z serii… – budować życie, codzienność.

Narzekanie

Niektórych rzeczy nie zrozumiemy, albo się do nich nie przekonamy dopóki, nie przeżyjemy na własnej skórze pewnych doświadczeń. Niekiedy zdarza mi się marudzić i narzekać, ale jakoś nie przywiązywałem nigdy do tego wagi, a tym bardziej kiedy ktoś mi mówił, że marudzę, traktowałem to jako mało znaczącą wiadomość. Nie przejmowałem się tym, bo nie czułem tego. Okazuje się, że wystarczy wyjść poza siebie, spojrzeć obiektywnie na inne sytuacje, nawet podobne, a w przypadku drugiej osoby, jakieś zachowanie stanie się bardziej rażące, niż wtedy, gdy dotyczy ono bezpośrednio mnie. Tak też miało miejsce, w kwestii narzekania.

Podczas wakacji, miałem okazję do spotkań z wieloma osobami. Kilka razy natrafiłem na sytuację, w której wysłuchiwałem wyżaleń innej osoby, narzekającej na swoją sytuację, na zajęcia, na osoby ją otaczające. Za pierwszy razem, jakoś bardziej nie przykułem do tego uwagi, ale gdy sytuacja miała miejsce już drugi i trzeci raz, zacząłem ją już inaczej traktować.

Pojawiło się szybko kilka wniosków, które podobnie jak w przypadku tej osoby, jak i również w odniesieniu do mnie, miały swoje konkretne przełożenie.

1. WNIOSEK – monotoniczność

Zaobserwowałem, że narzekanie jest niestety ciągłym powracaniem do prawie tego samego. Wysłuchiwanie któryś raz z kolei tej samej historii, z tymi samymi sytuacjami, osobami, ukazało mi, że często krążymy niestety, kiedy narzekamy, wciąż wokół tego samego tematu. Mimo zmieniającej się wokół nas sytuacji, my wciąż trwamy przy czymś, co miało może już miejsce dawno temu, wciąż nastawiając się negatywnie wobec sytuacji lub osób. Skoro wpadamy w taką monotoniczność, albo nawet monotematyczność, to czy nie czujemy zmęczenia w związku z tym tematem. Czy nie powinniśmy zauważyć, że życie ma jednak swoje różne sytuacje, w których możemy wiele zmienić? Wciąż opowiadanie o tym samym, sprawia, że zamykamy się w tym temacie. Nie dajemy życiu okazji pokazać, że jest inaczej, że możemy zrobić coś innego. Wygodniej nam jest narzekać na jakąś sytuacje, która miała miejsce dawno temu, niż cokolwiek, nawet w najmniejszym stopniu, zmienić. Monotoniczność sprawia, że pozbawiamy się twórczego myślenia jak i też działania.


2. WNIOSEK – stagnacja

Zaraz za monotonicznością pojawia się niestety stagnacja. Narzekamy, narzekamy, ale i tak akceptujemy to, co jest. Niestety poddajemy się często i rezygnujemy z jakichkolwiek innowacji, bo tak nam wygodniej. Co z tego, że usiądę z kimś, pogadamy narzekając o tym, co było lub jest, jak nie podejmiemy się tego, aby ruszyć z tych miejsc i zacząć coś zmieniać. Narzekanie doprowadza nas niekiedy do wyboru takiej właśnie sytuacji – wolimy po opiniować innych, obgadać, skrytykować, zamiast zastanowić się, co było nie tak, co możemy zrobić wobec przyszłości. Nasz wybór, to niekiedy stagnacja. Moglibyśmy w nieskończoność siedzieć i narzekać, obwiniając oczywiście wszystko i wszystkich dookoła, a sobie nie mając nic do zarzucenia. Stagnacja doprowadza do przekonania – że ja, na nic nie mam wpływu. Jak ktoś, zaczyna snuć mądrości pt. „no, co ja mam zrobić; ja nic nie mogę; no tak to jest; tacy oni są…” itp. to już możemy zrozumieć, że taka osoba, przygotowuje się, albo już w niej to nastąpiło, do stagnacji.


3. WNIOSEK – brak pozytywów i innego spojrzenia

To, co zatem zrobić? Możemy wpaść pułapkę akceptowania zastanej sytuacji i wciąż szukać argumentów „za i przeciw” naszemu narzekaniu. I nic w ten sposób nie zmienić, oprócz tego, że utwierdzimy znów naszą monotoniczność i stagnację. Przecież musi być jakiś sposób by wyjść z koła obłędu narzekania. Wydaje się, że najwłaściwszą postawą jest być otwartym. W rozmowie o której wspominałem na początku, odnalazłem zrozumienie dla tezy, że narzekanie jest bez sensu. Jednak wiem, że ja poszukiwałem możliwości wyjścia z tego koła i może właśnie to doświadczenie było mi potrzebne, aby zrozumieć, że narzekanie niczego nie zmienia, niczego nie daje. Jeśli jesteśmy otwarci, to będziemy chcieli i umieli wykorzystać otaczające nas sytuacje, spotkania i rozmowy z różnymi osobami. Dzięki temu, nabierzemy trochę dystansu do samych siebie, do spraw, które przeżywamy i wobec których narzekamy. Dystans pomoże nam spojrzeć trochę inaczej, albo całkowicie z innej strony. Inne rozwiązanie, które przychodzi mi do głowy, a które zaproponowałem również osobie, z którą rozmawiałem, to myśl: „mając jakąś propozycję wprowadź ją w życie”. Co z tego, że będziesz się buntował wobec tego, na co narzekasz. Jeśli masz jakieś rozwiązanie, widzisz jakiś sposób, to nie zastanawiaj się zbyt długo, lecz natychmiast spróbuj w jakimś stopniu, wprowadzić swoją myśl w życie.