Do czego i jak mogę się przydać? To może być kwestia, nad którą powinieneś szczególniej się zatrzymać i zastanowić. Pewnie nie jeden raz…

Skoro Bóg ma plan… Skoro jestem potrzebny światu… tylko w jaki sposób te dwie sprawy mogą się połączyć i zaistnieć razem w moim życiu? Możemy zatrzymać się na poziomie rozpoznawania świata, który mnie otacza i tego, czego on pragnie. Czy moje życie może być spełnieniem próśb „świata”? Myślę, że wielu właśnie na takim schemacie zatrzymuje swoje życie. Jednak mnie i pewnie wielu z was, nie zadowala taki sposób życia, taki rodzaj funkcjonowania w dzisiejszym świecie. Dlaczego tak? Nie chcę by świat się mną posługiwał. Myślę, że każdy z nas ma w sobie coś wyjątkowego, co może zaoferować światu. Tylko, czy każdy ma odwagę takiego podejścia do życia? Dużo łatwiej jest pójść drogą prostych rozwiązań… Dużo trudniej jest postawić sobie, chociażby jedno wymaganie do zrealizowania i zaangażować swoje życie, by to wymaganie zrealizować.

To, co odróżnia działanie Boga od funkcjonalności świata, to w pełni akceptowanie mojej wolności. Bóg proponuje, zaprasza… świat narzuca, szczuje, kusi propozycjami. Chociażby to, zachęca mnie do tego, by mimo wszystko postawić się światu, wybrać trudniejszą drogę, wiedząc, że mnie ona w żaden sposób nie zniewoli.

Na czym polega zaproszenie Boga? Myślę, że każdy z nas, nie jeden raz odczuł obecność Boga w swoim życiu, która objawiła się tym, że Bóg w jakiś sposób do nas przemówił. Odczytaliśmy jakieś Słowo, które zostało bezpośrednio do nas skierowane. Bóg powiedział coś o nas, a naszym obecnym zadaniem jest poznanie „SŁOWA KTÓRE NAS OPISUJE”. To niezwykłe, że otwierając Pismo Święte, mogę tam odnaleźć siebie, odnaleźć Słowo o mnie.

Uświadamiając sobie to, zacząłem na Słowo patrzeć nie tylko, jako na zadanie do zrealizowania, ale jako też ZDANIE powiedziane o mnie, opisujące jakąś historię mojego życia. „Jestem tam” – powinienem otworzyć swoje serce na to Słowo, by przyjąć je i się w Nim odnaleźć. Może obecnie twierdzisz, że nic takiego od Boga nie słyszysz. Zastanów się, czy kiedyś już, jakieś Słowo, nie stało ci się już bliskie, a dziś Bóg nie mówi do ciebie nic więcej, ponieważ tamto Słowo nie zostało jeszcze przez ciebie przeżyte w wystarczający sposób, by zacząć żyć jakimś nowym.

Nie chodzi jednak tylko o odnalezienia Słowa, a o zrozumienie go, a przede wszystkim powinno nam zależeć na tym, by usłyszeć to, co rzeczywiście mówi do nas Bóg. Skoro jesteśmy dla Niego ważni… potrzebni… skoro ma dla nas plan, to Słowo może pomóc nam to odczuć w naszym sercu i przekonać się do tego, że „świat nas potrzebuje”, bo możemy mu coś zaoferować.

Nie chciałbym byśmy wobec Słowa, stawali tylko jako wobec zadania do zrealizowania. Najpierw jest to okazja do spotkania, ale również to okazja do odkrywania. Spotkanie z Bogiem, buduje tą relację, a nam ukazuje KIM jesteśmy i jaka misja może nam przyświecać w życiu codziennym.

Osobiście mam takie dwa fragmenty Pisma Świętego, które „zostały do mnie wypowiedziane”. Widzę, jak często się do nich odnoszę, jak często to właśnie one wskazują mi drogę, prostują moją obecną postawę, pomagają odbudować coś utraconego. Tym mocniej zachęcam was do otwierania się na Boga, by mógł On względem nas, naszego życia, wypowiedzieć to szczególne, ważne dla naszego życia, Słowo.