Aggiornamento mojego życia fizycznego/duchowego.

Chyba nieświadomie, ale pewnie taki był plan Pana Boga względem mnie, że ten rok jest takim rokiem ukonkretnienia pewnych spraw w moim życiu, wyselekcjonowania, odcięcia tego co zbyteczne, położenie akcentów na te sprawy, które odkrywam jako obecnie dla mnie najważniejsze itd. Rok zmian – rok aggiornamento, stąd pomysł, aby podzielić się z wami, ogólnie tym tematem i pewnymi przemyśleniami.

Byłem ostatnio z wizytą z sakramentami, u pewnego starszego pana. Wchodząc do jego mieszkania zauważyłem bardzo wiele książek. Były dosłownie wszędzie… na stole, podłodze, poskładane ogromnymi stosami. Dwupokojowe mieszkanie przypominało raczej mało zorganizowaną bibliotekę, albo księgarynkę, w której przed chwilą była świeża dostawa książek. Rozejrzałem się po pokoju, spoglądając na tytuły książek, by zorientować się jakie dziedziny przede wszystkim dominują. Ale ku mojemu zaskoczeniu, książki tego pana, były w zasadzie z każdej dziedziny. Niezwykły przekrój. Dla kogoś, kto nie ma zbyt wiele książek, czy może mało się tym interesuje, zarówno widok tylu książek, jak i zainteresowań, w sensie dziedzin, mógłby wywować niezwykłe wrażenie. Już po modlitwie, rozpoczęła się rozmowa. Pan, najpierw, próbował chyba sprawdzić trochę, czym ja się interesuje i podprowadzając mnie do stołu – niejako wystawki, prezentował różne książki, chyba, tak mniemam, proponując mi ich wypożyczenie. Jednak pan się zdziwił, bo aukurat z tych, które mi proponował, wszystkie tytuły, leżą na mojej półce. Wyjaśnił mi swoje zainteresowania i ich wszechstronność. Ja, zastnawiałem się się na ile ten pan rzeczywiście studiował te książki, na ile tak ogólne zainteresowania – może bardziej wszechstronne, są nam rzeczywiście potrzebne i dla nas ważne. Jesteśmy często zbyt ogólni (wiemy wszystko ogólnie), ale zbyt mało jesteśmy szczegółowi. Czy lepiej być prawie specjalistą od wszystkiego, czy ekspertem w jednej kwestii?

Przykład tego pana, stał się dla mnie pewnym obrazem, symbolem mnie, jakieś kilkanaście miesięcy temu. Człowieka poszukującego, dotykającego wiele dziedzin, zainteresowanego przeróżnymi sprawami, ale nie przeżywającego we właściwy sposób swoich doświadczeń. Wiedza, zdobywanie jej i połykanie kolejnych książek, raczej stało się uzależnieniem i jakąś tendencją, niż właściwym sposobem postępowania w życiu.

Odłożyć wszystko na bok.

W jakimś momencie, stanąłem przed kilkoma pytaniami, wydawało by się w ważnej dziedzinie – religii i uświadomiłem sobie, że poszukuję ważnych kwestii w przeróżnych dziedzinach, a niekiedy brakuje mi tych podstawowych kwestii w tym, w czym powinienem orientować się najlepiej. Rozpakowałem swój „plecak życia”. Wyłożyłem wszystko, czym się zajmowałem i odłożył kompletnie na bok. Cisza… to był jedyny towarzysz tego momentu. Uświadomiłem sobie, że powinienem ograniczyć się do tych kwestii, które mnie rzeczywiście najbardziej ciekawią, które pomagają mi i moim zajęciom. I w ten sposób pozostały tylko dwie dziedziny i dokładnie trzy rzeczy, które teraz staram się dokładniej, wolniej i z sercem realizować.

Tak wiele studiujemy, poznajemy, a tak mało przeżywamy.

Teoria, teorią, ale i ona jest ważna i potrzebna, ale nie może zająć zasadniczego miejsca w naszym życiu. Wiedza jest narzędziem, ale nie zastąpi żywego doświadczenia. Dlatego to, co wiemy, to co zdobywamy w różnych sferach życia jako nasze intelektualne doświadczenie, ma być, albo raczej powinno być nakierowane na życie i to, w jaki sposób wcielmy to w naszą faktyczną codzienność. Odłożenie książek, wiedzy, na bok, nie wiąże się z nierobieniem niczego. Przynajmniej w kwestii wiary, porzucenie wiedzy, teorii, wiąże się z mocnym przylgnięciem do Jezusa, poprzez modlitwę, adorację, przeżywanie sakramentów. W tym względzie dokonuje się właśnie odnowienie tych relacji, które człowiek odkrywa jako najważniejsze. Człowiek nie pozostaje zawieszony w pustce, ale dokonuje wybory, które jeszcze mocniej jednoczą go z tym, co zasadnicze.

Stabilizacja, wypływająca z odnowienia celów i codziennych decyzji.

Z worka różnych spraw wysypać wszystko i rozejrzeć się. Nie wszystko, co nas interesuje, czym się zajmujemy jest ważne i powinniśmy temu poświęcać siły i czas. NIekiedy taki moment zwrotu – moment aggiornamento, staje się momentem przełomu, w którym podejmujemy decyzję o ukonkretnieniu naszego życia, o ustaleniu celów i priorytetów naszego działania i zainteresowań. Dla mnie był to moment, w którym określiłem zasady funkcjonowania mojego życia – ukierunkowanie swoich priorytetów i podjęcie właściwego systemu – motedytki działania. Ważne jest, aby odnawianiu naszego życia, towarzyszył konkretny plan: wyznaczone zadania, okres realizacji, to jak chcemy to osiągnąć, w jakim kierunku rozwijać… Systematyka życia, to uznanie pewnych zadań, do których sprowadzamy nasze życie. To coś podobnego do „klepsydry” – spadające ziarnka piasku, odmierzają jakiś konkretny czas. Ale w jednym konkretnym momencie, przez szyjkę klepsydry przesypuje się tylko jedno ziarnko, a to wszystko dzięki lejkowatemu zagłebieniu, w którym umieszczony jest piasek. Jego ciężar sam wpływa na szybkość przelatywania ziarenek piasku. Ważne jest odkrycie tych kilku czynników: jedna, ale zasadnicza sprawa, którą chcę się zająć; każda sprawa ma swój ciężar – ważność, odpowiedzialność. Jeśli w ten sposób spojrzymy na różne sprawy, odkryjemy, że wśród licznych zajęć, w tej konkretnej chwili ważne jest to jedno tylko zadanie, któremu się poświęcimy i odkryjemy w ten sposób ciężar ważności tego zadania.