VI Niedziela – Niedziela Palmowa – Łk 22, 14 – 23, 56

Potem wyszedł i udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną; towarzyszyli Mu także uczniowie. Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. A sam oddalił się od nich na odległość około rzutu kamieniem, padł na kolana i modlił się tymi słowami: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Wszakże nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i pokrzepiał Go. Pogrążony w udręce, jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię. Gdy wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku. Rzekł do nich: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.

Mój ogród, w codzienności.

Opis Męki dziś odczytywany jest wart rozważenia, zdanie po zdaniu, ale już sobie wyobrażam długość tego mojego wpisu w takiej sytuacji. Nie wiem, naprawdę muszę się wam przyznać – nie wiem, dlaczego ten powyższy fragment wybrałem, dlaczego on zagrał w mojej duszy szczególnie w ostatnim czasie i wciąż snuje swoją melodie w mojej duszy. Nie wiem, ale stał się dla mnie przewodnikiem już od wielu dni i będzie dalej.

Scena po ludzku zatrważająca – Jezus, wiedząc o zbliżającej się swojej śmierci, idzie na modlitwę. Wracam do tego, jak refren – że modlitwa poprzedza ważne wydarzenia w publicznej działalności Jezusa. Już to wystarczy by się zatrzymać.

Są jednak trzy, moim zdaniem, ważne momenty w tej scenie, nad którymi zapraszam was, byście i wy się zatrzymali.

Pierwszy moment to: „…padł na kolana i modlił się…” 

Kolejny moment to słowa modlitwy: „zabierz… ten kielich… wola, …Twoja niech się stanie!”

I trzeci moment, bardzo myślę ważny to: „Wstańcie i módlcie się…”

Dlaczego te trzy momenty. Pierwszy dlatego, że Jezus upadając na ziemie pokazuje jeszcze raz Kim On jest i Kim się stał – dla nas stał się człowiekiem, aby nas swoim ubóstwem ubogacić. Tajemnica Betlejem – tajemnica wcielenia tutaj daje znów o sobie znak. On klęka w imieniu nas wszystkich, przyjmuję modlitwę – rozmowę z Ojcem, jako konieczność przed podjęciem kolejnego kroku. 

Drugi moment pokazuje to, co Mu zarzucamy, a tutaj możemy odnaleźć tego znak – wątpliwość? Strach? Niezgodę? Pytanie? I ostatecznie głębokie zaufanie wobec Ojca. Spodobało mi się kiedyś wytłumaczenie, dlaczego Ojciec milczy w czasie męki. Nie ma nic więcej do powiedzenia. Po prostu Jezus realizuje Jego wolę. Nie ma nowego zadania, nie ma innej woli. Jest tylko da do spełnienia. Jezus wie, że milczenie jest potwierdzeniem – tak ma być.

Trzeci moment, to szczególne wezwanie, które brzmi jak nowe powołanie – wstańcie… Przyszedł moment „teraz” – moment spełnienia woli Bożej do końca. Nie można się ociągać, odwlekać… teraz trzeba to spełnić. Co? Iść na krzyż, stąd zaraz wychodzi naprzeciw żołnierzom, by się im oddać w ich ręce.

DOŚWIADCZENIE:

Stawiając duchowo czoła temu fragmentowi, od wielu już dni, widziałem jak ta scena we mnie dojrzewa. Modlitwa – zaufanie – działanie… to jest jeden z wielu „schematów” odczytanych przeze mnie w tym fragmencie, który pragnę dalej wcielać w swoje życie, a szczególnie w te momenty, w których po ludzku wydaje mi się, że „nie ogarnę”.