Dojrzałe osądy wypływają z właściwie przyjętego okresu buntu. Obyśmy potrafili wykorzystać nasz wewnętrzny sprzeciw wobec zła, by obrać w życiu właściwy kierunek – postawę myślenia i działania.

Pomiędzy tym, co dzieje się wokół nas, a tym co czujemy w naszym wnętrzu, często istnieje ogromna różnica, przepaść, sprawiająca nam ogromną trudność. W takiej sytuacji często toczymy wewnętrzną walkę, bo to, co czujemy wewnątrz sprawia, że odczuwamy bunt wobec zachować, sytuacji itp. Dziś spotykamy wielu rozdrażnionych ludzi. Prowokacji do takiego stanu rzeczy możemy odnaleźć bardzo wiele, dlatego tym łatwiej jest nas wyprowadzić z równowagi i sprawić, że będziemy kłębkiem nerwów.

Dziś łatwiej jest znaleźć coś w nas, co nas może nie denerwuje, niż w informacjach, które docierają do nas z zewnątrz. Oczywiście możemy wpłynąć na to, jakie do nas docierają faktycznie informacje, oraz to, co się z nimi w nas dzieje. Możemy zaprogramować nasze myślenie, nasze działanie. W tym programowaniu może jednak pojawić się jakiś błąd: wybiórcze traktowanie świata wokół nas. Trudnością nie jest ocena pozytywnych i negatywnych sytuacji, problem tkwi w nas, aby zgodzić się z prawdą, że coś jest pozytywne, a coś innego negatywne. Sprawa bywa trudna, gdy ocena nie jest taka łatwa, gdy sytuacje nie są takie oczywiste, jednoznaczne. Skrajną trudnością jest taki moment, gdy to co oceniamy obiektywnie jest złe, a wewnętrznie oceniamy to jako pozytywne. Ludzie wiele rzeczy przyjmuje jako coś oczywistego. Nie podejmują się trudnych ocen jakiś sytuacji, ale przyjmują ogólną ocenę, sąd innych ludzi. Jeśli nie ma osobistego zrozumienia dla jakiejś sprawy, to trudno wówczas przyjąć jakiś sąd innych ludzi, jako swój własny. W takim momencie pojawia się bunt – wewnętrzne rozdarcie. Bunt to nie tylko jakiś objaw sprzeciwu, ale uzasadniona postawa wobec nielogiczności, a niekiedy nawet bezsensowności argumentów. Oczywiście bywa też nieuzasadniony bunt, który wypływa z niedojrzałego argumentu: „nie, bo nie”. Dziwię się stwierdzeniu dorosłych, którzy oceniają młodość jako okres buntu, czy wariacji emocjonalnych. To oczywiście trudny moment, który, wydaje mi się, wypływa bardziej z pragnienia poszukiwania odpowiedzi i zadawania niekiedy trudnych pytań. Okres młodości, tzw. okres buntu jest czasem sprawdzania granic i możliwości; jest czasem zajmowania własnego zdania wobec różnych spraw, jest próbą odkrycia siebie i poznania kim mam być. Jeśli taki człowiek spotka na swojej drodze odpowiednią osobę – „przewodnika”, znajdzie też odpowiedzi i kierunek dla swojego życia. Okres buntu nie jest niczym złym, tylko wtedy gdy odnajduje właściwą pomoc, uzasadnienia będące odpowiedzią na nurtujące sprawy. Problemy nie znikną, ale odpowiednio pomogą zniwelować obecne w człowieku rozdarcie. Bunt jest oznaką wewnętrznej walki, poszukiwania odpowiedzi na nurtujące pytania. W takim znaczeniu jest on uzasadniony. Dziś wobec zła, obojętności i innych negatywnych spraw, potrzebujemy postawy buntu – mocnego i jasnego sprzeciwu.