czy jesteśmy wolni?

Ostatnio będąc w sklepie z prasą, usłyszałem mniej więcej taki dialog, w którym brały udział trzy panie.

Pani kupująca mówi: już tak dawno nie grałam, może mi pani poleci jakąś loterię.

1 pani sprzedawczyni: może lotto…

kupująca: a ile kosztuje…

1 pani sprzedawczyni: jest wiele do wyboru, zależy ile pani chce zapłacić (tutaj wymieniła różne ceny…)

Po zdecydowaniu się, kiedy już sprzedawczyni wydrukowała, znów zaproponowała:
a może pani też chce jakąś zdrapkę kupić…

znów pytanie o cenę… i decyzja kupna.

2 pani sprzedawczyni: (jakby spod lady, odzywa się) może „Wróżkę”, to takie ostatnio poczytne pisemko…

kupująca: nie, raczej nie czytam takich rzeczy…
dialog urwany, jakby ze smutkiem i rozgoryczeniem, że nie udało się wcisnąć kolejnej rzeczy…

Ja rozumiem, że najważniejsze dla sprzedającego jest upchnięcie jednej osobie, jak największą ilość różnych rzeczy, ale żeby aż tak natarczywie. Zresztą, byłem następnym klientem i usłyszałem 3 inne propozycje, oprócz tego, co rzeczywiście chciałem kupić. Historia powtarza się w zasadzie za każdy razem, gdy kupuje tam różne rzeczy. Niezależnie od tego, co chce, jakby w pakiecie proponuje mi się kolejne rzeczy. Ma się wrażenie, że z jednej strony to wychodzenie w stronę klienta, jego potrzeb, ale z drugiej strony, mam wrażenie, jakby panie chciały mi udowodnić, że przychodząc do tego sklepu, do końca, nie wiem co chce kupić.

Czyżby to była ogólna moda, sprzedaży wiążącej, a może panie liznęły trochę tematu manipulacji i za każdy razem próbują wpłynąć na klientów, oferując im natarczywie, przeróżne rzeczy.

Ja poczułem niesmak, bo wydało mi się rażące to, że ktoś próbuje w jakiś sposób, wpływać na moją wolność. Ile jest takich sytuacji, niekoniecznie związanych z zakupami… Może właśnie nieustanna możliwość dokonywania wyboru, staje się dla nas, współczesnych ludzi zamiast radością z możliwości, to przekleństwem.

Myślę, że podobne dialogi, odbywają się we wnętrzu większości z nas. Nie chodzi tylko o sferę codzienności – egzystencjalną, ale powoli zaczynają się już takie sytuacje, odnosić do spraw ducha – egzystencji wewnętrznej.

Ciągłe wybory.

Mamy tak wiele możliwości, że chcąc właściwie wybrać, musimy przedzierać się przez gąszcz różnego rodzaju propozycji, które i tak mogą nas zaskoczyć swoistym małym haczykiem, skrywanym pod przykrywką „małego druczku” na końcu umowy. Ale wybór musi się dokonać. Czyniąc zakupy, mniej poważne, jak i też te większe, poszukuje najtańszej oferty. Tani produkt… tania przesyłka… pewność, że towar jest dobry, sprawdzony… Sugerujemy się tym, co widzimy u innych, tym co powiedzą, co pokażą, co inni przeżyli jako swoje doświadczenie. Dokonujemy wyborów, które napotykają nieustannie zbyt wiele możliwości. Chyba byłoby dużo łatwiej, gdyby lista możliwości, była znacznie krótsza. Ostatnio usłyszałem opinie pewnego człowieka na temat księdza: „mądry, ale się nie sprawdza…” Wydaje się być to żenujące, kiedy wybór sprawia, że możemy jednego skrzywdzić oceną, rzucając cień złej opinii na kogoś. Mamy wybór i myślę, że to dobrze, że nie pozostajemy ograniczeni. Jednak przesadna możliwość wyboru, niestety znów czyni nas zniewolonymi.

Im więcej opcji, tym większy problem.

Podjęcie decyzji, wśród tak wielu możliwości nie jest łatwe. Zatem jak właściwie wybrać? Myślę, że każdy z nas ma swoje, jakieś sprawdzone kryteria, którymi się kieruje i które ułatwiają w znacznym stopniu, dokonanie wyboru. Jakie masz kryteria? Każdy z nas powinien się zastanowić, czy są one właściwe i czy rzeczywiście ułatwiają nam egzystowanie. To, że mamy szeroki wachlarz możliwości, nie powinno sprawiać, że będziemy odczuwali na sobie presję, czy zniewolenie. Pragnienie wolności, powinno nami kierować we właściwy kierunek. Czy twoje kryteria, pomagają ci być wolnym, odpornym na różne propozycje. Jednym z wielu moich kryteriów, którymi się posługuję jest: stanowczość.

Brak zdecydowanego: Tak i Nie.

Słysząc powyższy dialog, pomyślałem, na ile człowiek zdecydowany ma siłę powiedzieć w jednej sytuacji: TAK, a w innej: NIE. Brak zdecydowania, powoduje, że sami nie jesteśmy pewnie, czy powiedzieć Tak, czy Nie. Pani kupująca gazetę, uległa swojemu niezdecydowaniu, co sprawiło lawinę propozycji przed którymi stanęła i wobec których musiała wyrazić swoje Tak, lub Nie. Wydawało mi się, że nie do końca słowo Tak padało z przekonaniem. Nawet ostatecznie słowo Nie wobec poczytnej niby gazetki, nie było wyraźnym i zdecydowanym Nie. Wobec wielu możliwości, które nas otaczają, umiejmy zachować dystans i zdecydowanie. Zwróćmy uwagę, czy to, co pragniemy wybrać, rzeczywiście przyniesie nam jakąkolwiek pozytywną rzecz. Wolność, o którą tak często walczymy, o której tak wiele mówimy i piszemy, często zostaje ograniczona, przez nasz brak wolności. Słowo bardzo cenne, a jego wartość ponadczasowa, wymaga od nas dojrzałości.