Otaczamy się zarówno ludźmi, jak i sprawami, które są dla nas ważne. Ale w świecie, którym istniejemy i działamy, często wpadamy w różnego rodzaju pułapki, których do końca nie jesteśmy zawsze świadomi. Zagrożenie jest tym większe, że to, co dla jednych jest wyraźnie widoczne, dla innych już takie nie musi być. Często wpadamy w dziurę, stworzoną poprzez skrajności. Dwa przeciwległe bieguny, niestety się nie przyciągają, lecz odpychają. Problem tkwi w tym, że niekiedy jedną rzecz, z tych dwóch biegunów, widzi się zupełnie inaczej, niekiedy skrajnie. Niekiedy dla jednej osoby, coś jest zupełnie oczywiste, a dla drugiej osoby może być ta sama sprawa, zupełnie niejasna. 

W naszej codzienności, życiu, pojawiają się różnego rodzaju sytuacje, niekiedy dziwne, które są konsekwencją „dwóch biegunów”. W tym miejscu, chciałbym wam pokazać, dość spontaniczne odkrycie, które dla wielu jest niestety dość powszechne. Ja nazwałem to odkrycie: „filozofia oczywistości”. 

Na początek podam konkretne przykłady, które już w zasadzie wyjaśnią cały problem, różnych sytuacji.

Odpowiedz sobie na proste pytania: czy kochasz swoją rodzinę? czy uważasz, że faktycznie jesteś wierzący? czy zależy ci na czymś w życiu?

Pewnie jakieś konkretne odpowiedzi udzieliliście, ale spójrzmy dalej na te sprawy. Co przemawia za tym, co konkretnie w życiu codziennym pokazuje, że: kochasz swoją rodzinę, że wierzysz, że na czymś ci zależy. I jeśli znajdziesz, lub nie, te konkretne rzeczy, które przemawiają, bądź ich brak, powoduje, że twoje stwierdzenie jest puste. Dlatego warto, abyśmy poszli jeszcze dalej. Czy to, co ty uważasz za konkretny gest potwierdzający twoją miłość, wiarę itd. jest widoczne też w życiu codziennym, dla innych? 

Tutaj najczęściej pojawia się to, o czym pisałem wcześniej: „dwa bieguny”. Inni albo tego nie dostrzegają, albo nie oceniają w ten sam sposób co ty. Stąd pojawiają się wyraźne granice pomiędzy tym, co dla jakiejś osoby jest oczywiste, a tym, co rzeczywiście widoczne jest w życiu codziennym. Życie zbyt mało wyraźnie, niestety, przemawia za tym, co jest przez nas uważane za oczywiste. Zbyt rozluźnione myślenie, powoduje również rozmycie naszej postawy. Nasze działanie, choć może wydawać się konkretne, przez innych, może być odczytane w zupełnie inny sposób. Dlatego, musimy sami przekonywać się o tym, że to, co jest dla nas oczywiste, w wyraźny sposób podkreślane jest przez to, co mówimy, co robimy. Nie chodzi o to by być przekonanym, czy przekonywać na siłę innych, ale o to, by nasze działanie było i dla nas i dla innych, konkretne i jednoznaczne. 

 

Bywa tak, że zachowujemy się jakby to, co oczywiste, było zbyt oczywiste, by się tym zajmować.

Raz wyznana miłość, okazane uczucie, nie jest wystarczające, by trwało w nieskończoność i samoistnie się rozwijało. Jeśli rzeczywiście kogoś kochamy, czy jesteśmy wierzący, powinniśmy uzmysłowić sobie, że działanie nie jest tylko ogólną deklaracją, czy demonstracją, ale dążeniem do tego, aby wzrastała w nas miłość, wiara itp. Często przechodzimy ponad sprawami oczywistymi, nie zdając sobie jednak sprawy z tego, że tak dalecy jesteśmy od spełniania jakiś oczywistych spraw, że już może nawet nie zauważyliśmy, że to, co niby dla nas tak oczywiste, przestało w ogóle funkcjonować, czy istnieć. Nie powinniśmy bagatelizować niczego, a tym bardziej tego, co dla nas ważne i oczywiste. Sprawy, które określamy mianem „oczywiste”, powinny tym mocniej odciskać swoje ślady istnienia w naszej codzienności. Coś co dla nas jest oczywiste wymaga nieustannego „podpalania”, abyśmy w tym wzrastali, rozwijali to i widzieli konkretne owoce.

 

skoro oczywiste, to na dalszym planie?

Sprawy „oczywiste” to dla nas zasadnicze, ważne… Stąd one powinny być dla nas pierwszoplanowe. Ich istnienie, to nie jakaś tymczasowa dekoracja, ale coś, co nam przyświeca, stale towarzyszy i co nami kieruje. Jeśli sprawy „oczywiste” schodzą na dalszy plan, przestają być dla nas ważne. Jeśli dostrzegamy, że już coś tracimy, że coś odchodzi wraz z przeszłością, to pewnie wcześniej mogliśmy dostrzec jak powoli przesuwały się te sprawy na dalszy plan, przestając być dla nas istotnymi i istotnymi punktami naszego zainteresowania. 

W prosty sposób, przenosząc coś do zbioru „oczywistości”, możemy pozbawić tą sprawę ważności i wartości. Ktoś przecież mógłby stwierdzić, że: raz wyznana miłości wystarczy, po co więcej sobie ją wyznawać. Ale czy rzeczywiście można tak żyć? To, co dla nas oczywiste, w oczywisty sposób powinno być w polu głównych spraw, którymi się interesujemy, w które się angażujemy i które rozwijamy.