Jesteśmy sceptyczni wobec młodości? Zależy to od naszych doświadczeń z młodymi… Czy brak wiedzy, doświadczenia i niekiedy ambicji, może uprawniać nas do tego, aby ich nie brać na poważnie?
Pomyślałem o temacie młodości, w realiach szkoły. Entuzjam tego tematu, nie we wszystkich klasach był widoczny. To pokazuje, jak różni są młodzi, jak różne jest ich podejście do różnych kwestii. To prowokuje często do sceptycznego myślenia o młodych i takiego też ich traktowania. Zadałem im zadanie – by wypisali skojarzenia ze słowem: „młodość”. To, co mnie zaskoczyło, to fakt, że we wszystkich klasach, jako późniejszy efekt pracy, jako minus młodości, pojawiło się stwierdzenie: „nie traktują nas poważnie”.
Warto najpierw zastanowić się nad tym, dlaczego pojawia się takie postępowanie. Młodość to dla wielu dorosłych synonim niedojrzałości, brak doświadczenia, brak odpowiedzialności. Dlatego nie traktowanie poważnie młodych, wynika bardziej z braku zaufania. Zaufanie zdobywa się… to znaczy, że swoją postawą trzeba sprawić, by rzeczywiście inne osoby, zaczęły traktować mnie poważnie.
Innym, chyba dużo ważniejszym problemem jest to, że nie istnieje przestrzeń poważnych rozmów pomiędzy młodymi, a dorosłymi; nie istnieje relacja, partnerstwo i współpraca. Najpierw dorośli nie angażują młodych w ważne sprawy, a później, właśnie do nich, mają pretensje, że nie pomagają, że nie dają nic z siebie, że nie potrafią odnaleźć się w ważnych sprawach. Może to właśnie zdradza niezdolność dorosłych, która pokutuje nieumiejętnością radzenia sobie z różnymi sprawami, młodych ludzi. Każdy nabywa umiejętności z czasem…Stąd warto, mimo wszystko zaufać młodym, wprowadzać ich w ważne sprawy, aby przynajmniej uczyli się mieć swoją opinię i ją wyrażali. Nawet, gdy nie pomogą, angażując ich w ważne sprawy, dajemy im ważny znak – jesteście ważni, liczymy się z waszym zdaniem, pragniemy was zrozumieć.
Dorośli szybko zapominają o swojej młodości, albo pamiętają ją fragmentarycznie, wspominając wybiórczo tylko to, co w danym momencie jest im wygodne – „jak ja byłem w twoim wieku…” To pokazuje jak często nie potrafimy się wzajemnie odnaleźć w swoich światach – młodzi i dorośli. Dorośli wymagają, by młodzi dołączyli do nich – do ich myślenia, działania; natomiast sami nie mają często odwagi wejść w świat młodych i go zrozumieć. „Dorośnij… zmądrzej… spoważniej… poświęć się…” – wiele jest takich właśnie tekstów zmuszających młodych do bycia dorosłymi. A dzieci, za którymś razem przestają wołać: „tato, mamo… pobaw się ze mną; idźmy gdzieś…” Dzieci, w mentalności swojej, mają obraz zagonionych i zapracowanych dorosłych. Ja się w sumie nie dziwię, że uciekają od tego, by w tym względzie stać się dorosłymi. Młodzi, z dorosłości wybierają tylko przywileje, tylko to, co jest dla nich opłacalne i wygodne.
Uświadomiłem sobie, że poprzez lata i pracę, jestem sam pośrodku światów – młodych i dorosłych. Mam swoją tożsamość; znam progi swojego wieku i sam odczuwam niekiedy, że „nie traktują mnie poważnie”. Zawsze będą starsi i młodsi, i zawsze ktoś z nas znajdzie się pomiędzy jednymi i drugimi. Stąd dziś, jeszcze poważniej podchodzę do tego tematu, by wzajemnie wszystkich traktować poważnie.
To, w jaki sposób będziemy się wzajemnie taktowali, w pozytywnym znaczeniu może zaowocować czymś dobrym; jeśli źle się traktujemy, sami na sobie, w pewnym momencie, doświadczymy konsekwencji.