Już zaczynamy…

     Dzisiejszą niedzielą rozpoczynamy szczególny czas w Kościele. Katechizm Kościoła Katolickiego tak wyjaśnia ten czas: 

     „Celebrując co roku liturgię Adwentu, Kościół aktualizuje to oczekiwanie Mesjasza; uczestnicząc w długim przygotowaniu pierwszego przyjścia Zbawiciela, wierni odnawiają gorące pragnienie Jego drugiego Przyjścia (por. Ap 22, 17). Przez celebrację narodzin i męczeństwa Poprzednika Kościół jednoczy się z jego pragnieniem: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał” (J 3, 30).” (KKK 524)

     Powyższy cytat przypomina nam o dwóch kierunkach Adwentu: duchowym i fizycznym. Duchowo odkrywamy na nowo tajemnicę Bożych narodzin i tego, na co oczekujemy – powtórnego Jego przyjścia w czasie ostatecznym; fizycznie pięknie zamiar adwentu wyjaśnia myśl św. Jana Pawła II:

     Adwent jest przygotowaniem do wielkiej radosnej odmiany. Miarą Adwentu w każdym z nas jest postęp wewnętrzny, postęp duchowy człowieka. Trzeba, abyśmy nasz tegoroczny Adwent mierzyli również tą miarą. Trzeba, abyśmy do tego postępu przykładali się całym sercem. Trzeba, abyśmy szukali oczyszczenia w Sakramencie Pokuty i umocnienia w Eucharystii. (Jan Paweł II)

    Zatem rozpoczynamy czas – Adwent, który jest szczególną szkołą czekania. To nie jest czas umartwień, ale porządkowania naszych sumień…

     Przed nami cztery, pojawiające się w kolejne niedziele adwentu, rozważania, które wprowadzać nas będą w te szczególne zamysły tych dni. Zastanówmy się nad tym, co możemy w tym szczególnym dla nas czasie zrobić, dla siebie, naszych bliskich. Podejmijmy się codzienne, choćby krótkiej modlitwy w intencji dobrego wykorzystania tego czasu.

tydzień 1

Pan przychodzi – Pan przyjdzie.

Właściwy kierunek…

W ostatnim czasie szczególnie, zastanawiając się nad osobistym przygotowaniem do Adwentu, zapytałem samego siebie: w jakiej „perspektywie wiary” faktycznie żyję? Czy mamy świadomość dwóch kierunków. Pierwszy, to ten który był bliski wszystkim towarzyszącym Jezusowi osobom – to perspektywa zbawienia, czyli krzyża. Drugi, to prowadzący od tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa do doświadczenia żywej wspólnoty – Kościoła, oczekującej zesłania Ducha Świętego i powtórnego przyjścia Chrystusa.

By łatwiej sobie to wyobrazić, możemy oczyma wyobraźni namalować górę, na szczycie której są obecne dwa wydarzenia: śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Uczniowie wraz z Jezusem wspinają się na tę górę, by doświadczyć tych wydarzeń. My natomiast przyjmując te wydarzenia, tak jakbyśmy z tej góry schodzili i wyruszali w dalszą podróż. Właśnie Kościół, a więc i każdy wierzący jest w tym drugim kierunku. Naszą perspektywą jest przeżycie i przyjęcie śmierci i zmartwychwstania Chrystusa i wyruszenie ku „nowej ziemi i nowemu niebu”. 

Właściwa perspektywa wiary, jest też pomocna w kształtowaniu właściwych postaw w życiu codziennym. Codzienność to działanie, które rodzi miłość bliźniego, miłość wzajemną. Dzięki takiemu działaniu, takiej perspektywie wzrastamy w doświadczeniu wspólnoty, Kościoła. W tym kontekście nasz śpiew: „Maranatha” oznacza coś znacznie więcej niż tylko radość z tego powodu, że „Bóg stał się Człowiekiem – ofiarowując nam swojego Syna”, ale idąc dalej wskazuje na radość ze spotykania Boga w naszym życiu; radość z podjętej z Nim współpracy i w końcu – radość z tego, że w ostatecznych czasach spotkamy się z Nim, twarzą w twarz. 

Dziś pytając się o wiarę, możemy z całym przekonaniem stwierdzić, że dzięki perspektywie adwentu, przypominamy sobie i wzmacniamy w nas to piękne doświadczenie żywej wiary, która rodzi dobro, miłość… Choć oczekujemy czegoś podobnie jak apostołowie, nowego, niewyobrażalnego, to jednak mając już jakiś „plecak doświadczeń wiary”, możemy rodzić Jezusa wszędzie tam, gdzie w naszym życiu będzie panowało dobro.

Pomyślmy w tym kontekście, może trudnego rozważania, o konkretach. 

Pewien mężczyzna, podczas spotkania pewnej grupy, opowiedziała historyjkę o tym jak zmieniła się jego relacja do jednej z jego córek, po tym jak podjął bardzo ważną decyzję. Córka wyjechała na studia do oddalanego sporo kilometrów od miejsca zamieszkania uniwersytetu i było jej bardzo ciężko. Zadzwoniła do domu, żeby podzielić się tym, z czym się zmagała. Jej ojciec postanowił rzucić wszystko i ruszyć w pięciogodzinną podróż samochodem do miejsca w którym studiowała, żeby pokazać jej swoją miłość i wsparcie. Następnego dnia rano czekał na nią pod akademikiem. Widząc go natychmiast na nowo zrozumiała miłość swojego ojca do siebie i w tamtej chwili, ich relacja, która wcześniej była słaba, została przemieniona. Jakiś rok później inny mężczyzna znalazł się dokładnie takiej samej sytuacji i od razu wiedział, co ma zrobić.

To, co osobiście przeżywamy, dzięki naszej wierze, może stać się dla nas perspektywą dla nowych podjętych działań, ale również lekcją, która pokaże nam, jak ważne jest to, byśmy dzielili się swoimi doświadczeniami z innymi osobami. Pan przychodzi – Pan przyjdzie, w różnych momentach naszego dnia, w różnych sytuacjach. Wiara, pomoże nam wzrastać w tych perspektywach, które rodząc dobro, przyniosą owoce Miłości.