Pełna mobilizacja na cmentarzu! Zmywanie, szorowanie, grabienie, zmiana kwiatków, nowe zapalone znicze i to wszystko?

Oprócz pięknej i zachęcającej do zadumy otoczki wokół tych świąt, istnieją jednak znacznie głębsze i ważniejsze elementy, o których niestety niekiedy zapominamy. Jest to czas szczególnej refleksji o śmierci, życiu, świętości, o ludziach, którzy często w naszych oczach w wielu sytuacjach byli cichymi bohaterami. Spacer po cmentarzu odsłania nam bliższe i dalsze historie ludzi. Kojarzone przez nas nazwiska, rodzą w naszych myślach różne historie, które na nowo przypomniane, wzruszają i rodzą nowe emocje. Wspomnienia budzą na nowo nieco uśpione nasze ambicje, by zrobić coś ze swoim życiem. Tak wiele możemy zyskać, nie marnując pamięci o zmarłych bliskich. Pamięć o nich, to nowe doświadczenia, które rodzą się w naszych myślach, w naszej codzienności.

Cmentarz to nie „muzeum z historiami, których nie można dotknąć”, lecz aleje historii tak bliskich każdemu z nas, opisanych codziennymi zwyczajami i niecodziennymi doświadczeniami. Cmentarz to nietypowe miejsce wspólnot: zakątek dzieci, miejsce ofiar wojen, powstań, to historyczne grobowce starych rodów; aleje zasłużonych i wiele niestety opuszczonych, bezimiennych. Choć nigdy tak nieme to miejsce, bo zamieszkałe przez tych, co odeszli, to jednak miejsce, które przemawia najbardziej ze wszystkich miejsc, które odwiedzamy. Pamięć trwa, bo nie jest to miejsce, które rozkwita kwiatami i zniczami tylko jednego dnia, czy nocy. Często wchodząc na cmentarz, można zobaczyć jak żywa jest pamięć o naszych bliskich zmarłych. Znaki pamięci, tęsknoty, bólu i wielu dramatów, przemawiają jeszcze bardziej do tych, którzy jeszcze żywi, przechadzają się alejkami tej „nekropoli”.

Cmentarz jest miejscem paradoksów – bo tam śmierć najwięcej mówi nam o życiu. To ona jest krzykiem wobec naszego życia, wobec tych spraw, którym stawiamy codziennie czoła. To śmierć bliskich zmusza żyjących do refleksji nad życiem. Obyśmy nie wpadli w przygnębienie lub zniechęcenie, lecz byśmy znaleźli w tym wszystkim motywację do budowania życia – tej odpowiedniej wersji. Będąc w tym miejscu nie powinniśmy zatrzymywać się na sentymentach, czy tęsknocie. 

Zastanawiam się jak dobrze wykorzystać ten czas szczególnej myśli o zmarłych i nasze wizyty na cmentarzach.

Ostatnio, z racji wspomnienia błogosławionej Chiary Luce Badano, przypomniała mi się jej myśl przekazana młodym, niejako testament: „Ja nie mogę już biec, ale chciałabym przekazać wam pochodnię, jak na olimpiadzie. Macie tylko jedno życie, warto przeżyć je dobrze.” Karmiąc się tą myślą, pragnę ją również zabrać w ten szczególny czas zadumy, kiedy będę modlił się za zmarłych i odwiedzał cmentarze. Ta myśl już rodzi we mnie trzy wskazówki, nad którymi nie omieszkam dłużej się zatrzymać i o nich porozważać.

Pozytywne i budujące wspomnienia.

Zdumienie nad życiem

Modlitwa za zmarłych i za siebie o dobre życie