Albo nasze myśli są zbyt wysoko, albo nasze wyobrażenia zbyt idealistyczne, przez co „Schodząc na ziemię” trafiamy na mury, których żadną siłą nie jesteśmy w stanie rozbić.

W świecie, w którym każdy z nas ma jakieś swoje miejsce, możemy odkrywać dwa hasła: SACRUM i PROFANUM. Te dwa pojęcia odpowiadają dwom, skrajnym rzeczywistościom. Każdy człowiek, w mniejszym lub większym stopniu ma wyczucie tych rzeczywistości. Ludzie mają w swoim życiu coś, co możemy nazwać ich świętością – jakaś wartość, stan, cel który unosi się ponad wszystkim. Ale każdy z nas, ma również określoną strefę profanum – grzeszną, a więc coś na co sobie nigdy nie pozwoli, granice, których nigdy nie przekroczy; praw, których nigdy nie złamie. Rozumienie tych pojęć ma ogromny wpływ na nasze życie codzienne, na wskazywanie również innych, nowych rzeczy jako świętych, albo w innym przypadku, jako grzesznych. Trudności pojawiają się wówczas, gdy sytuacje nie są tak przewidywalne i proste do oceny i zaczyna nam się mieszać, co faktycznie jest święte, a co grzeszne. Nagle pojawia się „skala szarości”, która utrudnia nam ocenę. Bo życie to nie tylko dwa bieguny – czarny lub biały.

Same pojęcia: świętość i grzeszność, które próbujemy zdefiniować przez nasze doświadczenia życiowe, sprawiają nam niekiedy ogromny kłopot. Bo jeśli idealizujemy to, co skrywa się za pojęciem świętości to coraz trudniej będzie nam realizować samą świętość, jak i też trudnością będzie dla nas to, by do tego „zbioru pt. świętość” dołożyć cokolwiek nowego.

W chrześcijaństwie pojawia się niekiedy trudność idealizowania pewnych pojęć, przez co sami wprowadzamy w nasze rozumowanie mury – bariery, które uniemożliwiają nam osiągnięcie jakiegoś stanu. Pojęcie „świętości” zostało przez niektórych chrześcijan sprowadzone do pojęć niedostępnych powszechnie, stąd samo stwierdzenie: „chcę być święty” brzmi nieco nienormalnie a dążenie do świętości dla wielu osób kojarzone jest z osiągnięciem doskonałość – perfekcyjności. Ale, czy to faktycznie oznacza, że posiadanie takiego pragnienia jest nienormalne? NIE! Idealistyczne rozumienie świętości sprawia, że nie możemy zrozumieć niekiedy błędów popełnianych przez ludzi – księży i innych osób; albo przez „kościół” jako instytucję. To są ludzie, więc nie idealizujmy sprawy, nie wrzucajmy do worka świętości, albo grzeszności. Skoro często potrafimy usprawiedliwić samych siebie, niektóre skrajne zachowania innych osób, dlaczego jest w naszym mniemaniu jakaś grupa osób, której wybaczyć nie można. Oczywiście konsekwencje muszą dotyczyć wszystkich złych sytuacji i wszystkich osób, a od księży powinno się wymagać więcej. W żaden sposób nie chcę bronić czegoś, co jest złe, ale na pewno na różne sprawy można by i trzeba by było spojrzeć trochę bardziej miłosiernie

Inną, dość powszechną niedoskonałością, którą możemy spotkać w naszym życiu jest tworzenie haseł i zawieszanie ich w próżni.

To mur, który stanowi często naszą osobistą trudność do pokonania. Lubimy hasła, one często w formie „reklamy” towarzyszą nam, wywołując jakieś skojarzenia z konkretnym tematem. Gdzie mamy do czynienia z tego typu hasłami – najczęściej w różnych akcjach, np. Lednica – piękne hasło, piękne spotkanie, tysiące młodych ludzi, dynamiczna impreza i co dalej. Ilu z nas wracając do domu, przez jakiś dłuższy czas, żyje jeszcze tym hasłem, zastanawia się nad nim i pracuje z nim? A pamiętasz jakie było hasło tegorocznego spotkania na Lednicy? Może nie wszyscy, ale myślę, że „hasła zawieszone w próżni” to kwestia, która jednak mimo wszystko dotyka bardzo wielu osób.

Sami sobie pomyślcie: jakie jest hasło roku duszpasterskiego? Jaki inicjatywy w tym temacie sami podjęliście?

Stwarzamy niekiedy sami, albo zobligowani jesteśmy do uczestniczenia w czymś, co stanowi później dla nas puste hasło, bez pokrycia, bez działania.

Wniosek wydaje się być prosty – to nie rozwiązanie, stwarzanie idealistycznych haseł – pojęć, których nie da się zrozumieć, ani tym bardziej osiągnąć. Nie wolno nam też banalizować ważnych spraw, umniejszać ich wartość. Podejdźmy do spraw w taki sposób, w jaki rzeczywiście powinniśmy. I próbujmy dotknąć tego dobrego świata, nie wyznając dziwnego hasła, że: „to nie dla mnie”.