Nie chciałbym byśmy ten temat, w naszym myśleniu sprowadzili tylko do twierdzenia: „jak trwoga to do Boga…” Może jest inny, właściwszy klucz do połączenia tych rzeczywistości.

Warto własne cierpienie, trudności, które przeżywasz, odczytać w świetle osoby Jezusa. Trochę niezdarne jest twierdzenie, że trudność to „wola Boża”. Zbyt mało jasne może być wyjaśnienie, że wszelkie zło jest konsekwencją grzechu pierworodnego, a więc tego, co zrobili Adam i Ewa, z zakazanym owocem. Właśnie dlatego warto spojrzeć na trudności Jezusa, które On sam przeżywa i odnaleźć być może wskazówki wobec tego, co my moglibyśmy zrobić, kiedy przeżywamy jakąś trudność.

Pierwsza rzecz, która będzie wymagać od nas chwili zastanowienia i działania, to postawienie sobie pytania: CZY JEZUS CIERPIAŁ? W jakich ewentualnie sytuacjach dostrzegasz Jego cierpienie?

Na pierwsze pytanie wciąż odnajduje różne odpowiedzi, ale tak bardziej świadomie zacząłem się nad tym zastanawiać, gdy usłyszałem historię pewnej osoby, obecnie która oczekuje zakończenia procesu beatyfikacyjnego, w której to historii, zostało jej postawione pytanie: „jak sądzisz, w jakim momencie życia Chrystusa, cierpiał On najbardziej?” Ona wówczas odpowiedziała, że: „kiedy modli się w Ogrójcu”. Na to osoba, która zadała jej pytanie, powiedziała: „cierpiał najbardziej, gdy krzyczał na krzyżu: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”. To zdarzenie spowodowało w niej niezwykłą przemianę i wybór Chrystusa, jako „Opuszczonego”. To zdarzenie mnie zaciekawiło i próbowałem duchowo przetrawić wszystkie te sceny, w których wyraźne jest cierpienie Jezusa.

Sceny, które nas najbardziej przekonują o cierpieniu, to na pewno scena modlitwy w Ogrójcu, oraz wszystko, co związane jest z krzyżem. Jednak, są też sceny innego typu, w których można domyślać się obecnego w Jezusie cierpienia, jak i również je zobaczyć. Na pewno są to sceny odrzucenia, kiedy to wręcz tłum wyprowadza Jezusa poza miasto, chcąc Go „strącić w przepaść” (Łk 4,29), w których Jezus płacze (Łk 19,41-44) czy nad grobem Łazarza (J 11,38nn), jest też płacz ww ogrodzie Getsemani (Łk 22,41-44). Myślę, że cierpienie Jezusa można również dostrzec w scenach związanych z Judaszem, czy to podczas ostatniej wieczerzy, czy kiedy pocałuje Go w ogrodzie na znak wydania, albo wcześniejsze sceny, w świątyni, kiedy wyrzuca kupców.

Oczywiście, że przykładów można znaleźć znacznie więcej, niezależnie do naszej wrażliwości. To jednak nie tylko kwestia dostrzeżenia, że Jezus cierpi jest zadaniem tego artykułu, ale nade wszystko próba skłonienia was wszystkich do refleksji nad powyższymi scenami, by dostrzec co było poźniej, a więc w jaki sposób Jezus „radzi sobie z trudnościami”

Kiedy doświadczasz jakiś trudności, warto byś zbliżył się do Chrystusa z takim modlitewnym nastawieniem, by swoje cierpienie połączyć z Jego cierpieniem. Dzięki temu, to jakie cierpienie przeżywasz i w jaki sposób, może upodobnić cię do Chrystusa, a samo cierpienie nabierze znaczenie, a ofiara jaką poniesiemy przy tych okazjach coś w nas ukształtuje. 

Polecam wam zrobienie takiego doświadczenia – spróbujcie z własnymi trudnościami odnaleźć się w Chrystusie, odnaleźć w Nim sugestie, jak przeżywać trudność, jak przeżyć w pożyteczny sposób te trudne wydarzenia i stworzyć nową historię w swojej codzienności.