Chrystus powołuje nas w taki sposób, w jaki sobie nawet byśmy niekiedy nie wyobrażali. Oczekujemy Go w wielkich sprawach, a On przychodzi w potocznej codzienności. Liczę, że przyłączy się do mojej ciszy, a On przeszywa ją głośnym krzykiem jakiejś sprawy.

 

Rozmowa Nikodema z Jezusem jest jak warkocz. Splatają się ze sobą zarówno myśli o fizycznym, doczesnym życiu, jak i też wymiar głębszy, duchowy, przenikający całą osobę na wskroś, jak również całą jego codzienność. To wzajemne przenikanie się różnych spraw również w naszym życiu, często prowokuje do stawiania pytań i podejmowania takich działań, które są może zupełnie nowe, ale to właśnie one mogą w nas coś zrodzić. Spotkanie Chrystusa z Nikodemem jest tak powolny proces odsłaniania i prowadzenie do tajemnicy. Nie od razu Nikodem wie, o co chodzi i nie od razu zadaje właściwe pytania. Niezwykła cierpliwość Chrystusa. Przeprowadza Nikodema przez jego ciemność, wątpliwości, przez niezrozumienie, ale nie daje jednak gotowej odpowiedzi, lecz wciąż podprowadza. My chyba oczkujemy wyraźnych i gotowych odpowiedzi, jakbyśmy chcieli dostać powody, gotowe rozwiązania i już ustalone kierunki. Nawet gdy otrzymamy cokolwiek, to wydaje mi się, że i tak nie będzie w nas satysfakcji i właściwej otwartości. Jeśli liczysz na to, że od Boga otrzymasz gotową odpowiedź i że będzie ona ci pasowała, to myślę, że wiele razy się zdziwisz, albo nawet będziesz rozgoryczony. Zgoda na Boga to zgoda na podróż nową drogą, która nas zaskoczy, może wyprowadzi nas w zupełnie nową przestrzeń, przez co wyrwie nas z takiego „gotowego świata”, który sobie przygotowaliśmy jak ciepłe gniazdko. Wyrwani, możemy czuć początkowo opór, nawet niechęć, ale nigdy droga zaproponowana mi przez Chrystusa, nie wyprowadziła mnie w jakimś bezsensownym kierunku. Mimo oporów, niekiedy nawet ogromnych, każda Boża droga była dla mnie bardzo ważna i potrzebna. Fakt, że do niektórych rzeczy prowadziła mnie strasznie długa droga, ale to wynikało bardziej z oporów, które były we mnie, niż z tego, że doświadczenie było aż takie trudne.

 

Myślę, że obecne sytuacje, jeszcze bardziej ukazują istniejące pomiędzy nami różnice, których nie da się ujednolicić jakąś umową. Nie jest to łatwy świat i nie jest łatwo podjąć decyzję.

Gdzie się narodzić? Jaka rzeczywistość jest dla mnie ważna — jakim sprawom poświęcam dużo czasu, w które angażuje swoje serce? Czy bliżej mi do spraw „fizycznych”, przyziemnych, czy bliżej mi do spraw duchowych? A może tym razem powinienem odnieść się do obu rzeczywistości i faktycznie powinienem się zastanowić nad tym, jak te sprawy w moim życiu powinny się wzajemnie ubogacić, przenikać, wzajemnie budować?

Pomysł wyniknął z fragmentu biblijnego – „To, co się z ciała narodziło, jest ciałem. A to, co się z ducha narodziło, jest Duchem” (J 3,6) Narodzić się na nowo, to oczywiście najpierw duchowe znaczenie, stania się nowym człowiekiem. Trudno oczywiście jest mi to jednak sobie wyobrazić, że moje serce staje się nowe, a moje działanie pozostaje stare. I na odwrót również, skoro zrodzę nowe działanie, to trudno sobie wyobrazić, by w takiej sytuacji moje serce, w jakiś sposób nie stało się również nowe. Życie duchowe daje nam wyraźną podstawę, fundament. Przecież po coś stawia się fundament, chociażby po to, by na nim coś konkretnego budować. Jeśli „narodzisz się na nowo” wówczas zyskasz bardzo ważny element w konstrukcji twojego życia. Powinieneś w takiej sytuacji, zacząć budować.

Pomyśl, czy fizyczna i duchowa rzeczywistość są złączone we właściwy sposób w twoim życiu? Czy masz właściwy kierunek? O co mi tak naprawdę chodzi. Otóż od początku realizacji tego tematu na stronie, pojawił się również „projekt” – KOMPLEMENTY. Mogłoby się niektórym wydawać, że nie ma to zupełnie połączenia z tematem „narodzić się na nowo”. Nic bardziej mylnego.

A w jaki sposób wy potraktowaliście codzienny komplement?

Bardzo często odczytywałem wiadomości typu: „Dziękuję i nawzajem” albo „dają mi dobrą energię, nawet gdy mam zły dzień” lub „Przeczytanie komplementów zwiększało poczucie własnej wartości”, albo „Bardzo dobry pomysł” a inni „Sam projekt bardzo dobry, trafiony. Słowa codziennie mobilizują i podbudowują”. Pojawił się też głos, że „mimo wszystko to sztuczne i nie odnajduję się w tym”

W filmie wprowadzającym temat mówiłem:
„Jeśli się w nim (komplemencie) nie znajdziecie, niech stanie się mobilizacją do tego, aby zrodzić właśnie taką postawę w swoim życiu. A jeśli ten komplement czujecie, że właśnie was dotyczy, to wyraźcie to poprzez wdzięczność w modlitwie względem Boga, że udaje się wam takimi być”

Każdy komplement miał was najpierw dotknąć wewnętrznie — zrodzić w was dobrą myśl o waszej wyjątkowości i niezwykłej, niepowtarzalnej wartości. Budząc w sobie takie pozytywne rzeczy — to też sposób, w jaki myśli o nas nieustannie Bóg — każdy z nas mógł to myślenie, działaniem umacniać w swojej codzienności. „Narodziny w Duchu, a później narodziny ciałem” – pomyślmy, jak wiele pięknych spraw jest w nas, którym powinniśmy dać też życie w naszej codzienności. DAĆ ŻYCIE — to hasło ma dziś tak wiele znaczeń, wyraża tyle emocji. Bóg w każdym z nas pozostawił swoją miłość. Otwórzmy się na nią. Pozwólmy jej w nas żyć i spróbujmy, chociażby, zobaczyć dokąd to nas w życiu poprowadzi. Zdziwisz się, do czego chciałby cię powołać Bóg.