Bóg i Jego obraz…

Historia naszych duchowych doświadczeń, ma początek w tym, co przekazali nam, bardziej lub mniej świadomie, rodzice. Uczyli nas różnymi sposobami o rzeczywistości wiary, Boga i innych sprawach. Wychowując się w tym duchu, zabraliśmy ze sobą jakiś obraz. Niekiedy wraz z rozwojem intelektualnym, emocjonalnym, fizycznym, dochodzimy do własnych odkryć i tak tworzymy swoje własne wyobrażenie. Są to przeróżne obrazy, bo i nasze doświadczenia są przeróżne.

Już od jakiegoś dłuższego czasu, krążyły mi w głowie różne myśli związane z tematem: obraz Boga. Temat ten stał się jeszcze silniejszy, gdy podczas lekcji w szkole, w kilku klasach, wypłynął on na wierzch, ukazując pewne swoje pozytywne i negatywne aspekty.

Myślę, że jest to ważna sprawa, nad którą powinniśmy się zatrzymać i zastanowić, a nie tylko pozostać w jakimś gotowym schemacie, wzorze utartym przez lata. Tym bardziej, że jest to też kwestia, która niestety wywołuje dzisiaj postawy anty-nastawienia. Obraz Boga, który zrodził się w wielu osobach, jest powodem ich rozgoryczenia, obwiniania Boga za zło, powodem wykrzywienia wiary i osobistego nastawienia względem Kościoła (kościoła), ludzi wierzących, księży i różnych zagadnień itp. Niekiedy trudności wypływają z braku jakiegokolwiek obrazu, a niekiedy kwestia zachowań, czy sytuacji, wpływają na ogólny obraz Kościoła. 

POZYTYWNY obraz Boga.

Taki obraz mają najczęściej osoby, które rzeczywiście przejawiają się żywą wiarą. Ich osobistego spotkanie z Jezusem w modlitwie, Eucharystii w sakramencie pojednania, sprawia, że obraz się krystalizuje i nieustannie ubogaca, o nowe odkrycia. Łatwiej jest znaleźć właściwy obraz Boga tej osobie, która umiejętnie korzysta ze Słowa i w nim szuka scen ukazujących faktyczną postać Boga. Właściwa interpretacja Słowa, Jego rozważanie otwiera człowieka na osobiste doświadczenie zarówno obecności Boga, jak i również Jego właściwego działania. Przywoływanie różnych scen – przypowieści, Jezus traktował jako obrazowe opisywanie Ojca, który działa z miłością, przebacza, pragnie dobra każdego człowieka itd. Właściwy obraz Boga mają ci, którym towarzyszą pozytywne doświadczenia związane z wiarą. Niekiedy wspólnota, do której ktoś przynależy staje się żywym doświadczeniem, niejako wyobrażeniem tego, co czyni Bóg dla każdego człowieka. Osobista wiara, umocniona modlitwą, adoracją, sakramentami pomaga nam spotkać się z właściwym i realnym Bogiem, a nie tylko obrazem. 

Pewnie każdy z nas ma swój pozytywny obraz, a to z tego powodu, że jest niemożliwym sprowadzenie Boga do jednego pełnego obrazu. Historia osobistej wiary, jest przygodą w której poznajemy, odkrywamy, spotykamy Boga. On pokazuje nam się w taki sposób, który jest dla nas właściwy – którego potrzebujemy. 

Dla mnie obrazem Jezusa, który towarzyszy mi, przez większość tego „dojrzałego” życia, to Jezus Ukrzyżowany. Szukając odpowiedzi na pytanie: „Kim dla mnie jest Jezus?”, maluje się przede mną scena Golgoty i Krzyża. Wiem, że Jezus jest obrazem Ojca, dlatego jest Miłością, która kocha bezgranicznie każdego i powołuje do kochania.

Istniejący obraz Jezusa – Boga w moim sercu, jest żywym doświadczeniem, nie tylko „martwym” obrazem, ideą, teorią. Dla mnie scena Ukrzyżowania jest tak żywa, jak żywe są moje wspomnienia z różnych okresów mojego życia. 

NEGATYWNY obraz Boga.

Uczniowie pisząc odpowiedź na pytanie: „za kogo uważają w swoim życiu Jezusa?” udzielali bardzo pięknych odpowiedzi. Pisali, że jest dla nich Ojcem, Przyjacielem, Zbawicielem itp. Jednak w wielu sytuacjach, napisanie odpowiedzi zajmowało strasznie dużo  czasu i sami byli zdziwieni tym, że takie pytanie sprawiło mi ile trudności. Warto zwrócić uwagę, że w wielu z nas istnieje teoria wokół Boga, Jezusa, która jest mocno zakorzeniona w nasz umysł i trudno nam niekiedy o osobiste słowa, wyrażające kim On dla nas jest. Obrazy w tym też obraz Boga, wypływa z osobistego spotkania z Nim. Jeśli tych spotkań jest mało, albo nie ma ich wcale, istnieje zagrożenie, że albo odtworzymy i powielimy jakiś zapamiętany obraz, albo będziemy przechowywali w sobie karykaturę Boga. 

Nasza postawa, często zdradza też to, kim dla nas jest Bóg. Traktujemy Go jak „karetkę pogotowia” – wzywając w sytuacjach awaryjnych; niekiedy jest dla nas jak „Ojciec” – ale ten bardziej ludzi, który rozumiany jest przez nas jako surowy, każący i wymagający; niekiedy wyobrażenie dzieciństwa maluje obraz Boga jako św. Mikołaja, który kojarzy się nam z upominkami, dobrocią, która spływa na nas, a my tak naprawdę niczego nie musimy robić; niekiedy obrazy, które widzieliśmy w kościele, lub innym miejscu, zakorzeniają w nas przekonanie bólu, śmierci, umartwiania i nieustannego odmawiania sobie czegoś, co ukazuje Boga jako niemiłego staruszka, trzymającego nas jak na smyczy. 

Owoce i konsekwencje.

Tylko właściwe obrazy, prowadzą nas do pogłębienia wiary i osobistego spotkania z Bogiem. Wówczas odkrywamy zupełnie inny sens i znaczenie naszego życia, naszego istnienia. 

Pozytywne obrazy wzmagają w nas chęć, odkrywania zawartego w nas „obrazu i podobieństwa do Boga”, dzięki któremu o wiele łatwiej jest nam realizować swoją codzienność. 

Dobre obrazy, ćwiczą nas w tworzeniu nowych coraz piękniejszych doświadczeń związanych nie tylko z wiarą.

Niewłaściwe obrazy, niekiedy pielęgnowane, powodują jak wirus ubezwłasnowolnienie całego naszego życia, myśli, pragnień. Obrazy przedzierają się do innych płaszczyzn naszego życia, powodując kolejno błędne decyzje, wybory, co w ostateczności prowadzi często do zniewolenia różnymi grzechami.

Negatywne obrazy odbierają wiarę, nadzieję, a w ostateczności i inne wartości, chociażby miłość, które są podstawowymi elementami budującymi nasze życie.

Złe obrazy, sieją ogromne spustoszenie, odbierają często wiarę w siebie, jakiekolwiek chęci i pragnienia.

TAK NA KONIEC.

Zachęcam każdego z was, abyście nie pozostali obojętni wobec tego ważnego pytania: «A wy za kogo Mnie uważacie?» (Łk 9,18-22), lecz postarali się częściej znajdywać czas i siły do tego, aby znaleźć w sobie łaskę Boga, który uzdalnia nas do tego, aby odnaleźć odpowiedź.