W Chrystusie może nas zafascynować bardzo wiele, różnych spraw. Zastanów się, czy masz w sobie głód – pragniesz Boga w swoim życiu? Może przeżywamy to w różny sposób, ale każdy z nas powinien zadać sobie to pytanie. Kolejna scena, kolejna przygoda ze Słowem przed nami.

Najpierw, zanim przejdziemy do mojej refleksji, spróbujmy przeczytać fragment biblijny z Ewangelii Jana 6,1-15

1 Potem Jezus udał się na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego, czyli Tyberiadzkiego. 2 Szedł za Nim wielki tłum, bo oglądano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali. 3 Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. 4 A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. 5 Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: «Gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli?» 6 A mówił to, wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co ma czynić. 7 Odpowiedział Mu Filip: «Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać». 8 Jeden z Jego uczniów, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: 9 «Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?» 10 Jezus [zaś] rzekł: «Każcie ludziom usiąść». a w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. 11 Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. 12 A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: «Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło». 13 Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, pozostałymi po spożywających, napełnili dwanaście koszów. 14 A kiedy ludzie spostrzegli, jaki znak uczynił Jezus, mówili: «Ten prawdziwie jest prorokiem, który ma przyjść na świat». 15 Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

 

Rozważanie Słowa jest spotkaniem z żywym Jezusem. Życie wciąga nas w różne sprawy, a przy tych okazjach, sprawy wciągają nasze myśli, nasze serce, angażując nasze siły – życie do tego stopnia, że umyka nam wiele spraw. Powiesz „coś kosztem czegoś…”, ale sprawa jest bardziej złożona, bo normalnie sprawy w naszej codzienności, nie powinny ze sobą konkurować, czy wzajemnie się wykluczać, ale powinny nam umożliwić sięgnięcie po to, co jest dla nas faktycznie pożyteczne. Praca, obowiązki i dużo spraw na głowie, sprawiają, że jesteśmy zmęczeni i trudno nam jest coraz bardziej odnaleźć się w szansach, możliwościach, okazjach tkwiących w naszej codzienności. Walczymy o każdą sytuację, również o dobro dla siebie. Jeśli jest w nas pragnienie bycia prawdziwymi, to odkryjemy, że kierują nami różne motywacje. Jeśli skupiamy się bardzo intensywnie na jakichś sprawach, to pojawia się zagrożenie, że coś przeoczymy. Szkoda by było, gdybyśmy przeoczyli bardzo istotne dla nas sprawy. Wydaje się to niemożliwe, ale często niestety pozostajemy obojętni wobec wielu spraw, które mogłyby nas czymś ubogacić, zbudować, ale nie widzimy tego lub nie pragniemy, bo w danym momencie czymś nie jesteśmy zainteresowani.

(w.2) „szedł za nim wielki tłum” i każdy miał w sobie różne motywy i pragnienia – głód materialny lub głód duchowy. To różne sposoby pójścia tą samą drogą. Podobnie ty możesz przeżywać swoją codzienność, na różne sposoby, dlatego możesz coś przeceniać, albo czegoś innego nie doceniać. To twój wybór, jak przeżyjesz swój dzień, jakąś sytuację, w jaki sposób przeżyjesz całe swoje życie. Odkąd jestem na zdalnych lekcjach, każde spotkanie rozpoczynam od zachęty, by uczniowie podzielili się swoimi historiami z minionego tygodnia. Niektórzy mają ciekawe historie, mają co opowiedzieć, ale zdecydowana większość milczy albo mówią: „nic ciekawego się nie działo… nuda… nic się kompletnie w moim życiu nie wydarzyło…” itp. Powtarzając to pytanie, zadanie, chcę wywołać w nich reakcję – by otworzyli oczy na to, co się dzieje w ich życiu, by spróbowali coś zainicjować, w coś się zaangażować, bo to od nich zależy, w jaki sposób przeżywają swoją codzienność. Im bardziej staram się być wrażliwy wobec tego, co ma miejsce w mojej codzienności, tym bardziej to odkrywam, bardziej przeżywam i zbieram owoce tych przeróżnych historii. Możemy, naprawdę możemy się zdziwić, jak wiele dzieje się w naszej codzienności pięknych rzeczy, z których jeszcze nie korzystamy, a możemy lepiej to wykorzystywać.

Jezus jest obecny w naszej codzienności i prowokuje nas w bardzo różny sposób do tego, abyśmy wykorzystali szanse naszej codzienności, możliwości darów, które on dla nas przygotował i zostawił w różnych miejscach naszego życia. Zależy mu na tym, byśmy to my podjęli decyzję, w jaki sposób chcemy żyć. (w. 5) „…rzekł do Filipa: Gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli?” Przecież On doskonale wie, co i jak się wydarzy. Mimo tego akceptuje naszą wolność i to, że wybieramy nieraz złe, a niekiedy dobre rozwiązania. Prowokuje nas do pomysłowości, do tego, abyśmy poczuli moc własnej odpowiedzialności za naszą codzienność.

Docenić małe rzeczy. Czekając na wyjątkowe, niepowtarzalne okazje, możemy poczuć się rozgoryczeni tym, że nie często takie wydarzenia mają miejsce w naszym życiu. Może to być tylko pozór, bo to, co dla mnie małe, dla innych może być wielkim wydarzeniem, a to, co wielkie dla innych, dla mnie może być małe, nieistotne. Małe rzeczy to tylko część czegoś większego i gdy ja to odkryje, zrozumiem zależność pomiędzy moimi być może małymi działaniami a wielkim planem Boga, który daje mi się poprzez małe gesty coraz bardziej do siebie przybliżyć. (w. 9) „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?” Pięć tysięcy mężczyzn, a to nie cała liczba, bo pewnie byli tam całymi rodzinami. Mały chłopiec – chleb – ryby… dziecko nie było jakoś poważnie traktowane, a chleb i ryba – to pokarm najuboższych. Wszystkie te znaki to właśnie to, co małe w oczach ludzi. Chyba nawet trudno sobie wyobrazić, jak wielki cud dokonał się właśnie dzięki temu, co takie niby małe. Łatwo ulec pozorom i zaprzepaścić przez to bardzo wiele. Oprócz samego cudu nakarmienia znakiem wielkości tego wydarzenia jest fakt, że (w. 13) zebrali więc i ułomkami (…) napełnili dwanaście koszów.” Oprócz nakarmienia został jeszcze niewykorzystany nadmiar, który ukazuje punkt ważny w naszej refleksji. Spotyka nas wiele dobra, ale nie wszystko umiemy zauważyć, docenić, czy przede wszystkim właściwie wykorzystać. W naszym życiu, w pozytywnym znaczeniu, też mamy do czynienia z nadmiarem. Wokół nas – do naszej dyspozycji istnieje wiele dobra, które musimy przede wszystkim chcieć wykorzystać. Z dobrem jest właśnie tak, jak z nakarmionym tłumem (w. 11) „rozdając tyle, ile kto chciał.” Możemy nie dostrzegać dobra wokół nas, bo nam zależy na czymś innym. W takim przypadku nie będziemy dostrzegali dobra i okazji do jego realizacji.

Nad jaką sprawą zatrzymuje nas lub ma nas zatrzymać rozważanie? By zebrać dobro, by we właściwy sposób nim dysponować i pomnażać, by zebrać owoce płynące z tego dobra, najpierw warto zatrzymać się nad tematem hojności Boga. Już mogliśmy to wyczuć w rozważaniu o Samarytance, czy gdy rozważaliśmy o stągwiach w Kanie Galilejskiej. Możemy zobaczyć to również we fragmencie o cudownym rozmnożeniu chleba. Pozostałe ułomki, świadczą o tym, że Bóg daje każdemu, nawet w nadmiarze. Nie wystarcza Mu, by ofiarować nam jakieś dobro, tylko tyle by nam wystarczyło. On przekracza wszelkie limity i daje nam więcej, niż byśmy nawet potrzebowali. Hojność – jej ślady są widoczne w każdym przytoczonym powyżej fragmencie biblijnym. Otrzymaliśmy od Boga bardzo wiele, ale czy dostrzegamy Bożą dobroć i Jego hojność? Czy to, co mi On daje, czy zależy mi na tym? Czy dobro, które daje Bóg, jest tym dobrem, którego chcę, oczekuję?