Trochę realizmu i wątpliwości…

Kiedy zbliżają się święta Bożego Narodzenia, w otaczającym nas świecie dzieje się coś niezwykłego. W znakach które nas otaczają, przypominamy sobie nieustannie o zbliżających się wydarzeniach. W ich tle jednak dokonuje się znacznie więcej pozytywnych wydarzeń, niż niekiedy w trakcie ich trwania. Czy to tylko klimat, atmosfera wokół świąt wywołuje w ludziach takie pozytywne nastawienie? Trwający przez kilka tygodni nastrój wywołany przez stale słyszane kolędy i mikołajki w prawie każdej wystawie, udziela się każdemu, nawet tym udającym twardzieli bez serca. Dotyka nas tylko atmosfera, czy raczej zawarte w tej atmosferze tajemnica Boga, który stał się człowiekiem? Sam fakt tego, co się z nami dzieje, już jest dla nas tajemnicą, która z jednej strony zachwyca, z drugiej strony zastanawia. 

Czy jesteśmy tacy sami, czy jednak inni pod wpływem świąt?

Krzątanina wśród świątecznych przygotowań, skierowana jest na stworzenie czasu, w którym wspólnie spędzimy czas i cieszyć się będziemy z tego, że jesteśmy razem. Przebywamy wiele kilometrów, aby wraz z pozostałymi członkami rodziny, choć chwile spędzić razem. Poświęcenie, ofiarność, zorganizowany czas – wszystko to pokazuje, że jednak stać nas na akty dobroci i miłości. Przeraża mnie to, że niekiedy jest to faktycznie jedyna taka okazja do obudzenia się z letargu codziennych zajęć, prac. Wchodzimy na wyżyny swoich możliwości, a niektórzy może nawet na szczyt tego, co są wstanie uczynić dla drugiego człowieka. Może właśnie z tego względu, że jest to okazja wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju i nie powtarzająca się wielokrotnie, sprawia, że umiemy od siebie wymóc taką postawę miłości i dobroci.

Są zwycięstwa i porażki. Pewnie nie jeden raz, wśród przygotowań pojawia się złość, niezrozumienie i brak cierpliwości, ale dzień takiego święta sprawia, że nawet pojednanie wychodzi nam znacznie lepiej i mamy w swoim wnętrzu nie zmożone siły do tego, aby się pojednać. W wielu przypadkach, w tych właśnie dniach dokonuje się najwięcej cudów. Dla mnie, człowieka, który obserwuje z zewnątrz niektóre wydarzenia, gdyż sam nie mam własnej rodziny, więc przeżywanie świąt jest nieco inne. Obserwuje zachowania ludzi, którzy w sensie duchowym próbują również uporządkować swoje życie i tak, w możliwy dla siebie sposób, przygotować duszę na te święta, przez obecność na Mszy, przyjętej komunii świętej, modlitwie itd. Cudem Bożego Narodzenia jest też tak liczna obecność ludzi na Mszy, długie i nie mające końca kolejki do spowiedzi. I znów, wielokrotnie można przekonać się, że ten poryw jest spowodowany tym szczególnym świętem. Pozostaje jednak wiele pytań, a niekiedy nawet wątpliwości, czy w sercach wielu ludzi obudzi się pragnienie, aby „atmosferę” tych świąt przeciągnąć na jak najdłuższy czas i podtrzymać w nas to pragnienie życia dobrem i miłością. Wielu osobom się to udaje, wielu jednak pozostaje biernych wobec łaski i mocy Bożego Narodzenia. Wiele rzeczy, które w tych dniach nam towarzyszą, w sensie duchowym, jak i fizycznym, są przekonywującym argumentem, że stać nas jednak na wiele, ale mamy słabe argumenty i motywacje. Zmieniamy się, dokonuje się w nas, w tych dniach, wielkie rzeczy, ile jednak z tych spraw, uda nam się właściwie przyjąć i przeżyć.

Jak przekonać siebie i innych, że skoro święta uaktywniają w nas tak wiele dobra i miłości, to warto „zainwestować” w tę rzeczywistość i sprawić, by podobny rozkwit dokonywał się coraz częściej i w większej ilości sytuacji. Właściwe przygotowanie do Świąt, może sprawić, że Bóg – Miłość, rozpromieni nasze wnętrze z taką siłą, że to światło przebije się jednak, przez ciemności realnej codzienności, która rzeczywiście w przypadku wielu osób, nie jest łatwa. Co zatem zrobić, jak wykorzystać szanse… Jak dotrzeć z światłem Bożego Narodzenia do serc ludzi, którzy rzeczywiście szukają czegoś ważnego, ale nie potrafią znaleźć, albo nie mają odpowiednio wystarczającej ilości sił, aby wytrwać.

Szybki rozbłysk i gwałtowny powrót do normy.

Co zrobić, by blask Bożego Narodzenia nie był jak sztuczne ognie, które z hukiem wybuchają, rozświetlają niebo nad nami, a później po efektownym rozbłysku, gwałtownie gasną i znikają już na zawsze. 

Najlepszą sytuacją byłoby, gdybyśmy przyłożyli się do tego, aby odbyć właściwą duchową podróż. Tajemnica Bożego Narodzenia, to tajemnica Miłości, która wymaga naszej odpowiedzi i zaangażowania. To nie tylko kwestia znaków, tradycji, ale nade wszystko wiary w to, że Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale życie wieczne miał… Wiara w Niego, daje życie – właśnie to codzienne… Wiara w Miłość, przynosi nam duchowe owoce, stające się siłą, dla naszej codzienności. Wiara uzdalnia nas do codziennego rozważania tajemnicy Boga, który daje się człowiekowi. Możemy umacniać się każdego dnia i w każdej sytuacji świadomością, że Bóg, obdarza nas nieustannie swoją Miłością, wzywając nas do kochania, czynienia dobra. Dzięki postawie otwartości na Boga, codziennie w naszym sercu może dokonać się Boże Narodzenie, a „atmosfera dobroci i miłości” panujące w tych dniach świątecznych, mogą przeniknąć naszą codzienność i stać się wyznacznikiem naszego codziennego rytmu.

ps. żyjąc codziennie wiarą, możesz zwyciężyć niezwykłe rzeczy. Tego ci w każdym momencie twojego życia życzę.