Jak rzeka opuszcza swoje koryto, zaczyna siać zniszczenie. Jeśli życie opuszcza swoje właściwe koryto, to co się dzieje? Czy posiadanie zasad ułatwia życie, czy nie?

Pamiętam, jak po wielkiej powodzi, która przeszła przez Polskę w 1997 roku, miałem okazję, autobusem wybrać się na pielgrzymkę w południową część naszego kraju. Obrazy oglądane w wiadomościach telewizyjnych były odległe, przez co nie mogłem poczuć faktycznej tragedii. Jadąc autobusem widziałem szokujące obrazy: ogromne wyrwy w ziemi; niesamowicie poszerzonych koryt rzecznych; budowanych na szybko mostów; ton śmieci i mułu ciągniętego kilometrami przez wodę. To wówczas uświadomiłem sobie jak to, co w jednym momencie jest tak pożyteczne, potrzebne, może przerodzić się w siłę niszczącą wszystko na swoje drodze. Woda – tak wydawałoby się mocno złączona z wachlarzem ludzkich potrzeb, może chwilę później stać się powodem największych ludzkich tragedii. To właśnie uzmysławia mi jeszcze inną rzecz. Jeśli nie będziesz miał zasad, to ty sam jako człowiek, dobro które w sobie masz, cały twój potencjał, w innej chwili, kiedy nie będzie zasad – granic, możesz przemienić w zło, krzywdę, którą możesz wyrządzić innym. 

Zasady, jak koryto rzeczne utrzymują w ryzach żywioł, który tylko pozornie może wyglądać łagodnie i być dobrym. Okazuje się, że wszystko musi mieć swoje zasady, zdrowe granice, by nawet dobro, nie przestało być dobre.

Często chcemy żyć bez zasad, bo sądzimy, że nas ograniczają, że nas czegoś pozbawiają. Wszystko może wydawać nam się słuszne i dobre, dopóki właśnie nie nastąpi jakaś sytuacja, w której jak rzeka podczas powodzi, nie nabierze prędkości, siły i takie wzrostu, że zacznie wszystko niszczyć.

Zastanawiałeś się nad tym, jakie zasady są dla ciebie rzeczywiście ważne? W przestrzeni naszej codzienności jest ich naprawdę bardzo wiele: uczciwość, sumienność, punktualność, wrażliwość, szczerość, miłość… 

Kierujemy się nimi, a często wymagamy też tego, aby inni względem nas, również postępowali zgodnie z tymi zasadami. To, w znacznym stopniu ma ułatwić nam funkcjonowanie w życiu codziennym.

To mi bardzo odpowiada: jasne i konkretne zasady. To dzięki nim, wprowadzam klarowność w poszczególne sprawy, którymi żyję, którymi się zajmuję. Właśnie chrześcijaństwo daje mi wiele takich zasad, które w żadnym stopniu mnie nie ograniczają, a wręcz przeciwnie, inspirują i motywują do tego, aby dzięki nim budować kolejne sytuacje w mojej codzienności.

Myśląc o chrześcijaństwie, o zasadach, wielu ma przed oczyma DEKALOG, czy inne może trdune, przede wszystkim do zrozumienia, zasady. Człowiek, by odnaleźć właściwą dla siebie, chrześcijańską zasadę, musi odkrywać i stopniowo wcielać w życie ich właściwy sens. Nikt nie rzuca nas od razu na głęboką wodę i na pewno, nie pozostawia nas samych z tą sprawą.

Zasady, którymi staram się żyć, które próbuję, z różnym skutkiem wprowadzać, nie są moim wyborem… Pojawiły się one jako dar. Wśród wielu różnych zasad, to właśnie te, a nie inne, szczególnie mnie dotknęły i to one w tajemniczy sposób „mnie wybrały”. Z wielu zasad, podzielę się z wami konkretnie tylko czterema.

1. „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Gal 2,20) – tekst na moim obrazku prymicyjnym

2. „Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy.” (Mt 22,37-40)

3. „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie!” (Łk 6,31)

4. „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”. (Mt 18,20)

Wszystkie te zasady, to fragmenty Pisma Świętego, które w różnych momentach, etapach mojego życia, zaczęły mi towarzyszyć i w szczególny sposób prowadzić. Dzięki nim, łatwiej mi kształtować moją codzienność, relacje z innymi osobami, czy planować kolejne wydarzenia. Te fragmenty są jak filary i to właśnie dzięki nim, częstemu ich przywoływaniu, mogę coś budować.