Spotykamy przeróżnych ludzi. Jednych zapamiętujemy, a innych nie; jedni budzą w nas sympatię, a inni nie. Co w takim razie jest urzekającego w tej „wyjątkowej twarzy”?

Rozmowa rozpoczęła się od prostych tematów. Twarz tego pana wzbudzała zaufanie i nie trzeba było długo czekać, gdy tematy zaczęły stawać się coraz bardziej poważne, a odpowiedzi coraz bardziej szczere. Wśród różnych temtów, pojawił się jeden, o którym myślę już sporo czasu. Mówiliśmy o filmowaniu ludzi i ich twarzy. Pamiętam tą jedną, szczególną, techniczną uwagę: „filmuj jak najwięcej uśmiechniętych twarzy, bo one rzeczywiście przekonują”. 

Jaki element twarzy zdumiewa najbardziej?

Uśmiech!

radosc1

To zadziwiające jak kilka mięśni twarzy, może stworzyć coś, co oddaje często znacznie lepiej to, co dzieje się we wnętrzu człowieka, niż tysiące słów. Tak prosty gest – uśmiech, może promieniując zmienić bardzo wiele. Uśmiech nie tylko oddaje stan wnętrza, ale mimo wszystko staje się prawdziwym zewnętrznym świadectwem dobra, które albo się dzieje wokół nas, albo którego doświadcza jakaś osoba.

Pejzaż naszych ulic sprowadza się często do widoku ludzi wciąż gdzieś biegnących, ścigających się nie tylko z czasem, ale i też z natłokiem zajęć. Jeśli już można spotkać uśmiechniętych ludzi, to mimo wszystko najczęstszą grupą jest młodzież, lub zakochani. Zastanawia mnie, co dzieje się w takim razie z ludźmi, w przedziale od młodości do dojrzałości, że w jakimś momencie zanika uśmiech, albo przestaje być on w ogóle obecny i spotykany na twarzach ludzi.

Trzemeszno_radość

Czy masz świadomość z jakiego powodu uśmiech znika i coraz rzadziej pojawia się na twarzach ludzi? Myślę, że można by poświęcić temu jakieś osobne badanie naukowe, a rezultaty – odkrycia, byłyby na pewno bardzo odkrywcze. Może uśmiechamy się coraz rzadziej, bo po prostu nie chcemy się uśmiechać; bo nie widzimy powodów, ani opłacalnego sensu takiego zachowania. Czy zatem można się uśmiechać z takiego powodu, bo po prostu trzeba, bo to fajnie wygląda? Trochę to głupie, ale zastanówcie się, czy uśmiech na twarzach pojedynczych osób nie zmieniałby kolejnych miejsc, w których takie właśnie osoby, zaczęłyby się pojawiać? Przecież uśmiech zaraża!

Może oglądaliście krótki filmik na FB, pt. „smile” (link), który od jakiegoś czasu krąży po sieci. Młode osoby z entuzjazmem rysującym się na twarzach biegają po mieście z kartkami, na których namalowane mają uśmiechy, zarażając w ten sposób przechodniów do uśmiechu. Akcja bardzo sympatyczna, a rezultaty zaskakujące.

Patrząc na ten krótki film, pomyślałem sobie, że ludzie są poniekąd jakby w letargu, snując się po ulicach miast, myśląc tylko o sprawach, które trzeba ogarnąć i pozałatwiać. Kiedy jednak ktoś lub coś ich obudzi – w sensie uśmiechów innych osób, nagle przypominają sobie o tym, że na ich twarzach brakuje właśnie tego elementu – prostego uśmiechu, który pomoże uczynić kilka kolejnych kroków, z zupełnie innym nastawieniem.

Czy jak się uśmiechasz, nie jest ci lżej?

Podejście do świata, ludzi, spraw które nas otaczają, zależy od wielu czynników. Jednym z nich jest „CHĘĆ”. Jeśli w ogóle chcemy podejść pozytywnie do pewnych spraw, w bardziej naturalny sposób będziemy też, dzięki temu, mieli uśmiech na twarzy, a w naszym wnętrzu towarzyszyć nam będzie „pogoda ducha”. Nasze chęci, mogą niekiedy przyczynić się do tego, że nasza codzienność, różne sprawy nie będą już takie ciężkie. Uśmiech na twarzy może dodawać nam sił i odwagi, aby sprostać pewnym sytuacjom, by pomyśleć o nich bardziej pozytywnie.