Pytanie, które notorycznie pojawia się w rozmowach, na temat wiary. Jeśli ci, co faktycznie nie chodzą do kościoła, zadają to pytanie – to może to kwestia poszukiwania. A co, gdy to pytanie zadaje ten, który jest w kościele, który czuje się tym znużony?

Ci, którzy nie byli jeszcze w kościele, mogą nie wiedzieć, co tak naprawdę tracą. Natomiast ci, którzy chodzą do kościoła, już taką świadomość powinni mieć, ale czy mają? Można mówić o wielu niedoskonałościach chrześcijanina, w tym też o nieświadomości. Nie jestem w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie: „ilu chrześcijan ma rzeczywiście świadomość, w czym uczestniczy?” Mogę jedynie dołożyć wszelkich możliwych starań, by ukazując prawdy wiary, robić to w sposób możliwy do zrozumienia i przyjęcia. Zależy mi jednak przede wszystkim na tym, aby odkrywane prawdy, przekładać rzeczywiście na konkrety zawarte w codzienności. Jednak, to każdy z nas powinien dołożyć wszelkich starań, by zgłębić to, w czym uczestniczy, by zyskać przez to, prawdziwe doświadczenie życia. Problem w wielu osobach tkwi w tym, że ich podejście zdradza, że chodzi o realizację jakiejś tradycji, a nie o to, by w pełni PRZEŻYĆ tą sytuację. W kontekście wielu spraw, ale nade wszystko względem tematu kościoła, powinniśmy powziąć kluczowe działanie.

Pierwsza rzecz, która pomaga mi zrozumieć moje miejsce w kościele, jest moja mentalność i fakt, gdzie rzeczywiście jestem. Postawa człowieka, ma ogromny wpływ na to, jak postrzegamy świat i sytuacje wokół nas. Jeśli mentalnie jestem poza kościołem, obok niego, patrzę z konkretnego dystansu, który mnie oddala, a nie zbliża, to w jaki sposób mam odnaleźć jakiekolwiek przekonanie? Jeśli nie czuję się częścią kościoła, nawet najmniejszą, wciąż patrzę z boku, spoza tego obszaru, a nie ze środa, i przez to wciąż powielać będę argumenty typu: „głupi księża…”; „tylko kasa…” albo „w kościele są tylko same dziadki”, itp. Jeśli miałbym ocenić np. twój dom, twoją pracę, mogę powielać schematy przypisywane wielu osobom i naprawdę ocenić Cię bardzo krytycznie. Poznając ciebie, może twoje wady nie znajdą wyjaśnienia (wytłumaczenia), ale zmiana nastąpi we mnie… Będę poczuwał się do odpowiedzialności i będę starał się w jakikolwiek sposób ci pomóc. Tu tkwi ta różnica – być na zewnątrz, a być wewnątrz czegoś.

Druga sprawa. Jeśli jesteś na obrzeżach jakiegoś tematu (np. kościoła), albo sytuacje sprawiają, że coś cię z wnętrza wypycha na zewnątrz – warto abyś spróbował zrozumieć obecną sytuację. Każdy ma w sobie jakiś bunt. Można go mieć również wobec Boga, wobec kościoła i wielu innych spraw. Jednak iść dalej, niosąc w sobie bunt, to jednak żadna strategia. Jak mnie coś wkurza, to chodzę zdenerwowany przez jakiś czas, ale w jakimś momencie, sam bunt zaczyna mnie denerwować i zaczynam zadawać sobie pytania i szukać odpowiedzi. Co mi daje, że denerwuje mnie jakaś sytuacja, osoba? Czy samo moje zdenerwowanie coś zmieni, albo czy jak odwrócę się od problemu, to on znikanie? Otóż to, jeśli spróbuję zrozumieć o co tak naprawdę mi chodzi, gdy nazwę rzecz po imieniu, a przede wszystkim, gdy sam zacznę działać, to ostatecznie da mi to jakiś wewnętrzny pokój. Czy jeśli np. denerwuje cię jakiś ksiądz, to powód by w ogóle opuścić Kościół i wypiąć się na Boga? Lepiej, gdy zmienisz parafię, niż gdybyś miał się odwrócić od Boga! Oczywiście, nie uciekaj od spraw, bo tak ci wygodniej, niekiedy trzeba się z jakąś sprawą pomęczyć, by móc coś zrozumieć.

Trzecia sprawa. Najbardziej denerwuje mnie stwierdzenie typu: „nie pójdę do kościoła, bo tam nic się nie dzieje”. Są dwie sprawy w tej kwestii – pierwsza – a coś spróbowałeś zrobić, włączyłeś się w jakieś działanie, by mogło się zacząć coś dziać? Druga strona medalu – jak idziesz na film komediowy, to spodziewasz się dramatu? Jeśli idziesz do kościoła np. tylko na Mszę, to dlaczego dziwisz się, że tam wciąż się modlą? Znów przychodzi taki ważny moment – zadanie, trzeba zrozumieć po co jest to miejsce – czemu ma ono przede wszystkim służyć.

Ja pójdę do kościoła – pójdę się tam pomodlić, a nawet, jak mi ludzie pomogą coś zrobić, to będę starał się tam w kościele tworzyć wiele, pięknych rzeczy. Przyjdziesz? Podziałamy razem?