarzenie, które ma odpowiedzieć na coś, co się pojawiło. Chrześcijaństwo od samego początku istnienia, męczeństwo i śmierć za wiarę, traktowało w szczególny sposób. Postępowanie innych, stawało się siłą, która przekładała się na tych, którzy żyli i w tym odnajdywali odwagę dla swojego działania. Przykłady pociągają…

Święci, którzy stają się patronami kolejnych, kultywowanych już Nocy Świętych, stają się żywymi przykładami, drogowskazami dla nas, szukających sposobu realizacji własnego życia. Jedni potrzebują modlitwy przez wstawiennictwo świętych; inni potrzebują autorytetów wiary, które pomogą zrozumieć siebie i ukształtować swój osobisty styl życia. Jedni i drudzy, znajdą w tym wydarzeniu swój czas, swoje miejsce. 

Zastanów się do czego osobiście zachęca cię twój święty patron, albo święty, który w jakiś sposób znalazł się i swoje miejsce w twoim życiu? Czy możesz stwierdzić, że w czymś jesteś do niego podobny? Czy w czymś szczególnym ci on pomaga? 

Tyle moich przemyśleń na ten temat. Dla tych, którzy lubią szperać w przeszłości, zapraszam do kilku tekstów, stanowiących relacje, zaproszenie, na pierwszą Noc Świętych. Mam też dla chętnych zadanie – kto był patronem, poszczególnych, kolejnych Nocy Świętych w Gnieźnie.

plakatnocswietych

Garść historii.

Początki były takie… cyt. „Początek około godziny 22. Do gnieźnieńskiej fary przybędą pielgrzymki z relikwiami: św. Wojciecha, św. Radzyma Gaudentego, św. Bogumiła, bł. Jolenty oraz świętych, których doczesne szczątki przechowywane są w klasztorze w Strzelnie. Modlitewne czuwanie potrwa do godziny 23. Następnie z kościoła pw. Świętej Trójcy wyruszy procesja, która przejdzie pod Pałac Arcybiskupów Gnieźnieńskich, gdzie pod balkonem papieskim zebrani będą się modlić o rychłą beatyfikację Ojca Świętego Jana Pawła II.” 

Pewnie się zastanawiacie jakie były, są, powody obchodów tego rodzaju spotkania. Ks. Jan tłumaczył: „ma ono przypomnieć sens święta, które obchodzimy pierwszego dnia listopada. – Idea zorganizowania ,,Nocy Świętych” zrodziła się niejako pod wpływem nauczania dwóch papieży: Jana Pawła II, który był wielkim piewcą świętości, jako miary człowieczego życia, i Benedykta XVI, który o dążeniu do świętości nieustannie nam przypomina. Można powiedzieć, że Gniezno zostało zbudowane na kamieniach świętości. W kościołach przechowywane są relikwie czterech wielkich świętych: św. Wojciecha – patrona naszego miasta i jednoczącej się Europy, jego brata św. Radzyma Gaudentego, który był pierwszym arcybiskupem gnieźnieńskim, św. Bogumiła oraz bł. Jolenty, siostry św. Kingi. To zobowiązuje. Chcemy pokazać – dodaje ks. Kwiatkowski – że ich życie jest dla nas znakiem i za ich wstawiennictwem pragniemy modlić się o odwagę w dążeniu do świętości. Powód jest jeszcze jeden – obce naszej kulturze i tradycji Halloween. Nie da się ukryć, iż coraz częściej dzień Wszystkich Świętych kojarzy się nam z krzywo uśmiechającymi się dyniami i przebierańcami. Zamiast skupienia i ciszy mamy zabawę i pusty śmiech. To bardzo niepokojące, bo zmienia nasz stosunek do śmierci i paradoksalnie zamiast zmniejszać, tylko pogłębia strach przed tym, co nieuniknione. A przecież dla chrześcijan śmierć oznacza nie koniec, ale początek nowego życia. Jest przejściem z tego świata do innego. Jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego: ,,Dla tych, którzy umierają w łasce Chrystusa, jest ona uczestniczeniem w Śmierci Pana, by móc także uczestniczyć w Jego Zmartwychwstaniu (…). Śmierć jest końcem ziemskiej pielgrzymki człowieka, czasu łaski i miłosierdzia, jaki Bóg ofiaruje człowiekowi, by realizował swoje ziemskie życie według zamysłu Bożego i by decydował o swoim ostatecznym przeznaczeniu”. (tekst B.Kruszyk – Przewodnik)