To tak nadzwyczajna rzecz w naszym życiu. Jest jej zbyt mało, bo zagłuszona chaosem wydarzeń, głosów miasta, myśli ludzkich, znika lub staje się niedostrzegalna. Zastanawiam się gdzie istnieją jeszcze skanseny ciszy, gdzie mogę ją odnaleźć zrozumieć. I po co mi cisza, jak mogę ją wykorzystać.

Możemy sobie pomyśleć, że nie jesteśmy ani mnichami, zakonnicami, że nasze życie wymaga wyjścia z domu, biegania i załatwiania różnych spraw, więc cisza nie jest dla nas. Nie mamy warunków, aby ją stworzyć, bo tym bardziej dom, dzieci, szkoła, zajęcia itd. Wszystko to sprawia, że każda minuta naszego życia wymaga naszego zaangażowania i działania, a nie relaksu i ciszy. Jak mam przeciwstawić się naturze mojej codzienności, by wejść w ciszę, by ją zrozumieć i przyjąć. 

Mamy przekonanie, że tylko nasze działanie jest produktywne, bo przecież jak pracujesz to zarabiasz… Jak działasz, osiągasz jakieś rezultaty… W przeciwnym razie nie opłaca się. Stąd nasze podejście do ciszy – wydaje nam się ona mało produktywna i efektywna dla naszego życia. No bo co zyskam siedząc w pokoju w całkowitej ciszy, kiedy wiele spraw czeka na realizację, a nikt za nas tego nie zrobi. Widzę, jak wiele razy toczy się we mnie walka pomiędzy aktywizmem, a wyciszeniem. Z jednej strony stos spraw, które trzeba  zrealizować, a z drugiej strony to głębokie pragnienie ciszy, bo wiem co ona może mi dać. Toczymy walkę z samymi sobą. Jaki jest wynik tej walki? Ja, mimo szczerego pragnienia udania się w „krainę ciszy” niestety przegrywam z obowiązkami i innymi sprawami, które wiszą mi nad głową, ale to wcale nie oznacza, że tej ciszy nie ma, że jej się boję i jej unikam. Cisza, jest nam potrzebna, a jej walory poznamy dopiero wtedy, gdy uda nam się wygrać, przynajmniej jedną walkę z obowiązkami.

To ciekawe, że chcąc znaleźć miejsce ciszy, możemy udać się w odległe miejsca naszych miast… do parku, w jakieś pustoszejące się uliczki i zakamarki. Ale nie do końca możemy mieć pewność, że tam właśnie tej ciszy doświadczymy, bo może okazać się, że podobnie jak my, jakaś rodzinka z psem wybrała się na spacer do tego samego parku; albo na ulicy akurat wtedy zaczęto rozkopy i instalowanie jakiś rur. To gdzie mogę być pewnym, że zastanę ciszę? Ja znam takie miejsce, wy pewnie też i dlatego skoro tak wszyscy dokładnie wiemy, pozostawmy ten kierunek w naszych głowach i postarajmy się, właśnie z tej racji, że jest to tak oczywiste miejsce, pójść do niego i zatopić się w ciszy.

Po co nam cisza? Dla mnie chociażby jest potrzebna, aby usiąść i napisać kilka słów, które później możesz przeczytać na mojej stronie. Szukałem już różnych warunków i miejsc do pisania, ale sprowadzało się to zawsze i tak do tego samego – do potrzebnej ciszy, gdziekolwiek się znalazłem to i tak jej potrzebowałem. Nie dlatego, że łatwiej mi się skupić, czy wpaść na jakiś pomysł. Wiem, że potrzebuję ciszy, aby móc usłyszeć „szept z góry”, który mnie w tym pisaniu poprowadzi. Nie mam gotowców, nie mam tysięcy fiszek z cytatami, które wyciągam jak as z rękawa i układam sobie artykuł. Choć wiem, że tak byłoby znacznie łatwiej, szybciej… Właśnie dlatego potrzebuję ciszy, by usłyszeć: najpierw Tego, który jest Panem mojego życia; później, by usłyszeć siebie i to w jakim tempie biją różne sprawy codzienne. 

Po co nam cisza? Paradoksalnie, cisza może posłużyć nam do tego, aby pewne sprawy zobaczyć. Nie docenię ciszy, w ciszy, raczej gdy znajdę się w ogromny hałasie, zdam sobie sprawę, jak ważna i pożyteczna jest ona dla mnie. Już kiedyś chyba dzieliłem się tym spostrzeżeniem. Po miesiącu bycia w małym miasteczku, gdzie cisza przerywana była jedynie głosem kolegi, lub innej osoby, albo dźwiękiem przejeżdżające gdzieś daleko samochodu, znalazłem się w ogromnej galerii w Warszawie i poczułem się taki mały w tym świecie, który zewsząd do mnie krzyczał poprzez różne wystawy, reklamy i sygnały… Wtedy uświadomiłem sobie i to zobaczyłem, jakim skarbem dla mnie jest to „małe miasteczko”, które ma swoje tempo życia, inne zmartwienia i inne owoce życia.

Po co nam cisza? Słyszałeś kiedyś bicie swojego serca? Penie tak, gdy zziajany wpadłeś na ostatnią chwilę do szkoły, pracy, lub na jakieś spotkanie. Jakże niezwykły dźwięk – trochę przerażający, ale piękny. Tylko w ciszy, można usłyszeć i rzeczywiście poczuć, że się jeszcze żyje. Lubie zatrzymać się w ciszy i popatrzeć na to, co było – na życie, które minęło, na doświadczenia, które mnie spotkały. Ale dzięki ciszy, umiem wyraźniej zrozumieć też to, co nastąpi. W hałasie codziennym, pewne rzeczy mogą mnie przerażać, a ich realizacja może na tyle wciągnąć, że nie będę miał czasu się zastanowić i zrobić coś lepiej. Właśnie dlatego cisza, tak konieczna dla życia, by nie zepsuć ważnych spraw, by przemyśleć, ocenić i podjąć właściwe decyzje.

Myślę, że wyraźne stało się to, do czego może zaprowadzić mnie cisza. Mogę, siedząc w wygodnym fotelu, pijąc ciepłą kawę zrozumieć po co tutaj jestem na tym świecie. Mogę odkrywać znaczenie różnych doświadczeń w moim życiu. Mogę odkryć siebie, swoje uczucia, porażki i ich przebieg; mogę odkryć nadzieje i to w jaki sposób czynić swoje życie jeszcze bardziej pełnym wartości.